---->Shaman prince (20 lat później)<-----
Idź do strony 1, 2, 3 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 16:56, 04 Mar 2006    Temat postu: ---->Shaman prince (20 lat później)<-----

Tak się zastanawiałam, czy tą historię wkleić tutaj.....ale chyba nic nie trace....więć co mi tam

odcinek I- Yukiru

Czerwona kula na zachodzie zwiastowała szybki koniec kolejnego upalnego letniego dnia. Rozmazane na horyzoncie barwy czerwieni i złota zdawały się podpalać niebo. Schodząc coraz niżej słońce zbliżyło się wreszcie do powierzchni stawu. Jak tylko zetknęło się z jego taflą woda nabrała złotawego połysku. Chwile potem schowało się zań. Dzień skończył się definitywnie. Park miejski szybko pogrążył się w szarości. Kolory trawy, drzew i rosnących na klombach kwiatów traciły wyraz. Dalsze przedmioty zasłaniała jakby kurtyna. Dla małego brązowowłosego chłopca dotychczas podziwiającego to codzienne niemalże zjawisko, oznaczało to, że pora wracać do domu. Niechętnie podniósł się z ławki, na której siedział. Był sam, bez opieki, chociaż nie mógł mieć więcej jak sześć lat. Jego chłopięcą twarzyczkę ozdabiały duże, czarne oczy o niezwykle ciepłym, łagodnym spojrzeniu. Biła z nich życzliwość i zaufanie do świata. Chłopiec ubrany był w zielona koszulkę z nadrukiem przedstawiającym śpiącego smoka, złote, krótkie spodenki i zielonkawe tenisówki. Szedł powoli, nie śpieszył się. Mino dość późnej dla samotnego dziecka pory wydawał się całkiem spokojny.
-Yukiru? - Zawołał za nim jakiś głos, chociaż w pobliżu nie było nikogo. Chłopiec zatrzymał się odwrócił. Z jego plecami pojawiła się jakiś kształt. Był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o długich, bardzo jasnych, wręcz białych włosach związanych z tyły w coś na podobieństwo kitki. Nie stąpał on po ziemi, lecz unosił się w powietrzu...
-Ojciec cię przysłał? Zapytał rozżalony chłopiec- Przecież się jeszcze nie spóźniłem...
-Ale jest już ciemno, a taka pora jest na samotne spacery małych dzieci zbyt późna- powiedział duch
-Ciekawe, po kogo jeszcze rodzice posyłają swoje duchy.
-No wiesz Yukiru, nie każdy ma takie przywileje...To jak wracasz ze mą, czy sam? Mógłbym...
Chłopiec nic nie powiedział, tylko powoli ruszył na przód. Duch leciał obok niego.
**********
Po kilku minutowym spacerze, obaj przekroczyli próg wielkiego domu. Wniesionego w tradycyjnym japońskim stylu. Ledwie chłopiec zdążył sięgnąć buty, gdy z głębi domu dobiegł ich osty kobiecy głos:
-Amidamaru! Znalazłeś go?- Duch natychmiast poleciał w stronę owego głosu. Chłopiec postawiwszy równo swoje buciki na wycieraczce lezącej w kącie, pobiegł za nim. W salonie przed włączonym telewizorem siedziała bardzo ładna blondynka w czarnej sukience. Siedziała wprawdzie tyłem do drzwi salonu, ale jak tylko dych w nich stanął wyłączyła telewizor i zwróciła się w jego kierunku:
-Gdzie był- Zapytała ze złością.
-W parku.
-O tej porze? Sam? Kto pozwala sześciolatkowi na takie wypady? Faceci, zostawić was na chwile samych. Dobrze, że skłóciłam urlop. Kto wie, co bym zastała za jeszcze dwa dni?..·-Mama?- Zawołał zaskoczony, Yukiru wchodząc do pokoju - Myślałam, że wracasz pojutrze...Gdzie tata?
-Na joggingu, oczywiście - szepnął Amidamaru.
-Słyszałam!- Ucięła kobieta. Poczym ciągnęła dalej - Wróciłam dzisiaj i widzę, że dobrze się stało. -To mówią przyciągnęła do siebie synka. Uścisnęła go serdecznie, ale i tak dokończyła:
-Tata za dużo tobie i sobie pozwala. O tej porze, dzieci takie jak ty śpią, wiec szybko jedz kolację i do łazienki myć zęby...Co znaczy met błagam w twoim pokoju? Jutro go posprzątaj...
-Nie jestem głodny, byłem z tatą na hamburgerach...
-Więc od razu do łazienki, a potem do łóżka!
Yukiru nawet nie próbował dyskutować. Znał swoja mamę i wiedział, że nie miało to żadnego sensu.
*******
Leżąc już w łóżku, porażony w lekkim półśnie Yukiru usłyszał pukanie do drzwi wejściowych. Chwile potem rozróżnił kroki matki, a z dołu dobiegł go znajomy głos:
-Po co ja się z tobą ożeniłem? Wykończysz mnie kiedyś!
-Yoh, kochanie nie narzekaj. Miałeś całe pięć dniu luzu i to nadmiernego. Tracisz formę, wiesz, jaki przydomek nadarza ci za niedługo?
-No, jaki? Dopytywał się ciągle sapiąc Yoh. Jego koszulka była mokra od potu.
-Cienias. Oczywiście tylko, jeśli ja o ciebie nie zadbam. Dziś jednak jest już późno, ale od jutra wznawiamy prawdziwy trening. Yukiru też już powinien zacząć...
-Nie jestem jakimś tam szamanem i nie mam już czternastu lat, a Yukiru jest jeszcze mały! Pamiętasz Anno?- Zaprotestował Yoh.
Nie odpowiedziała mruknęła tylko coś i odeszła. Po chwili jednak wróciła ściskając w ręce długie niebieski korale. Za nią unosił się duch samuraja.
-No to wracamy do starych metod. - Zakomunikowała ze stoickim spokojem. Oddam ci go jak zobaczę efekty! Odwróciła się, pociągnęła mocnej owy "powróz" i ponownie zostawiła Yoh samego. Ten prze jeszcze parę chwili stał oniemiały, po czym ruszył na górę do pokoju syna.
*****
-Yukiru śpisz? - Zapytał delikatnie trącając go w bok. Chłopiec otworzył oczy
-Nie. Tato, za tydzień ma urodziny, mogę zaproś kolegów?
-Oczywiście- zaśmiał się Yoh, jeśli tylko mama się zgodzi.
Pochylił się nad synkiem i pocałował go w policzek
-Dobranoc
-Dobranoc- odpowiedział Yukiru przewracając się na drugi bok.
*************
O północy chłopiec zaczął niespokojnie wiercić się na łóżku. Jego twarz wykrzywiał grymas cierpienia. Z jego ust wydobywały się ciche jęki. Czoło Yukiru porywał pot. A jemu same zdawało się, że cały płonie, że jest jakby zamknięty w ognistym więzieniu, z którego nie może się wydostać. Gorące płomienie trzymały go w swoich objęciach tak mocno jak żelazne kajdany i chociaż miotał się na wszystkie strony wcale go nie puszczały, wręcz przeciwnie i im bardziej się miotał, tym trzymały go mocnej. Słyszał z oddali czyjś głos, ale nie odróżniał słów. Wiedział tylko, że ten dźwięk przyprawiał go o dreszcze, mimo iż płonął.. Chciał krzyczeć, ale ogień i strach zatykały mu usta. Jakaś dziwna siła sprawiał również, że nie mógł się obudzić, chociaż jego organizm czynił w tym kierunku wszelkie wysiłki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Wto 0:14, 26 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 19:13, 04 Mar 2006    Temat postu:

Ive pisałam juz na blogu co myśle o tej cześći ale napisze to znów: jestem po prostu oczarowana twoimi opisami.. zupełnie jakby to wszystko było naprawde...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Sob 22:59, 04 Mar 2006    Temat postu:

Wow... Shocked ... super piszesz! No i fajny pomysł z tym, żeby opisać co się wydarzyło później (dużo później ^^)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 0:08, 05 Mar 2006    Temat postu:

Dziękuje wam...

.Może też wrzuce CD...

OdcinekII- Gorączka

Zbudzona dziwnym przeczuciem Anna usiadła na łóżku. Za oknem ciągle panowała ciemność, tylko księżyc wlewał do pokoju swój niebieskawy blask. Była pełnia. Słaba poświata pozwalała rozróżniać kształty znajdujących się w pokoju przedmiotów. Yoh spał spokojnie, pochrapywał. Anna przyglądała mu się przez chwilę. Poczym po cichu wyszła z sypialni. W korytarzu znów to poczuła, tym razem o wiele wyraźniej. Tym razem dokładnie wiedziała, o co chodzi. Puściła się biegiem przez przedpokój. Zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi prowadzące do pokoju Yukiru. Usłyszała jęki, zobaczyła odwaloną kołdrę i zwiniętego w kłębek synka.
-Yukiru!- Wydusiła zdławionym głosem, padając na kolana obok niego - Yukiru, obudź się!- To mówiąc traciła go w bok.
-Yukiru!- Potrząsnęła nim mocniej. Chłopiec otworzył oczy, ale nie przestał się trząść. Anna nic nie powiedziała, tylko przyciągnęła go do siebie
-Mamo...
-Już dobrze, miałeś zły sen...
-Tak, bardzo, ale już go nie pamiętam.
Ułożyła chłopca z powrotem, na posłaniu, otuliła kołdrą. Dotknęła jego czoła. Było gorące.
-Masz gorączkę- stwierdziła.- Poczekaj, przyniosę termometr.
-Ale mamo...
Nie usłyszała już tego, ponieważ zdążyła opuścić pomieszczenie. Wróciła po kilku minutach. Zapaliła światło. Elektryczny, żółtawy blask poraził ich w oczy. Chłopczyk zmrużył oczy i wykrzywił twarz. Kobieta w pierwszym momencie zareagowała tak samo. Jej oczy szybko jednak przyzwyczaiły się do nowej sytuacji. Włożyła synkowi termometr pod pachę, każąc mu mocno trzymać przez ok. pięć minut. W ciągu tego czasu uważnie przypatrywał się jego twarzy. Był blady, a jego oczy świeciły chorobowym blaskiem. Wyglądał, zatem jak każde chore dziecko. Jednak Anna czuła, że nie chodzi tu o przeziębienie czy grypę. Podświadomie wyczuwała, bowiem związek między koszmarem, jaki przyśnił się Yukiru, a gorączką. Gdy tylko wiedziała, co to było...
Zdecydowanym ruchem wyciągnęła termometr z pod pachy dziecka. To, co zobaczyła na skali przeraziło ją. Słupek rtęci zatrzymał się na 39-ciu stopniach. Bez słowa zeszła do kuchni, poszukać czegoś na spadek temperatury. Znalazła tylko musującą aspirynę i podała ją chłopcu.
****
Tej nocy już nie zasnęła. Nawet nie kładła się. Przez cały czas siedziała przy dziecku. Nie chciało się jej spać. Gorączka Yukiru wytraciła ją na dobre ze snu. W po aspirynie gorączka spadła, chłopiec "zdrowo" zasnął. Widząc to Anna uspokoiła się troszkę, nie na tyle jednak by móc spać.
*****
Pierwsze promienie słabego jeszcze słońca wpadały do pokoju przez szpary w zasłonach. Rzucało to na drewnianą podłogę długie jasne smugi, w których zasięgu zlazła się też buzia Yukiru. Annie wydało się, że przez sen nabrał nieco kolorów. Oddychał równo, miał chłodne czoło. Gorączka, więc ustąpiła. Anna odetchnęła z ulgą i poszła obudzić Yoh. Zastała go przy ubieraniu, a mówić ściślej, przy wkładaniu na siebie, białej, gimnastycznej koszulki.
-O nie wierze, już wstałeś.
-Miałbym zostawić swojego przyjaciela na twoją pastwę?- Zaśmiał się Yoh, ale zauważył ponurą minę żony. Zrobiło mu się nieswojo. Tym bardziej, że go nie skarciła.
-Stało się coś?
-Nie mogłam spać. Yukiru miał w nocy gorączkę.
-Co?!- Wykrzyknął lekko poirytowany szaman - I ty mnie nie obudziłaś? - Prawie się na ją rzucił.
-Wolnego panie Asakura, nie tym tonem proszę. Nie było takiej potrzeby, przeszkadzałbyś tylko.
Odwrócił się na pięcie i wybiegł z pokoju. W pełnym biegu wpadł do sypialni syna. Zatrzymał się dopiero przy jego łóżku. Przyjrzał się mu. Yukiru spał spokojnie. Yoh po cichu wycofał się. Zszedł po schodach i opuścił dom. Po raz pierwszy przyznał sobie w duchu, że przebiegnięcie kilku mil przed śniadaniem dobrze mu zrobi.
****
Yukiru obudził się około dziesiątej. Czuł się słaby, a do tego potwornie bolała go głowa. Mimo to wstał i szedł na dół. Anna siedziała zamyślona przy stole w kuchni, zdawał się jakby nieobecna. Z podwórka dobiegał głos Yoh:
-Skończyłem brzuszki!
-E...- Królowa szamanów wyrwała się nagle z zadumy. Powoli podniosła się z miejsca. W tej samej chwili dostrzegła syna
-Dobrze się czujesz?- Zapytała
-Nie bardzo...Jestem głodny
-Boli cię coś?
-Głowa.
-Wracaj do siebie. Przyniosę ci śniadanie.
***
Kiedy Anna weszła ze śniadaniem do pokoju Yukiru, zauważyła, że ten niespokojnie wierci się na posłaniu, dokładnie tak samo jak w nocy zaciskał mocno zęby, jęczał? Z tą różnicą, że tym razem przyczyną nie był sen. Gorączka wróciła ze wzmożona siła. Taca wpadła jej z rąk, rozbijając się przy tym z brzękiem o podłogę. Kobiecy krzyk wypełnił cały dom:
-Yoh, chodź tu szybko!
Mało się nie zabił, tak szybko znalazł się obok niej
-Dzwoń po lekarza.- poleciła łamanym głosem
-Hum...pochylił się nad dzieckiem. Dość słaba fala nieznanej mu energii uderzyła go w policzek. Poczuł coś jakby ukucie szpilki.
-Anno to nic nie da. Nie mów, że o wiesz, że to nie jest zwykła choroba. Na pewno wyczuwasz to, skoro nawet ja...
-He? - Wydusiła widząc jak Yukiru siada na łóżku. Miał dziwne oczy. Źrenice dziecka rozszerzyły się, tak jak, że tęczówek wcale nie było widać. Białka zaszły czerwienią. On sam zachowywał się jak zahipnotyzowany.
-Yukiru - westchnęła kobieta osuwając się w zdumieniu na kolana
-Yukiru- Szepnął Yoh
Chłopiec nie słyszał ich, ani nie widział.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 1:25, 05 Mar 2006    Temat postu:

O! Pisz szybko dalej!
Podobają mi się twoje opisy, nie mówiąc już o samej historii Very Happy
Biedny Yukiru... co mu jest?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 14:56, 05 Mar 2006    Temat postu:

No cóż na radzie przepisuje z bloga....

więc Wink

OdcinekIII- Demoniczna kapłanka...

Anna uniosła głowę. Ponowny widok poruszającego się jakby we śnie synka wyzwolił w niej jakieś dziwne instynkty. W jednej chwili zerwała się równe nogi i wybiegła z dziecinnego pokoju, nim jeszcze Yoh zdarzył połapać się co ona chce zrobić. Z impetem otworzyła drzwi małżeńskiej sypialni. Na toaletce leżały niebieskie korale. Przywiązany do nich duch, był niewidzialny. Nie myśląc chwyciła je i z całej siły szarpnęła nimi. Dobrze, że żyłka na której znajdowały się owe kuleczki była mocna, bo w przeciwnym radzie na pewno by pękła, a tak rozluźniła tylko uchwyt, trzymający ducha. Uwolniony samuraj zmaterializował się w powietrzu nad jej głową. O nic nie pytał. Dokładnie wiedział, co się dzieje. Nie tracąc czasu oboje wrócili do dziecinnego pokoju. Kobieta trzymała swoje korale w zaciśniętej dłoni. Pchnęła lekko Yoh. Ten ciągle lekko zaszokowany odsunął się na bok. Utworzyła ze swoich korali krąg i stanęła po środku niego. Złożyła ręce, w taki sposób, że łączące się ze sobą serdeczne palce górowały nad splecioną resztą. Jej oczy zacisnęły się mocno. Korale zaświeciły, uniosły się i zatańczyły w okuło niej. Rozplotła dłonie i złapała wirujące korale. Wszystko to odbywało się błyskawicznie, w całkowitym milczeniu. Anna założyła korale na szyje. W tym samym monecie Yukiru zachwiał się i upadł twarzą do ziemi. Anna odetchnęła i starła pot z czoła. Yoh zaś nareszcie ocknął się ze zdumienia. Podbiegł do synka i wziął go na ręce. Yukiru, był słaby, ale przytomny.
-Tato...
-Już dobrze.- Położył synka na łóżku. Anna powoli zbliżyła się do nich:
-Napędziłeś nam strachu mały, ale już po wszystkim, powiedziała uśmiechając się.
Tylko Amidamaru był dziwnie poważny. Miał wyraźne przeczucie, że demona, który opętał chłopca zrobił to z czyjegoś rozkazu. Tego przeczucia nie podzielała nawet Anna.
******************************
Ogień w świątyni Shinto wystrzelił wysoko swoje płomienie, a potem na powrót uspokoił się. Ta nagła ognista fontanna przyciągnęła do ołtarza kapłankę, która właśnie opuszczała kaplice. Dziewczyna zamknęła uchylone skrzydło drzwi i usiadła na piętach przed świętym ogniem. Przez chwile nic się nie działo, ale wkrótce płomienie znów podniosły się ku górze, a z ognia odezwał się jakiś zimny głos:
-Twój plan zawiódł, kapłanko, twój demon był zbyt słaby!
-Nie wiedziałam, że ten smarkacz jest taki silny.
-Ten smarkacz to Asakura, a kto jak to, ale ty powinnaś wiedzieć, na co stać członków tej rodziny, jak mogłaś tego nie przewidzieć...
-Nie myślałam, że cos się może nie udać...Byłam zbyt przejęta tym, że to mój plan, wybacz panie. - Powiedziała przestraszona kapłanka
-W porządku,- powiedział całkiem spokojnie głos- Nie jestem zaskoczony, byłbym gdy to się udało...
-Dlaczego więc...
-Chciałem cię sprawdzić kapłanko i zdałaś test.
W kaplicy zapanował cisza, słychać było tylko trzaski płomieni. W tej ciszy głos przemówił ponownie
-Ułożyłem nowy plan. I ty odegrasz nim kluczową role, tu masz szczegóły - z ognia wypadł miniaturowy, nie wiekszy od palca pergamin przewiązany czerwoną tasiemką - Naucz się na pamięć i zniszcz to!- Rozkazał głos, -po czym święte ognisko rozbłysło żółtawym światłem, aby ponownie uspokoić się, tym razem na dobre. Kapłanka zdecydowanym ruchem sięgnęła po pergamin.
***************************************
Wieczór zapadał nad ulicami Tokio. Za oświetlonym oknem domu Asakórów chodził telewizor włączony na kanale informacyjnym.
-W dzisiejszej sesji odnotowano kolejny rekordowy spadek cen wszystkich głównych indeksów giełdowych. Indeksy straciły od 0,5- do 5 punktów procentowych. Zwarzywszy, na to, że od dawna nie odnotowano wzrostu wiele firm zlazło się na granicy upadłości. Największe problemy mają akcjonariusze firm komputerowych i kosmetycznych. Szczególnie na wartości straciły akcje Yakuna Inwestit. Dotychczasowy lider azjatyckiego rynku komputerowego...- Nagły błysk ekranu przerwał te giełdowe rozważania.
-Ej Anno - w głosie Yoh zabrzmiał zawód - oglądałem to.
-Od kiedy grasz na giełdzie?
-Ale mówili o Yakuma Investit...
-Co? Firmie Lenna?- Anna usiadła obok męża. Wyłączyła telewizor, ale już mówili tam o czy innym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Nie 20:48, 05 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 15:02, 05 Mar 2006    Temat postu:

O! Podoba mi się ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Nie 22:06, 05 Mar 2006    Temat postu:

Świetne opowiadanie, tylko zdarzają się błędy i powtórzenia, ale ogólnie jest super^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 22:22, 05 Mar 2006    Temat postu:

Powtórzenia...czasem trudno ich uniknoć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Nie 22:27, 05 Mar 2006    Temat postu:

Taaa... a najtrudniej w szczegółowych opisach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 0:59, 06 Mar 2006    Temat postu:

Owszem Wink ale ja mam też po cześci taki styl.....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Pon 14:10, 06 Mar 2006    Temat postu:

W takim razie już się nie czepiam tych powtórzeń xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 14:52, 06 Mar 2006    Temat postu:

Kumiko napisał:
W takim razie już się nie czepiam tych powtórzeń xD


W takim razie dzięki....

ps. jeśli kotoś żałował Yukiru, po drugim powiem, że tu dobiero będzie biedny....

odcinek IV- Niesforna Risa

Brak wiatru wraz z żarem lejącym się z nieba wciąż dawały się we znaki mieszkańcom japońskiej stolicy. Suche powietrze sprawiało, że najprostsze czynności przychodziły każdemu z wielkim trudem. Kto mógł chował się w domu i wychodził z niego jedynie wieczorem, lub wtedy, gdy naprawdę musiał. Nikomu zaś na pewno nie wpadłoby do głowy uprawianie ulicznych maratonów. No prawie nikomu. Po upływie dwóch dni, które upłynęły od opętania chłopca Anna zaczęła zmuszać obu swoich mężczyzn do ostrego treningu. Nie pomagały próby, ani fakt, że temperatury za oknem przekraczały 30 stopni w cieniu. To, że Yukiru był jeszcze dość mały, również nie miało tu nic do gadania. Pani Asakura utrzymywała bowiem, iż demon zapanował zdołał zapanować nad dzieckiem dlatego, że tamten był słaby. Postanowiła zatem wzmocnić go wysyłając go wraz z ojcem na codzienne treningi. Jedyne ułatwienie stanowił brak ciężarków. Jednakże Yukiru nie narzekał. Początkowo nawet go to bawiło. Gdy jednak tuż przed jego urodzinami Anna opracowała nowy, specjalny plan ćwiczeniowy, którego realizuję chciała od razu w prowadzić w życie, chłopiec z naburmuszoną minką oznajmił, że nie ma mowy. Oczywiście jego matka nie przyjęła tego do wiadomości, ale Yukiru, nie miał tym razem zamiaru jej słuchać. Odsunął tylko od siebie swoją poranna miskę owsianki. Założył ręce na piersi i spuścił głowę.
-No jedz, jak potem nie będziesz miał siły do ćwiczeń, to będzie to tylko twoja wina.- Stwierdziła spokojnie Anna spoglądając na niego z nad kupka pitej właśnie herbaty. Na te słowa Yukiru nadął się, poczym nic nie mówiąc wstał od stołu. Popędził korytarzem, prosto do drzwi wyjściowych. Otworzył je gwałtownym ruchem. Wyszedł, a raczej wypadł na dwór. Anna i Yoh usłyszeli tylko głuche trzaśnięcie. Ten ostatni, spożywający do tych czas w milczeniu swój posiłek odezwał się:
-Wiesz, chyba przesadziłaś. Po jutrze są jego urodziny, może powinnaś pozwolić mu zaprosić przyjaciół. To tylko jeden dzień, a trening nie zając, prawda Amidamaru?
W powietrzu pojawił się duch samuraja.
-No, chyba tak.
-Hum- mruknęła Anna - Trening nie, ale ten sposób tylko tracimy czas.
-Anno!
-No co? Czy wy nie rozumiecie, że postawą sukcesu jest systematyczność?
-Ale kolejny turniej za jakieś 480 lat...
Zmroziła go wzrokiem. Natychmiast zamilkł. Dokończył śniadanie, poczym bez słowa poszedł zabrał się za ćwiczenia. Dziwiło, go to, że Anna ani nie pobiegła za synem, ani nie nawet nie wysłała za nim Amidamaru. Ona była jednak przekonana, że Yukiru, chociaż jest jeszcze mały, to za dnia umie poruszać się sam po mieście. Ten dzieciak nie należał do ludzi strachliwych. Po za tym wiedziała ona dobrze, że Yukiru za chwile uspokoi się i skruszony wróci do domu.
*******
Yukiru szedł szybkim, nerwowym krokiem środkiem prawie pustego chodnika. Od czasu do czasu mijać nielicznych przechodniów. Zwykłe były to kobiety taszczące torby z zakupami, lub właściciele psów, na obowiązkowym spacerze, ze swoimi pupilami. Ostre już teraz słońce sprawiało, że wszystkie przedmioty rzucały ciemne, dość długie cienie. Chłopiec zwolnił kroku i otarł pot. Jego złość mijała, a raczej zmieniała się w żal. W końcu chciał spędzić dzień urodzin z kolegami, a tu coś takiego... Zwiesił głowę. Postanowił zabawić się w nie przekraczanie złącz płytek chodnika. Uszedł w ten dość nietypowy sposób kilkanaście kroków, kiedy nagle coś jakby pocisk zwaliło go z nóg. Uderzył pupą o ziemię, ale o dziwo, to czoło go rozbolało. Na przeciw niego siedziała dziesięcioletnia może dziewczynka, ubrana w biała koszulkę polo z niebieskim kołnierzykiem i krótka niebieską plisowaną spódniczkę. Ona również gwałtownym ruchem roztasowywała sobie czoło. Twarz zasłaniały jej pół długie, równo ścięte, lekko zmiechwione włosy w kolorze ciemnego fioletu. Ogarnęła je drugą dłonią, założyła za ucho. Zamrugała ciemnymi oczami, przetarła je. Dopiero teraz dostrzegła Yukiru. Ciągle zajętego roztasowywaniem twarzy.
-Przepraszam mały
Uniósł wzrok. Zobaczyła, że w miejscu, które masował nabrało wszystkich kolorów tęczy.
-Cześć Risa - rzucił chłopczyk...- Nie poznajesz mnie?
-O cześć -odwzajemniła powitanie i uśmiechnęła się - Soory.
-Gdzie ta pędzisz- Chłopiec wyprostował się, goni cię ktoś?
-Tak! On! - To mówiąc wskazała na powietrze za sobą. Yukiru spojrzał we wskazanym kierunku i zobaczył małą różową kulkę.
-Panienko Riso, niech panienka będzie grzeczna i na mnie poczeka- Błaga lekko zniecierpliwiona kulka.
-Oho, rozumiem - Zaśmiał się Yukiru. Daj rękę znam jedną świetną kryjówkę.
Dzieci chwyciły się za ręce i co sił w nogach pobiegły w stronę przeciwną do tej, z której nadlatywał duch.
*******
Zdyszani wdrapywali się na jedno z drzew w parku. Nie przeszkadzała im nawet krótka spódniczka Risy. Rozłożyste, gęsto pokryte ciemno zielonymi liśćmi konary starego dębu, były przecież doskonałym stronieniem, także przed istotami nadprzyrodzonymi. Siedząc tam nie musieli obawiać się nawet o to że ktoś ich zobaczy, przynajmniej do póki się nie ruszali. Przez szpary w miedzy liśćmi zobaczyli jak duch w postaci różowej kulki oddala się i znika mucząc pod nosem coś o tym na co mu przyszło. Risa zeskoczyła z gałęzi. Yukiru powolutku zsunął się na ziemię.
-No wiedze, że nie tylko ja ma kłopot z duchami, tylko, że ja nie musze przed swoimi opiekunami uciekać. Co przeskrobałaś?
-Ja? No wiesz, ja porostu nie mogę z nim wytrzymać. Nawet nie wiesz jaki jest nudny. Spędź z nim godzinę i zobaczymy, czy też nie uciekniesz. Po za tym on mówi mojemu tacie o wszystkim co robię. Osobiście mam tego serdecznie dosyć. Dzięki za ratunek. - To mówiąc pomachała mu na pożegnanie i szybkim krokiem odeszła.
Rozbawiony tym spotkaniem chłopiec przysiadł na ławce. Jednocześnie współczuł Risie i jej "duchowemu opiekunowi". Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że tamtemu oberwie się za wybryk jego przyjaciółki. Miał racje.
******
W apartamencie, na najwyższym piętrze luksusowego wieżowca w jednej z tokoliskich dzielnic, panowała głucha i pustka. Duch widząc to jakby nigdy nic spokojnie przeniknął przez szybę. Myślał, że zdoła przemknąć się niezauważony. Pomylił się. Jak tylko zjawił się w salonie przewlekłe drzwi otworzy się i stanął w nich osobnik o surowym spojrzeniu złotych oczu:
- Bason! Ile razy mówiłem, żebyś bez nie wracał?
-Ale Mistrzu Len, ona...
-Tylko mi nie mów, że nie potrafisz dogonić dziesięciolatki. Wiesz co? Albo ją znajdziesz, albo nie odzywaj się do mnie przez resztę dnia -Wycedził wściekle ten z złotymi oczami.
-Ale...
-A co? Coś nie tak? Przecież wiesz co ostatnio się z nią działo. Pamiętasz jej nocne ataki, prawda? A może już zapomniałeś?- Po tym zdaniu drzwi salonu ponownie zamknęły się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Pon 15:10, 06 Mar 2006    Temat postu:

Świetna notka, ale te pow.... *dostała pięścią w łeb* [H: Miałaś się nie czepiać] Tiaaa... ale wydaje mi się że Ren nie jest aż tak wredny, chociaż może to przez to że martwi się o córkę? Bo Risa to jego córka? No to tyle mam do powiedzenia^^'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fly
Szaman



Dołączył: 25 Gru 2005
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tokio

PostWysłany: Pon 16:25, 06 Mar 2006    Temat postu:

Ja to juz czytałam (na blogu) Ale spoko jest xD Tylko nie moge przezyc, że Ren ma córke x3 wrób w cos Horo, prosze xD (niech Kitty tez cierpi xD) Hm... jakby był Anotś to by pewnie coś skomentował ;__; Nie pomyslałabym, ze bd tesknić za tym upierdliwym futrzakiem =='

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 1 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin