FF by Daryśka
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Czw 17:17, 25 Maj 2006    Temat postu:

Pomimo braku zezwolenia ze strony Kajtusi (no tak, ona mi zabraniała!) postanowiłam jednak zamieścić już (albo dopiero teraz, mam naskrobane już dawno temu) część 47, czyli epilog. Jest to co prawda wersja robocza, ale nie chciało mi się tego jakoś specjalnie poprawiać... No i początkowo to miały być dwie części, ale się trochę rozpisałam i potem jak chciałam podzielić, to mi się podział nie podobał. Ogólnie - jest jak jest, więcej nad tym siedzieć nie będę.
Jeszcze słówko wyjaśnienia - relacje Kajtuś-Eluś to był pomysł Kai, ględziła mi i ględziła o Elistracie, więc jej napisałam tak, jak chciała. Nie powiem, wyszło lepiej niż się spodziewałam, ale jednak muszę Kajtusi oddać honory - to był jej pomysł.
No, czas zakończyć ten fick!

CZĘŚĆ 47 - epilog
Kaja, Monika i Pietro stanęli przed dwiema smukłymi kolumnami. Dziwny głos kazał pokazać im ich ducha. Zdziwili się. Zanim zdążyli przemyśleć te słowa, od strony Wielkich Duchów nadleciały trzy świetliste ptaki. Zawisły między komunami, niczym strażnicy broniący dostępu do skarbca z kosztownościami.
Monika, Kaja i Pietro spojrzeli na siebie, niepewni co mają zrobić. Wtem rozległ się przerażający, mrożący krew w żyłach krzyk. Kobiecy głos potoczył się echem, wykrzykując dobrze znane trójce szamanów imię. Yoh.
-Czy… to była Anna?
***
Sayuki oparła się plecami o ozdobną kolumnę. Powoli zsunęła się po niej. Opadła na kolana. Zerknęła na lewe ramię, przewiązane przemoczoną już od krwi szmatą. Skąd ją wzięła? Oderwała spory kawał swojej tuniki. Krwawiła zbyt mocno, by nie przewiązać czymś rany, a że akurat to było pod ręką…
Zerknęła na Hao. W końcu on i Yoh stali się jednością. Teraz wszystko będzie z górki. Zaraz Hao opanuje Wielkie Duchy. Zabije wszystkich słabych i niepotrzebnych. Pozbędzie się ludzi. Zbuduje nowy, lepszy świat. Nikt już nie jest w stanie mu przeszkodzić. A ona stanie u jego boku, jako królowa szamanów. Nic jej nie powstrzyma.
***
Kurz powoli opadł. Jun patrzyła szerokimi ze zdziwienia oczami, jak trójka szamanów powoli podnosi się z ziemi. Byli zdeterminowani. Muszą się tam dostać! Nie po to przeszli taki kawał, żeby teraz się poddać. Zwłaszcza, że Hao był niebezpiecznie blisko Wielkich Duchów. Do tego jeszcze ten przeraźliwy krzyk Anny…
***
Sayuki odetchnęła z ulgą. Przez chwilę myślała, że Anna dopnie swego i wyeliminuje Hao i Ducha Ognia. Na szczęście ta myśl pojawiła się w jej głowie tylko na ułamek sekundy. Hao zniszczył jedyną broń, która mogła mu zagrażać po połączeniu z Yoh. Korale Asakurów. Teraz już naprawdę nic nie stało mu na drodze. Poza tymi smarkaczami, kumplami Yoh.
***
Pietro zamknął oczy. Hao nie może dostać Wielkich Duchów! To byłaby największa tragedia dla świata! Właśnie Pietro z ich trzyosobowej drużyny najdłużej znał Hao i wiedział, do czego ten niebezpieczny szaman jest zdolny. Nie może na to pozwolić. Pomyślał o wszystkich, których znał. Czy przeżyliby, gdyby Hao jednak wygrał? Jego matka i ojciec pewnie byliby oszczędzeni, w końcu zgodzili się wspomagać Hao. Tak samo jego brat. A jego dwie przyjaciółki z dzieciństwa? Czy im też by się upiekło? O ile dobrze pamiętał, Hao się nimi nigdy nie zainteresował, mimo iż były szamankami. Dalej Monika i Kaja. Zdążyły już dawno udowodnić, że mają Hao i jego idealny świat głęboko gdzieś. Pewnie nie wybaczy im tego. No i w końcu on sam. Cud, że żył do tej pory. Jeśli chciał dalej żyć, musiał się koniecznie dostać do Wielkich Duchów i powstrzymać Hao. Poza tym ci wszyscy niewinni ludzie, którzy by zginęli…
Otworzył oczy i spojrzał na strażnika. W jego szarych tęczówkach odbił się jego blask. Uniósł sztylet. Musi iść dalej. Musi.
Strażnik zniknął. Pietro zamrugał gwałtownie. Trochę zbity z tropu opuścił broń. Kaja i Monika wciąż zajmowały się swoimi strażnikami. Pietro powoli ruszył na przód. Dziewczyny zamarły, a on spokojnie przeszedł między kolumnami. Tam przystanął. Czekał na nie.
***
Dziewczyny spojrzały na siebie. Osobno nigdy nie poradzą sobie z tymi dziwacznymi strażnikami. Monika posłała Kai pytające spojrzenie, a ta kiwnęła niepewnie głową. Podeszły do siebie. Stanęły ramię w ramię. Ostrza sztyletu i miecza skrzyżowały się ze sobą. Kontrole ducha dziewczyn zadrgały dziwnie. Następnie wydarzyło się coś niesamowitego. Wielki wir powstały ze świetlistej energii wystrzelił z miejsca, gdzie stal się przecinała i powoli, kręcąc się niczym tornado, sunął w stronę dwóch ptasich strażników. Monika i Kaja zdziwiły się efektem połączenia ich sił, ale nie śmiały się poruszyć. Strażników powoli wciągało do środka wiru. Zniknęli, ale na tym się nie skończyło. Dziewczyny poczuły ciepło pod palcami. Z początku przyjemne, rozgrzewające, chwilę później parzące. Wir powoli się zmniejszał. Ręce obu dziewczyn zaczęły niespokojnie drgać. Strażnicy spróbowali się wyrwać z wiru mocy, ale póki ostrza były skrzyżowane, było to niemożliwe. Dało się słyszeć cichy syk. Smród palonego ciała powoli rozchodził się w nagle zimnym powietrzu. Kaja patrzyła na swoją dotkliwie poparzoną dłoń. Wiedziała, że musi to wytrzymać. Monika zamknęła oczy. Ręka drgała jej coraz bardziej. Nie zamierzała jednak się poddać. Sztylet i miecz zapaliły się prawdziwym ogniem. Wir mocy zniknął i dopiero wtedy obie dziewczyny odrzuciły broń, która w piachu powoli zgasła. Monika spojrzała na swoją dłoń. Była zwęglona. Ręka Kai nie prezentowała się lepiej. Teraz trzeba było poczekać, aż broń ostygnie. Trwało to dobrą chwilę. W końcu cała trójka mogła ruszyć dalej. Nikt się nie odzywał. Monika pierwsza schyliła się po swój sztylet. Chwyciła go bolącą, zwęgloną ręką. Była przygotowana na ból, ale nic nie poczuła. Oprócz przyjemnego zimna. Po chwili usłyszała zduszony okrzyk Kai.
-Niesamowite! Zupełnie zdrowa…
Kaja puściła miecz i przyglądała się swojej dłoni. Monika zrobiła to samo. Poparzenia zniknęły gdy tylko dziewczyny dotknęły swojej broni.
Teraz mogły spokojnie razem z Pietrem udać się do Wielkich Duchów, by powstrzymać Hao od wymordowania całej ludzkości.
***
Idąc wśród smukłych kolumn, widząc przed sobą Wielkie Duchy i kilka kotłujących się postaci, cała trójka zwolniła. Paczka Yoh była w komplecie na miejscu, w całkowitej gotowości bojowej, natomiast sam Yoh zawzięcie walczył o własne życie w strumieniu ognia. Nie było czasu na myślenie. Trzeba mu było pomóc! Sparaliżowani strachem, niezdolni do ruchu, wierzący w przyjaciela i chcący mu pomóc, wszyscy oddali mu swoje furyoku.
***
W jasnych oczach zaszkliły się łzy porażki. Hao został pokonany. Co więcej – zabity. Przez swojego brata bliźniaka, który nie miał prawa bytu, który był przecież tylko częścią duszy Hao! Sayuki wstała. Oparła się o kolumnę. Odwróciła się plecami do reszty i chciała odejść, gdy krajobraz nagle zmienił się. Dookoła nie było już kolumn. Wielkie Duchy zniknęły. W oddali ujrzeli Patch Tribe, ale ono powoli zatracało swoje kształty, znikało, aż w końcu rozpłynęło się w powietrzu. Już po wszystkim. To koniec. Patch Tribe jest zamknięte dla szamanów nie wchodzących w skład rady na kolejne pięćset lat.
***
Kaja nie kryła oburzenia. Wszystkie ich rzeczy zostały w pokoiku w Patch Tribe. To było niczym kradzież. W końcu nie wytrzymała i wrzasnęła w stronę zanikającego powoli miasteczka:
-Moje FMA! Oddajcie mi moje FMA!
Ku jej największemu zdziwieniu książeczka wylądowała pod jej stopami. Kaja podniosła ją. W głowie zaświtał jej chytry pomysł.
-A moje osiem milionów dolarów?! Co?!
Nic się jednak nie wydarzyło. Kaja odwróciła się na pięcie. Spojrzała na książeczkę. Otrzepała ją z piasku. Zajrzała do środka. Tam znalazła karteczkę informującą, że rzeczy uczestników turnieju zostaną do nich odesłane pocztą.
***
Ponowna przeprawa przez pustynię nie była zbyt długa. Podróż przez kanion Czerwonej Rzeki, a następnie dojście do lotniska zajęło im znacznie mniej czasu, niż przewidywali. Tam od razu postanowili wracać do Polski. Pietro z czystej ciekawości sprawdził, czy jest możliwość lotu do Moskwy, ale niestety bezpośredniego połączenia nie było. Tylko z międzylądowaniem w Polsce.
***
Po długich namowach, groźbach i użyciu niezliczonych środków zachęcających, Pietro i Kaja ulokowali Monikę w samolocie. Oboje zastanawiali się, jak to jest możliwe, że po tylu przejściach, użeraniu się z Hao, otarciu się o śmierć i uratowaniu świata, Monika wciąż boi się latać. Nie znalazłszy odpowiedzi na to pytanie, postanowili jakoś zająć ją w czasie lotu. Monika postanowiła posłuchać rad Pietra i Kai i starała się nie myśleć o tym, że leci wysoko nad ziemią z ogromną szybkością w metalowej, szczelnie zamkniętej kapsule zwanej samolotem, która może w każdej chwili runąć niczym kamień w wodę. W ogóle na myśl jej nie przyszło, żeby o tym myśleć. Bo i po co przejmować się tym, że można zginać w takiej metalowej puszce, która z niewiadomych przyczyn wyraźnie zaprzecza prawu grawitacji?
Gdy tylko osiągnęli wysokość przelotową, przemówił kapitan samolotu, informując pasażerów o wysokości, na jakiej się znajdują, długości lotu i innych przydatnych rzeczach. Znalazła się tam również informacja o celu ich lotu. Gdy Monika, Kaja i Pietro usłyszeli, że zamiast do Krakowa, jak zamierzali, lecą do Warszawy, na chwilę oniemieli. Potem obie dziewczyny zaczęły wypytywać Pietra, jak to możliwe. On tylko, lekko zawstydzony, odburknął coś o pomyłce.
***
Pietro zasłonił okno, gdyż zachodzące słońce oślepiało i nie pozwalało podziwiać widoków. Wyciągnął talię kart i zaczął się nimi bawić. Trzeba mu przyznać, miał w tym dużą wprawę. Kaja prychnęła i wyrwała mu część kart.
-Egoista! Zagralibyśmy w coś, a nie tylko ty się bawisz.
Pietro uśmiechnął się. Kaja oddała mu karty, a on je przetasował.
-To w co gramy? –zapytał w końcu.
Monika wzruszyła ramionami. Kaja, która właśnie piła sok, odpowiedziała dokładnie w ten sam sposób. Pietro zamyślił się, gapiąc się w karty. Nagle tuż za ich plecami dało się słyszeć znajome chrząknięcie. Kaja zakrztusiła się sokiem. Gdy już oberwała od Moniki i Pietra po plecach, zerwała się na równe nogi. Elistrat, bo to on odchrząknął, uśmiechnął się lekko.
-Chciałem tylko zapytać, czy… nie zmieniłaś zdania.
Kaja chwilę stała jak zamurowana, po czym szybko i zwięźle wytłumaczyła Elistratowi, że nie zmieniła zdania. Poza tym nazwała go ponownie dupkiem i powiedziała, że jak chce, to może ją sobie kochać, ale ona tego uczucia nie odwzajemni. Elistrat wydawał się nie być tym wcale dotknięty. Zerknął tylko na kłębowisko duchów pod sufitem oraz na Pietra i Monikę. Chwycił Kaję za ramię.
-Czy możemy pogadać w cztery oczy?
Nie czekając na odpowiedź, Elistrat zaciągnął Kaję w stronę ogonu samolotu. Kręciła się tam stewardesa, więc Elistrat wepchnął Kaję do ubikacji, gdzie sam też wszedł. Drzwi za nimi się zamknęły.
Pietro zmarszczył brwi. Wychylił się ze swojego miejsca i chwilę zezował w kierunku, w którym udali się Kaja i Elistrat. Odwrócił się do Moniki.
-Czy nie powinniśmy..?
-Poradzi sobie. –stwierdziła krótko Monika.
-Jasne. –mruknął niezbyt przekonany Pietro.
Monika zmrużyła oczy. Obserwowała duchy kłębiące się pod sufitem od dłuższej chwili i dopiero teraz dotarło do niej, że jest wśród nich Uyute. To oznaczało, że w samolocie jest więcej „starych znajomych”. No, chyba że Sayuki oddała Elistratowi swojego ducha.
Jak się okazało, kiedy szamani nie pilnują swoich duchów, są oni „best friends”. Magdal wisiała na ramieniu Raphaela, Raven opierała się o długi ogon Uyute, którego pysk spoczywał na kolanach Netheala. Cukierek odruchowo głaskał węża po głowie. Wszyscy oni byli do siebie bardzo przyjaźnie nastawieni.
Kaja w końcu wyparowała z ubikacji. Elistrat wyleciał tuż za nią.
-Pedofil! –ryknęła Kaja.
Elistrata zamurowało, a Kaja powtórzyła to jeszcze w trzech językach, tak żeby cały samolot zrozumiał o co chodzi.
Monika uśmiechnęła się pod nosem.
-A nie mówiłam, że sobie poradzi?
***
Na lotnisku w Warszawie Monika, Kaja i Pietro szybko odebrali swoje bagaże. Pozostała im jeszcze podróż do Krakowa, ale Monika zdecydowanie odmówiła ponownego lotu i zaproponowała pociąg. Kaja i Pietro, nie mając zbyt dużego wyboru, w końcu przystali na tę propozycję.
Na postoju taksówek Kaja nagle zatrzymała się. Zerknęła przez ramię na gmach lotniska i jęknęła żałośnie. Rzuciła swoją torbę na ziemię.
-Poczekajcie, ja idę się pożegnać z tym kretynem skończonym. Normalnie gorzej niż Pietro!
-Ej! –wrzasnął za nią Pietro, ale Kaja już nie słyszała.
Szybko doszła tam, gdzie zamierzała. Wypatrzyła osobę, o którą jej chodziło. Swoim zwyczajem postanowiła nie owijać w bawełnę.
-Elistrat, ty pierdoło jedna! Najpierw mi mówisz, że mnie kochasz, a potem bez pożegnania chcesz wyjechać?!
Elistrat upuścił swoją torbę na nogę, co zaowocowało głośnym wrzaskiem. Kaja wzięła się pod boki i świdrowała go spojrzeniem. On natomiast podniósł swoją torbę i przyglądał się uważnie Kai, zastanawiając się, czy nie powinien czasem uciekać.
-Eee… no… wcale nie chciałem bez pożegnania, tylko…
-Zamknij się już, dobra?
Kaja podeszła do niego i pocałowała go. Elistrat ponownie upuścił torbę, ale tym razem nie wrzasnął. Gapił się tylko na Kaję.
-To chyba u was rodzinne, obaj dobrze całujecie. –stwierdziła Kaja, uśmiechając się słodko.
Elistrat patrzył na nią, lekko zdezorientowany. Gdy w końcu dotarło do niego, co powiedziała, o mało nie padł na ziemię.
-To znaczy… że całowałaś się z Pietrem?!
-Raz, dawno… ale kto by tam pamiętał takie drobiazgi…
-Więc według ciebie jeden pocałunek to drobiazg?
-Być może…
Elistrat złapał Kaję za ramiona i przyciągnął ją do siebie. Tym razem to on ją pocałował. Kaja o dziwo nie protestowała. Gdy Elistrat już ją puścił, uśmiechnęła się słodko.
-Teraz to już nie jest drobiazg.
-Dla ciebie już nie, dla mnie i Cukierka jeszcze tak. Żegnaj i mam nadzieję, że więcej się nie spotkamy.
Elistrat oklapł kompletnie, a Kaja odwróciła się na pięcie i zwyczajnie odeszła.
***
Kaja wolnym krokiem podeszła do Moniki i Pietra. Uśmiechnęła się.
-No i? Pożegnałaś się? –zapytała Monika.
-Tak. Wiesz, zawsze powtarzam, ze ruski dobrze całują!
Kaja posłała Pietro wredny uśmiech. On upuścił torbę (czy to też rodzinne?) i schował się za Moniką.
-Ode mnie trzymaj się z daleka! A kysz, siło nieczysta!
Monika i Kaja zignorowały go.
-A tak właściwie czemu go pocałowałaś?
-No coś ty! Mieć Silajewa pod ręką i nie skorzystać z okazji?
-Zaczynam się bać… -mruknął Pietro, ale dziewczyny znowu go zignorowały.
-A co na to Cukierek?
-On tu nie ma nic do gadania. Zresztą Elek już nieźle od nas oberwał, a coś mu się od życia należy, nie? Dostał i niech się cieszy.
***
Na stacji Pietro szybko zakupił bilety. Nie musieli długo czekać na pociąg. O dziwo nie spóźnił się. Cała trójka szybko wsiadła do środka. Pociąg powoli ruszył. Donośny zgrzyt kół o tory przeszył wszystkich pasażerów. Kilka osób stojących na peronie machało odjeżdżającym. Monika, Kaja i Pietro znaleźli wolny przedział tylko dla siebie zanim jeszcze pociąg zdążył się na dobre rozpędzić. Kaja od razu zaznaczyła, że chce mieć jedną stronę przedziału na własność. Pietro i Monika usiedli więc razem.
***
Pietro gapił się sennie w okno. Monika zasnęła oparta o szybę. Kaja wyłożyła się na trzyosobowym siedzeniu i wpatrywała się bezmyślnie w okno. Nagle zerwała się. Wymierzyła palec w Pietra, który przestraszył się nie na żarty.
-Ty! –powiedziała Kaja.
-Ja? –zapytał trochę tchórzliwie Pietro.
-Tak, ty! –Kaja gapiła się na niego obłąkańczym wzrokiem, wciąż celując palcem w jego klatkę piersiową. –Magdal mówiła, że umiesz rysować! Narysuj coś!
-Że co?!
Pietro wytrzeszczył się na Kaję, która już grzebała po plecaku w poszukiwaniu kartki i czegoś do pisania.
-Mowy nie ma!
Kaja posłała mu najbardziej lodowate spojrzenie. Pietro zamilkł. W końcu Kaja wygrzebała jakąś w miarę czystą kartkę papieru i ołówek. Wręczyła je chłopakowi. Pietro gapił się na pustą kartkę i ani myślał rysować. Kaja wzięła się pod boki. Wyrwała mu jego własny sztylet i pogroziła nim.
-Rysuj!
-Ale co? –jęknął Pietro, wodząc oczami za własnym sztyletem.
-A bo ja wiem? –Kaja zamyśliła się, na chwilę przestając wygrażać chłopakowi. W końcu wskazała sztyletem na Monikę. –Chociażby ją. Śpi, więc raczej nie będzie się wiercić. No i raczej nie ma nic przeciwko. Przynajmniej póki śpi.
Piętro jęknął żałośnie, ale pod morderczym spojrzeniem Kai wziął się za rysowanie. Mimo jego ciągłych komentarzy, że nie umie rysować, portrecik wyszedł mu bardzo ładnie. Kaja zabrała mu kartkę i schowała ją do szkicownika Elistrata.
-Później was porównam. –ogłosiła wesoło, oddając sztylet jego właścicielowi.
***
Pociąg zwolnił. Przejechał przez zwrotnicę i znów przyśpieszył. Monika obudziła się. Kaja powiedziała zupełnie automatycznie, żeby dalej spała. Monika mruknęła coś niezrozumiale i zmieniła podparcie dla głowy – z szyby przeniosła się na ramię Pietra. Chłopak uśmiechnął się lekko, po czym, z braku lepszego zajęcia, zaczął czytać FMA Kai. Gdy był mniej więcej w połowie, Monika obudziła się z wrzaskiem. Pietro odłożył książeczkę i patrzył na Monikę zatroskanym wzrokiem. Kaja też się jej przyjrzała i przeciągnęła się tak, że aż jej w karku chrupnęło.
-Dobra, co ci się śniło, że jesteś aż tak wystrachana?
Monika przyjrzała się jej. Powoli pokręciła głową.
-To nie był zwykły sen. To była wiadomość.
Pietro zmarszczył brwi. W brązowych oczach Moniki odbił się strach.
-Kazał mi przekazać, że wróci zanim sześciotysięczny księżyc wzejdzie na niebo. Wróci, by uzdrowić ten świat.
-To znaczy? –zapytał Pietro.
-To znaczy, że on nie zginął. –odpowiedziała cicho Monika.
W przedziale zapadła cisza, przerywana tylko stukotem kół o tory. W końcu Kaja westchnęła cicho. Uśmiechnęła się i pokręciła głową.
-No i czym ty się przejmujesz, co? Skoro powiedział, że wróci zanim sześciotysięczny księżyc… tu wystarczy proste dzielenie i już wiemy, że to za pięćset lat, a w takim razie to już nie będzie nasze zmartwienie.
Mimo logicznego wywodu Kai, słowa wypowiedziane przez Monikę nie dawały szamanom spokoju.
„On nie zginął.”


Wiem, trochę przydługie, ale jak już mówiłam - to miały być dwie części.
No, jak już to skończyłam, to mogę się zabrać za inne ficki ^^'
I jeszcze, dla tych, którzy Monikę, Kaję i Pietra polubili, informacja:
Kajtuś, Moniś i Pietruś powrócą w ficku pod tytułem... właśnie, trzeba tytuł wymyślić, bo już sporo napisałam, a ciągle nie wymyśliłam tytułu xD'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Czw 18:17, 25 Maj 2006    Temat postu:

No tak, napisać to ty umiesz...niezła ta końcówka....o rety jeszcze jeden fikc o tym triojo i ja wymiękam...jak się gdzieś nie schowam, to umre ze śmiechu....ale może lepiej się scować i zakazy Kariny nic tu nie pomogą...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Czw 20:14, 25 Maj 2006    Temat postu:

tytuł? się wymyśli...
trochę mi szkoda, wiesz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pią 14:27, 26 Maj 2006    Temat postu:

łaa nie lubie porzegnań! ;(
(R: no przecież jeszcze o nich usłyszysz..)
Hm..*myśi* racja!;D
(R: *gleba*)
A tak co do ficka to b. mi się podobało i musze przyznać, że wątek elek-Kaja rlz!
(R: Ciekawe czy Cukierek tak samo myśli..)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pią 17:36, 26 Maj 2006    Temat postu:

A co no ma z przeproszeniem do powiedzenia?
(Z: I znów ktoś dyskryminuje duchy)
Mówiłeś coś?
(Z: Nie nic...)
Masz szczęście...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satsume
Kandydat na Szamana



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:11, 26 Maj 2006    Temat postu:

[A: *Wyciąga transparent "Prawo głosu dla duchów"* Chcemy wolności! Bez mundurków!!!]
To nie to =='
[A: Ups... CHCEMY WOLNOŚCI! PRAWA DLA DUCHÓW!!!]
Mądry to ty NIE jesteś, ale czego się spodziewać po koniowatym?
[A: *gleba* Ja wiem...]
Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 15:10, 27 Maj 2006    Temat postu:

(R: Armano nie przejmuje się, niedługo nastąpi czas odnowy dla duchów. Za mna bracia i siostry! Walczmy o prawa dla nas! )
*gleba*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satsume
Kandydat na Szamana



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:28, 27 Maj 2006    Temat postu:

Śnicie <evil śmiech>
[A: Najpierw była dyskryminacja kobiet. Zamienili to na dyskryminację duchów. Niech zamienią na dyskryminację... SZAMANÓW!]
Nie pozwalaj sobie =='
[A: Sorka ^^']


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 17:57, 27 Maj 2006    Temat postu:

(Z: Przydało by się wam wy..)
Co ty tam mówisz?
(Z: Nic, tak tylko...)
Szamani i szamanki uważajmy na duchy, bo jeszcze na rewulucje zrobią, wyjdą na ulice z czerwonymi flagami i zaczną śpiewać Miedzynarodówkę (ewentualnie Marsyliankę)!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 18:01, 27 Maj 2006    Temat postu:

(R: Czerwone flagi..*myśli* Karina jak ja wyglądam w czerwonym?)
*gleba* skąd to pytanie?
(R: jako przywódca nowej rewolucji musze się ubierać w jej kolory, nie?)
*gleba2*=='
(R: ^^)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 17:20, 28 Maj 2006    Temat postu:

Hmmm... a dlaczego w ogóle czerwony? Czemu nie inny kolor? Rai'emu bardziej do twarzy byłoby w... eee... no, nie wiem Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fly
Szaman



Dołączył: 25 Gru 2005
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tokio

PostWysłany: Nie 19:45, 28 Maj 2006    Temat postu:

Kaja rlz xD''' Teksty dobijające, ogólnie fajne xP (twórczy komentarz, prawda? ^^")

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Nie 12:42, 04 Cze 2006    Temat postu:

w deche xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 23:48, 16 Kwi 2007    Temat postu:

Awesome movie! And it's free!
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Stargazer
Beznadziejny



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:49, 05 Maj 2007    Temat postu:

amazing asians, nasty video!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 18, 19, 20  Następny
Strona 19 z 20

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin