Od kuchni....(z braku lepszego pomysłu...)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 18:43, 30 Kwi 2006    Temat postu:

Kolejna cześć (pisana w wielkim trudzie) kolejna odsłona moich genialnych inaczej pomusłów. Pozostaje mi tylko mieć nadzeje, że nie zabijecie mnie za to co tu opisałam...no ale chyba "przemyciłam" w pobrzednich cześciach co łączy bohaterkę z radą....(ech....wklejam to i chowam się...)

Cześć III

Starała się kontrolować własne myśli. Naprawdę chciała, aby te „rozbiegane po całym wszechświecie cząstki jej duszy”- jak mawiał czasami Silva- pozostały głęboko w jej umyśle ukryte nawet przed nią samą. Nie chciała żeby nią zawładnęły. Nie chciała znów czuć tego okropnego wyobcowania połączonego z przytłumionym bólem głowy i nie możliwością kojarzenia najprostszych faktów. Jednakże one wcale nie zamierzały podporządkować się woli szamanki. Można nawet powiedzieć, iż powoli zaczynały panować nie tylko nad jej umysłem, ale także ciałem. Dziewczyna stała, bowiem nieruchomo z oczami utkwionymi w wyimaginowanym punkcie. Jej źrenice rozszerzyły się nienaturalnie. Wzrok dziewczyny był martwy, a przynajmniej uśpiony, podobnie jak słuch. Przez barierę myśli nie mogło przebić się żadne słowo, żaden, nawet najgłośniejszy dźwięk. Nic, zatem dziwnego w tym, że zawołana po imieniu przez jakiś głos, nie zareagowała od razu. Dopiero, gdy wezwanie powtórzyło się, Ive drgnęła nerwowo, ale nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Jedynym gestem, na jaki się zdobyła było spuszczenie głowy. Niepokorne myśli zastąpione zostały uczuciem lekkiego wstydu. Powoli uniosła głowę. Jej zmysły właśnie zaczynały odbierać właściwą rzeczywistość.
-Gdzie ty błądzisz? Nie możesz przez chwile być skupiona! W ogóle nie słuchasz!
„A żebyś wiedziała” – przeleciało dziewczynie przez głowę. –„Nie słucham, bo znam to wszystko na pamięć.” Zamiast jednak to wypowiedzieć uśmiechnęła się niewinnie i rzekła:
-Świat sam się nie obroni. Jego najmniejsze cząstki są pełne niepokoju. Myślę, że powinniśmy się tym zainteresować...
Cisza, która zapadła po tym stwierdzeniu, nie wróżyła nic dobrego, tym bardziej, że nikt z zebranych tu ludzi nie zdecydował się jej przerwać.
-Co masz na myśli?- Dopytywała się siwa kobieta, ta sama, która wcześniej „sprowadziła ją na ziemię”.
-Tylko tyle, że duchy wiatru wyraźnie próbują nam coś powiedzieć. Coś, co może okazać się bardzo ważne. One chcą nas przed czymś ostrzec. – Dokończyła spokojnie, bez cienia rozpierających ją od środka emocji.
-Wiesz dobrze, że nie interesują nas one.
-Tak, wiem. Uważam jednak, że ignorując je nie postępujemy słusznie. Duchy wiatru są zespolone z powietrzem, są jego częścią. W powietrzu zawieszony jest czas. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość wirują w nim nieustannie. Duchy znają, więc przeszłość, widzą teraźniejszość i wyczuwają przyszłość. Jeśli się boją, to, dlatego, że wyczuły coś strasznego. Jednak przyszłość rzadko, kiedy jest przesądzona. Zwykle tak jest, że wiele zależy od ludzi. „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz?” „Każdy jest kowalem swojego losu”.
Znów zapadło milczenie. Ive ponownie opuściła głowę. Nie mówiła już nic, czekała tylko. Serce biło jej mocniej. Długotrwała, jak się jej zdawało cisza pogłębiała jej zdenerwowanie i rozczarowanie tym, że nikt z obecnych nie wparł jej nawet zwykłym gestem czy spojrzeniem. Zamknęła oczy, poczym powoli wyprostowała się. Wypowiadana właśnie odmowa nie zdziwiła jej, ale to nie znaczy, że poczuła się nią nieco dotknięta.


***

-Jesteś rozczarowana? – Chrom objął od tyłu. – Przepraszam, że ci nie pomogłem.
-Nie szkodzi. – Odparła wyrywając się mu. Wolnym krokiem zbliżyła się krawędzi skały, na której właśnie stali i spojrzała w dół. Przed nią roztaczała się czerń przysłaniająca nieco widok tego, co w dole. Westchnęła ciężko. W nocy przepaść zdawała się bezdenna, chociaż w nie miała więcej jak kilka metrów. Powoli odwróciła się w stronę towarzysza. Nagły podmuch wiatru zwiał jej włosy na jedną stronę twarzy. Nie podprawiała ich. Wciągała tylko głębiej powietrze. Szum wiatru hipnotyzował ją. Delikatnie wchodził w jej głowę i zamieniał się w cichy artykułowany szept. Szamanka przymknęła oczy, aby lepiej zrozumieć, co duchy mają jej do powiedzenia. Jakaś bariera odgrodziła ją od pustyni. Patrzącemu na nią mężczyźnie wydało się, że zapadła w jakiś rodzaj transu. Miał racje. Tym czasem szepty w głowie dziewczyny stawały się coraz głośniejsze, coraz wyraźniejsze. W końcu zmieniły się w krzyk pełen strachu. Ostry ból przeszył całe jej ciało. Zachwiała się i osunęła na kolana. Znów była sobą. Chrom podbiegł do niej.
-Dobrze się czujesz? – Zapytał podając jej rękę. – Może wracajmy już.
-Sam wracaj. Ja tu jeszcze chwilę zostanę. – Powiedziała podnosząc się. – Musze coś dokończyć.
-A jak znów zasłabniesz? – Dopytywał się Indianin nie puszczając jej dłoni. –Co wtedy?
-Nic mi nie będzie. – Mruknęła i wysunęła rękę z jego uścisku. – Czuje się świetnie. Idź już! – Ponagliła. Niechętnie posłuchał jej. Po chwili obok Ive nie było już nikogo. Przynajmniej nikogo żywego, bo duchy zawsze krążyły blisko niej. Przynajmniej tak się jej wydawało. Wzięła głęboki oddech. Powietrze dziwnie falowało wokół niej. Jego cząsteczki zdawały się wydzielać i nabierać barw. Emanowało od nich białe światło. Silny, a zarazem łagodny, nieoślepiający blask rozjaśnił noc. Dziewczyna ze zdziwieniem patrzyła na to.


****

Głos wiatru znów dostał się do jej głowy. I tym razem również przybrał formę szeptu. Dotknęła dłonią czoła. Oczy utkwiła w unoszącym się przed nią świecącym punkcie. Punkcie, który powoli powiększał się zmieniając równocześnie kształt. Nic nie mówiła, o nic nie pytała. Zamiast tego uporczywie wsłuchiwała się w telepatyczną wiadomość, oraz uważnie przyglądała się owemu nienaturalnemu zjawisku. Nie miała wątpliwości, że jedno wiąże się ściśle z drugim. Punkt ciągle krystalizował się, jego kształt stawał się coraz ostrzejszy, coraz bardziej widoczny. Wreszcie przed szamanką stanęło coś, co bardzo przypominało wysokiego, jasnowłosego człowieka w długiej popielatej szacie z parą przeźroczystych skrzydeł u ramion. Oczy niesamowicie niebieskiej barwy patrzyły na dziewczynę łagodnie i jakby ze smutkiem. Głos opuścił jej głowę. Przez chwile czuła w niej tylko pustkę. Postać wyciągnęła do niej dłoń w geście powitania. Bez zastanowienia odwzajemniła ów gest. Nie bała się. Wiedziała, że nie ma, czego. Postać zrobiła krok ku niej, spojrzała w oczy dziewczyny.
-Jestem Efthet-Mey – powiedziała zjawa – Duch wielkiego huraganu Efhyl. Wiem, że odczuwasz nasz strach. Wiem, że słuchasz tego, co mamy do powiedzenia i strasz się przekonać do tego radę...
Słuchała w milczeniu. Duch mówił dalej. Jego słowa działały na nią kojąco. Uśmiechała się.
-...i dlatego zostanę twoim stróżem – dokończył Efthet-May. Ive mrugnęła powiekami.
-Ale ja już mam swoje duchy. – powiedziała zaskoczona.
-Więc dołączę do nich. – duch uniósł się w powietrze – Zostanę po prostu jednym z wielu.
-Niech tak będzie – zgodziła się. Wykonała w miejscu pełen obrót. Jej dwa pierścionki, paciorkowa bransoletka, naszyjnik i prawy kolczyk rozbłysły słabym różnokolorowym światłem. Efthet-Mey zmienił formę następnie zawisł tuż nad lewym ramieniem dziewczyny. Na jej prawym ramieniu zmaterializowała się wielka biała sowa. W około jej stóp owinął się ogromny aligator, a po obu jej bokach stanęły duchy pumy i gniadego mustanga. Natomiast na nadgarstku szamanki pojawił się mały jeż.
-Jeśli one ci nie przeszkadzają, to bardzo proszę, dołącz do nich Efthet-Mey. One już cię przyjęły. Prawda? – ostatnie pytanie skierowane było oczywiście do zwierząt, to też dziewczyna postarała się objąć wzrokiem je wszystkie. Nie sprzeciwiły się. Ich milczenie oznaczało zgodę. Tak one przejęły już tego nowego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Nie 19:17, 30 Kwi 2006    Temat postu:

Podoba mi sie serio.. nie musisz się chowaćWink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Pon 5:28, 01 Maj 2006    Temat postu:

W zupełności zgadzam się z Kariną ^_^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 22:09, 07 Maj 2006    Temat postu:

A ja się zgadzam z obiema przedmówczyniami Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Giwi
Widzący Zjawy



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 6:39, 08 Maj 2006    Temat postu:

*pada na kolana* o wielka Ive... pożycz mi troche Weny!!
A mnie tyż się podobało
[H: Mnie też *^^*]
Ty się nie odzywaj smoku.
[H: zmieniłaś mi imię. Ale możesz mi mmówić 'Smoku]
Oke, HENIO XDDDDD
[H: __*__]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Wto 17:40, 09 Maj 2006    Temat postu:

Co Ci się nie podoba w imieniu Henio? xD [H: Dobrze że mi nie zmieniła imienia] I na razie nie mam takiego zamiaru, na razie xD
A tak w ogóle to kiedy następna część Ive?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Wto 17:50, 09 Maj 2006    Temat postu:

Nie wiem ostanio ma troszkę zajęć (np. egzaminy:)) Pozatym pisze równolegle trzy Fiki (Na szczęscie jeden już kończe) a do tego coż...musze poskładć w całość sceny skajace po mojej głowie....ech. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Wto 18:21, 09 Maj 2006    Temat postu:

Czekam z niecierpliwością Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Czw 15:01, 18 Maj 2006    Temat postu:

Cześć IV

(czemu ja tak lubie pisać o niczym?...krótkie i nudne...może nie spadniecie, jak dowiecie się czego słucha bohaterka.... Laughing ) ech ta historia coś się sypie, a to przecież poczatek...)
-------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------

Siedziała w kuchni i powolnym, niezwykle dokładnym ruchem obierała jabłko z pomocą małego nożyka. Kręcąca się niczym serpentyna skórka opadała na blat drewnianego stołu. Na twarzy dziewczyny gościło skupienie, co najmniej dziesięć razy wyższe, niż to, które potrzebne było do wykonania tej czynności. Wreszcie skończyła. Położyła owoc na stole i przekrajała go na cztery części. Jedną z nich wzięła w prawą dłoń, poczym jakby od niechcenia przyłożyła do ust. Zamyślona wbiła wzrok w przeciwległy kąt pomieszczenia. Jej wargi poruszały się nieznacznie. Lewa ręka sama oparta o kolano podpierała twarz. Siedzący naprzeciw siostry Silva z hukiem zamknął książkę, którą właśnie czytał, czy też udawał, że czytał. Odłożył ją i spojrzał na dziewczynę. Już od kilku dni usiłował ją rozgryźć. W szamance coś się zmieniło, a on nie potrafił powiedzieć, co. Zmiana ta była niezwykle subtelna, wręcz nieuchwytna, a jednak objawiająca się w każdym jej ruchu w każdej czynności. Pozornie wszystko było jak dawniej. Nie wyzbyła się tej irytującej tendencji do zamyśleń, nie przestała pić rano kawy. Co się, więc działo? Od ostatniego zebrania nie spędziła już ani jednej nocy na pustyni. Podniósł się. Zrobił parę kroków w kierunku okna znajdującego się na drugim końcu kuchni. Minął Ive i raz jeszcze spojrzał na nią, tym razem z drugiej strony. Ta ciągle siedziała bez ruchu. Czasem naprawdę potrafiła „odlecieć”. Odwrócił się od niej. Zrobił kolejne kilka kroków. Wyjrzał na ciemną ulice, ale ponieważ w pomieszczeniu paliło się światło, jedyną rzeczą, jaką zdołał zobaczyć, było jego własne odbicie. Zaciągnął zasłony. Przesuwane po karniszu kółka wydały z siebie ostry, nie zbyt miły dźwięk. Ive drgnęła. Nagle zmieniła pozycję, poczym podniosła kolejny kawałek jabłka. Milczała, ale jej usta niespodziewanie rozszerzyły się w lekkim uśmiechu. Spostrzegł to i też się uśmiechnął. Jednak już chwile potem na jego twarzy pojawił się wyraz zakłopotania. Nie zwróciła na to uwagi. Mruknął coś niewyraźnie. Udała, że nie słyszy. Spróbował znowu. Wzięła ze stołu trzecią ćwiartkę owocu, schowała ją w dłoni.
-Czego? – Zapytała niezbyt miłym tonem. Przełknął ślinę. Znał ja od urodzenie i wiedział, że nie wróży to nic dobrego. Mimo to postanowił kontynuować.
-Pożycz parę groszy.
Otrząsnęła się zupełnie z zamyślenia.
-Ile?
-Stówę, do przyszłego tygodnia – wyjaśnił – Oddam obiecuje.
-Z, czego? Z tych swoich amuletów? Nie rozśmieszaj mnie. – Parsknęła śmiechem, zakrywając dłonią usta.
Westchnął. Skoro rozmowa zaczynała się od tego, to czy był sens ciągnąć ją dalej? Ona już postanowiła. Usiadł ciężko na krześle i zaczął tłumaczyć jej, jakie to ważne, aby miał na jutro tamta kwotę.
-Zrozum – wyrzekł na zakończenie – Inaczej może być ze mną źle...
-Pożyczyłeś kasę do mafii, czy co? – Ive wyraźnie się ożywiła.
-Nie zupełnie – brzmiała lakoniczna odpowiedź. – Ale tak jakby...
Podniosła się. Wolnym krokiem opuściła kuchnie. Po chwili jednak wróciła, z niewielkim, czarnym portfelem w ręku. Odliczyła żądaną kwotę i cisnęła ja bratu przed nos.
-Trzymaj – poleciła zimnym tonem. – Acha od poniedziałku naliczam odsetki.
Kiwnął głową. Gdy jednak, zrozumiał, że zdanie o odsetkach nie było żartem zerwał się na równe nogi.
-Ale dzisiaj jest czwartek – zaprotestował.
-Wiec postaraj się oddać do niedzieli. – Poradziła i zostawiła go samego.


***

Znalawszy się w swoim pokoju Ive od razu rzuciła się na łóżko. Włożyła ręce pod głowę i przez chwile gapiła się w sufit. Szklany klosz osłaniający rozświetlającą pokój żarówkę jarzył się matowym światłem. Poradziło ja w oczy. Zmrużyła je. Wstała. Obok okna stał mały stolik, na którym obok mini wierzy leżało kilka płyt kompaktowych o przeróżnych okładkach. Dziewczyna sięgnął po pierwszą- lepszy krążek powoli otworzyła pudełko, wysunęła szufladkę wierzy i umieściła w niej płytę. Pchnęła szufladkę opuszkiem palca, wcisnęła „Play” . Z głośników popłynęły gitarowe ostre, gitarowe rify. Po kilku sekundach dołączył nich niski, gardłowy wokal. Ponownie usiadła na łóżku. Muzyka napełniająca pokój tamowała strumień myśli. Na ich miejsce wchodził ledwo zrozumiały tekst piosenki. To znaczy ledwo zrozumiały dla kogoś, kto nie miał pojęcia o Death metalu. Ive się do tych osób nie zaliczała. Dla mniej była to najlepsza muzyka rozrywkowa na świecie, jak zresztą pozostałe odmiany tegoż nurtu. Podkręciła dźwięk, w skutek, czego powietrze wypełniło się prawdziwym łomotem. Na nadgarstku szamanki zmaterializował się mały jeż. Naprężył lekko grzbiet, pokazując postawione na sztorc igiełki. Na pyszku zwierzątka pojawił się wyraz niezadowolenia. Udawała, że tego nie widzi. Nieśmiało poprosił o ściszenie. Zignorowała go zupełnie. Duszek westchnął. Raz jeszcze zjeżył kolce i zniknął. Przywyknął już dawno do takiego traktowania. Tak jak cała reszta przyzwyczaił się, że szamanka prawie nigdy ich nie słucha, chyba, że chodzi o coś, co w jej mniemaniu dotyczy także ich. Słuchanie muzyki najwyraźniej się do niech nie zaliczało...
Ściągnęła bransoletkę i położyła ją obok płyt. To samo zrobiła z naszyjnikiem, pierścionkami i kolczykami. Rozebrała się do bielizny, następnie wydobyła z pod poduszki bordową koszulkę nocną przebrała się w nią. Wyłączyła wierze i udała się do łazienki. Wzięła lekki prysznic, parę minut później już spała. Dzień, prawie w całości spędzony w pracy, tak się złożyło, że musiała zastąpić jedną chorą dziewczynę z drugiej zmiany sprawił, że czuła się okropnie zmęczona.


***

Obudziła się nagle w środku nocy. Właściwie, to nie obudziła się sama, lecz została w brutalny sposób wyrwana ze snu. Gwałtownie zmieniła pozycję na siedzącą. Elektryczne światło raziło ją w oczy. Zmrużyła je. Sięgnęła po stojący obok łóżka budzik. Wskazówki pokazywały pierwszą w nocy. W drzwiach pokoju dostrzegła sylwetkę brata.
-Idiota! – warknęła wściekle w jego stronę. – I po co mnie budzisz?
Zbliżył się. Dopiero teraz zobaczyła, że miał na sobie jasną pelerynę.
-Co to ma być? – zapytała przecierając oczy i ponownie zmieniając pozycje, tym razem z siedzącej na stojącą.
Prawe ramiączko nieznacznie sunęło się z jej ciała.
-Gwiazda, nareszcie się pojawiła.
Opadła na posłanie.
-A niech to wszystko. Akurat dzisiaj, a ja myślałam, że w końcu się porządnie wyśpię. – uderzyła dłonią w czoło. – Nie mógłbyś dać mi spokoju i iść tam sam? Jestem taka śpiąca...- dodała błagalnie.
-Nie mógłbym. Ubieraj się lepiej. – odparł stanowczo. Odwrócił się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna podeszła do krzesła, na oparciu którego wisiał jej brązowa sukienka. Nie wiele myśląc założyła na siebie ów ciuch. Zbliżyła się do stolika i na powrót włożyła na siebie biżuterie. I chociaż zbierało jej się na płacz, wyszła z sypialni z obojętną miną.


***

Gwiazdy świeciły jasno. Rogalik księżyca błyszczał bladą poświatą. Do koła panowała martwa cisza. Tylko drewno w niewielkim ognisku trzeszczało nieznacznie. Przykucnięty obok długowłosy chłopak uśmiechał się złośliwie. Jego czarne oczy uporczywie wpatrywały się w płomień. Obok niego siedział mały Murzynek. Ten ostatni wydawał się niespokojny. Jego czarna, ozdobiona kręconymi włosami główka kręciła się we wszystkie możliwe strony. Długowłosy przeniósł wzrok z ognia na swojego towarzysza.
-Co ci jest Opacho?
-Nic mistrzu, tylko gwiazda...
-Tak wiem nareszcie. – szepnął chłopak
-I ona...
-Tak nasza mała radna, sama jeszcze nie wie jaką ma moc. Wkrótce jednak się o tym przekona i zrozumie...
Zawiał zimny wiatr. Rozdmuchał ogień, poruszył długimi włosami szamana. Ów ciągle się uśmiechał. W jego oczy nie zdradzały żadnych uczuć.
-------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 22:07, 24 Maj 2006    Temat postu:

Nie spadłam. No i daj więcej literek! Fajnie piszesz, też bym tak chciała umieć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pią 11:51, 16 Cze 2006    Temat postu:

Dobra, miałam tu tego nie dawać, ale komentarz Daryśki sprawił, że jednak zmieniłam zdanie. No coż opowiadanie pisane przez cały(!) poniedziałek, a wcale znowu nie takie długie...ech kompletna masakra...

Cześć V

Zatłoczony, pełen gwaru port lotniczy. Setki ludzi spieszących się gdzieś i biegających z walizkami, plecakami, lub też bez nich we wszystkie strony. Wrzawa, pośpiech, od czasu do czasu jakiś komunikat przez megafon, wezwanie dla pasażerów jakiegoś tam lotu. Przepełniony terminal, branki. Totalne wariactwo! Ive przysiadła na krześle w poczekalni. Zmrużyła oczy. Była tu ledwie półgodziny, a już miała serdecznie dość atmosfery lotniska. Jej plecak leżał pod siedzeniem. Pochyliła się i wydobyła z jednej jego kieszeni kolorowe pisemko zakupione w lotniskowym kiosku. Przejrzała tytuły i zdecydowanym ruchem złożyła magazyn. Nic ciekawego, same plotki, doniesienia z „wielkiego świata”, które raczej mało ją obchodziły. Wstała i rozglądnęła się do koła. Dostrzegła w tłumie postać ciemnowłosego Indianina o krótko, a zarazem piekielnie nierówno ściętych włosach. Jednakże fryzura ta nie była pozbawiona sensu. Miała swój urok, zaś włosy, chodź nierówne, nie wyszły z pod ręki jakiegoś amatora. W ich ułożeniu widać było pewien, dość dobrze zrealizowany koncept. Miał on na sobie beżową koszulę i jasna spodnie. Dziewczyna pewnym ruchem przerzuciła plecak przez jedno ramię. Ruszyła przed siebie, co chwila rozglądając się za owym mężczyzną. W reszcie, po przebiciu się przez tłum ludzi zmierzających w przeciwnym niż ona kierunku, znalazła się tuż obok niego. Ponieważ zdawał się jej nie zauważać szturchnęła go w ramię. Odwrócił się.
-O to ty...- Wydusił drapiąc się po głowie.
-Jasne, a kogo się spodziewałeś? – Zadrwiła – Gdzie zniknąłeś, miałeś zaraz wrócić. Gdzie moja cola? – Wypytywała z nutką pretensji w głosie. Indianin zmieszał się. Dopiero teraz przypomniał sobie, że obiecał przynieść jej coś do picia. No pięknie, teraz mu się dostanie. Przygotował się na to, jednak wolałby uniknąć wypomnień. Niestety, dziewczyna rozkręciła swój język tak, że nie przestała gadać , czy raczej rzęzić mu nad uchem przez najbliższe dziesięć minut. Dotknął dłonią czoła. Dziewczyna może i nie mówiła głośno, ale za to szybko. W końcu zamilkła. Jej oczy świeciły dziwnym blaskiem. Westchnął. I za jakie grzechy trafiła mu się taka partnerka? Miał jedną szansę na, dziewięć, że będzie właśnie z nią w parze i udało mu się na nią trafić, a niech to! Miał wyjątkowego pecha. Czemu nie dostała się ona Chromowi albo Silvie? Czemu właśnie on na nią trafił? Nie to, żeby jej nie lubił, ale czasem po prostu miał jej dość. Dziewczyna przyglądała mu się dłuższą chwilę. Można by pomyśleć, że czyta mu w myślach, ale nic z tego.
-Ruten! – Wrzasnęła tuż nad jego uchem – Wmurowało cię?
Mruknął coś niewyraźnie. Nim jednak zdążył to wyartykułować, dziewczyna pociągnęła go za rękę. Zupełnie nie zwracając uwagi na jego protesty. Z głośników rozległ się kolejny komunikat, wygłoszony beznamiętnym kobiecym głosem. Kolejne wezwania dla pasażerów ich lotu. No cóż, może przynajmniej w samolocie da mu spokój. Może...

***
Spojrzeli na bilety, znaleźli odpowiednie miejsce. Ależ tu ciasno, no, ale czego można się spodziewać po trzeciej klasie? Dość małe przestrzenie między fotelami, wszędzie pełno ludzi, rozrabiających dzieci. Dziewczyna usiadła przy oknie. Ruten westchnął. Będzie musiał męczyć się z nią męczyć przez całą podróż. Cudownie, dobrze, że Meksyk leży tuż za przysłowiową ścianą. Oparł podbródek na dłoni i czekał. Udawał, że interesuje go komunikat kapitana, udawał, że nie patrzy na zwróconą w stronę okna towarzyszkę. Ta milczała. Jednakże może przy odrobinie szczęścia nie będzie go już dziś męczyć. Oczywiście, jeśli nie puści,w słuchawkach, co prawda, ale za to na cały regulator tych swoich, „wytrzepów”, których to nazw nie mógł spamiętać. Nic z tego. Jak tylko samolot oderwał się od ziemi dziewczyna wydobyła z plecaka swój odtwarzacz. Siedzący obok mężczyzna poruszył się niespokojnie. Nadciągały kłopoty.

***
Oboje jakoś przeżyli ten lot. Więcej. W połowie drogi udało się im nawiązać dość miłą rozmowę, pełną zabawnych akcentów. Po wylądowaniu obojgu dopisywały humoru. Nikt nie miał do nikogo pretensji, a tamten incydent z lotniska został zupełnie zapomniany.

***
Ive przysiadła na ławce w jakimś parku. Wróble ćwierkały nad jej głową, a lekki wiatr poruszał gałązkami licznych rosnących w dłuż się alejki drzew. Zielone liście szumiały nieznacznie. Po alejkach biegały bawiące się dzieci, gdzieś w głębi parku rozprawiały ich matki, lub ciotki. Od czasu do czasu pojawił się jakiś osobnik z pieskiem. Obserwowała to wszystko bez zbędnego zaangażowania. Czuła się nieco zmęczona. Monotonia i konieczność doprowadzenia do porządku tej rudery, w której się zatrzymali wykończyły ją. Nie to, żeby było z tym aż tak źle, ale ona po prostu nie mogła patrzeć na pewne rzeczy. Jej zawód sprawił, iż była przeczulona na niektóre sprawy. Do tego znowu posprzeczała się z Rutenem. Tym razem chodziło o nieco odmienne wizje podziału najzwyklejszych obowiązków. W wyniku tej kłótni Ruten został sam z całym majdanem, a ona zlazła się tutaj. Siedziała, więc, gapiła się na alejkę przed nią i myślała o niebieskich migdałach. Poprawiła włosy, lewą rękę położyła na oparciu ławki. Dziwne, prostokątne urządzenie na jej nadgarstku wydało z siebie cichy dźwięk. Zignorowała to. Jeszcze za wcześnie. Naradzie ma wolne, więc niech nikt jej nie przeszkadza. Jednakże, gdy po paru sekundach urządzenie nie przestało brzęczeć, zrezygnowana sprawdziła komunikat. Westchnęła ciężko. Koniec z obijaniem się.

***
Noc nie była ani chłodna, ani ciepła. Była w sam raz, a przynajmniej tak się jej zdawało. Wokół panowała przyjemna cisza, gdzieś z trawy dochodziło tykanie świerszczy. Światło ulicznych latarni rzucało na chodnik żółtawe kręgi. Przejeżdżające obok samochody, od czasu do czasu oświetliły ulice swoimi reflektorami. Jasnowłosy chłopak o fiołkowych, czarno oprawionych oczach szedł powoli pustym chodnikiem. Jego strój składał się z jasnej z czarnej skórzanej kurki, z, pod której wychodziła granatowa bawełniana koszulka, oraz ciemnoniebieskich dżinsów. Na nogach miał czarne, sięgające za kostkę trampki z białymi sznurówkami i sześcioramienną gwiazdą po ich zewnętrznej stronie. Błąd włosy cieniutkimi kosmykami opadały na czoło chłopca. Jego ładne, delikatne, niemalże dziewczęce rysy wyraźnie go odmładzały. Dzięki nim wyglądał on na jakiś dziesięć, jedenaście lat chodź w rzeczywistości miał ich trzynaście. W ręku trzymał prostą, długą włócznię wykonaną drewna i żelaza. Zdawało się, że był sam, ale było to mylne wrażenie. Obok chłopaka poruszał się jakiś dziwny, bliżej nieokreślony cień. Tyle, że ów cień, nie przesuwał się po płytkach chodnikowych, nie szedł też obok niego. Cień ten leciał kilka centymetrów nad głową chłopca. Nie czekał jednak okazji do ataku, wręcz przeciwnie lecąc raz po raz rozglądał się bacznie, czy nic złego chłopcu nie grodzi. W pewnym momencie zniżył lot i podlatując do ucha młodzieńca.
-Juan – szepnął – Jesteś tego pewien? To znaczy, czy jesteś przekonany, że to był znak?
-Oczywiście. – Chłopak wyraźnie pojaśniał. – To był znak. Pamiętasz? „Szukaj znaków na niebie, gwiazdy cię poprowadzą” – zacytował nie dawno zasłyszane zadanie. Zdanie skierowane właśnie do niego, przez jakiegoś zamaskowanego osobnika. Z całej przydługiej i nieco patetycznej przemowy obcego zapamiętał tylko to zdanie i nie miał wątpliwości, że należy rozumieć je w sposób dosłowny. Przyspieszył kroku. Zacisnął mocno broń. Z jego twarzy nie schodził uśmiech. Już on pokaże wszystkim tym, którzy się z niego naśmiewali (a było ich wielu), co potrafi, jak tylko zostanie królem szamanów... Najróżniejsze myśli kłębiły się w jego głowie. Jego marzenie nareszcie ma szansę się urzeczywistnić.

***
Juan pewnie wkroczył na zacienioną parkową alejkę. Tutaj z powodu gęstego ulistnienia rosnących w dłuż się niej drzew noc wydawała się jeszcze czarniejsza niż była w istocie. Nie dochodziło tu światło ulicznych latarni, a rozłożyste konary zasłaniały niebo. Szaman uczuł strach. Zdawało mu się, że w ciemności słyszy jakieś kroki. Rozejrzał się, ale nic nie zobaczył. Jego duch wbił się w górę i on nie dostrzegł niczego niepokojącego. Żadnego cienia, żadnej postaci. Chłopak zatrzymał się. Wyraźnie wyczuwał czyjąś obecność, podświadomie wiedział, że ktoś go obserwuje. Czuł na sobie czyjś wzrok. Tym razem nie było to złudzenie. Z pomiędzy drzew wyszła jakaś postać. W ciemności szaman nie mógł widzieć jej twarzy. Juan wyciągnął przed siebie włócznię i stanął w pozycji obronnej.
-Ariel, forma ducha, do włóczni! – Krzyknął nim jeszcze tajemnicza postać zdarzyła, co cokolwiek zrobić czy powiedzieć. Broń rozświetliła się jasnym migocącym światłem, rozświetlając tym samym ciemną alejkę. Chłopak opuścił broń. Przed nim stała czarnowłosa, mocno opalona dziewczyna w długiej jasnej pelerynie. Uśmiechała się. W Jej oczach świeciły dwie iskierki.
-Witaj – odezwała się twardym, oficjalnym tonem. – Jestem Ive z rady szamańskiej. Mam cię przetestować...
Chłopak zamarł. Dziewczyna? No nie to nie będzie trudny test. Jeszcze nigdy, żadna szamanka go nie pokonała, pewnie, dlatego, że nigdy z żadną nie walczył. Inaczej rzecz miała się, jeśli idzie o przeciwników tej samej płci. Tu zdarzało mu się raz przegrać, ale młody szaman nie stoczył w swoim życiu wielu pojedynków. Najwyżej trzy albo cztery... Jednakże z powodu słabego obycia w świecie szamanów, młodego, wręcz dziecięcego jeszcze wieku, oraz wrodzonej skłonności do przesady, wydawało mu się, że jest najlepszy, albo prawie najlepszy, w każdym radzie na pewno w pierwszej piątce. Mylił się. Tej nocy po raz pierwszy przekonał się jak bardzo jest słaby. I chociaż zdał test tuż przed upływem regulaminowych dziesięciu minut, to nigdy nie zapomniał lekcji, jaką wówczas dostał. W ciągu tej jednej walki nauczył się więcej o szamaństwie niż przez całe dotychczasowe życie. Tej nocy po raz pierwszy poddał w wątpliwość swoje umiejętności i po raz pierwszy przyszło mu do głowy, że może nie wygrać turnieju, więcej, że nie przejdzie nawet przez pierwszą rundę. Spojrzał na otrzymany niedawno dzwonek wyroczni i zaczął się bać. Ariel zmaterializował się obok niego, nie jako cień, ale jako duch człowieka o pięknych jasnych oczach i krótkich złotych włosach. Duch miał na samą tylko przepaskę biodrową, na jego szyi śnił złoty medalion w kształcie słońca. Na jego rękach powyżej łokcia widniały szerokie bransoletki
-Nie bój się. Ja kiedyś się bałem i zgubiło mnie to.
-Tak nie bój się, łatwo powiedzieć, teraz widzę, że to będzie naprawdę trudne. – Wydusił i podniósł się z ławki.
-Ariel idziemy do domu.
Duch zmienił formę. Uniósł się w powietrze. Chłopak ruszył powoli pustą ulicą.

***
Brązowowłosy chłopak siedział przy ognisku. Jego oczy uporczywie wpatrywały się w płomień, w który majaczyła twarz czarnowłosej dziewczyny.
-Mistrzu Hao – usłyszał tuż obok siebie piskliwy głosik. – Ona chyba nie postąpiła najlepiej.
W odpowiedzi „mistrz” uśmiechnął się.
-Ten szaman był słaby. Gdyby mu nie pomogła, to by nie zdał. Szkoda, tylko, że ktoś taki jak ona zajmuje się takimi słabeuszami, szkoda, że przyjaźni się z ludźmi.
-Ale mistrzu, dlaczego...
Uciszył go ruchem ręki.
-Nie teraz, ale już niedługo Opacho nie martw się.
Murzynek oddalił się. Szatyn wciąż wpatrywał się w ognisko.
-Już niedługo – szepnął - już niedługo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pią 13:46, 16 Cze 2006    Temat postu:

Moje skromne zdanko na temat tej części znasz - genialne, jak cała Twoja twórczość. No i nie wiem, czemu nie chciałaś tu tego dawać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pią 14:13, 16 Cze 2006    Temat postu:

A wiesz co to znaczy kaprys jedynaczki?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 21:00, 17 Cze 2006    Temat postu:

Nowa odpowiedż, nie chciałam tego dać tu. bo ostanio tylko ty skometowałaś....więc chyba nie warto.....więc dalszych cześci tu nie dam, nie warto...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 12:27, 18 Cze 2006    Temat postu:

No, to w pełni rozumiem. Też mi kiedyś tylko jenda osoba komentowała... albo przez miesiąc nikt nie skomentował -_- Wtedy nieźle podupadłam na duchu. Nawet pisać chciałam przestać. No, ale skoro na blogu mogę poczytać, to nie będę tu protestować. Inni nie wiedzą, co tracą ^^'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin