Drugie FF by Daryśka xD
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Czw 18:39, 07 Gru 2006    Temat postu:

Buahahahahahhaha!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Giwi
Widzący Zjawy



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:42, 14 Gru 2006    Temat postu:

No cóż...
Jak by to określić.
Mooorkooo!
Łzy mi kapią po policzkach! Ze śmiechu i smutku.
Cholera, ja też chcę tak pisać!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 18:50, 20 Gru 2006    Temat postu:

Ludzie, znalazłam Wen, znalazłam Wen! Co prawda nie wiem, gdzie ja teraz te wszystkie wątki, co mi do główki poprzypełzały powsadzam w tym ficku - ale najwyżej dorobię kilka dodatkowych bonusów (bo dwa już mam - jak zakończę ficka, to będą fragmenty, które początkowo w ficku miały się znaleźć, ale z jakiś powodów je wywaliłam).

46. Co dalej z Duchem Ognia, Nichrom wtajemniczony, Hao przychodzi po ducha.
Gdy udało mi się uwolnić od małego, ognistego potwora, przejrzałam się w lustrze. Ej, no! To coś przypiekło mi policzek!
[T: Spirituś jest taki słooodki!]
Spirituś? Tara, dobrze się czujesz?
[T: Nie no, tak nie może być!]
Jak?!
[T: Nie słyszysz go?]
Nie...
[T: To streszczę ci, o czym mówi.]
To to coś mówi?
[T: Się zdziwiła... otóż Spirituś mówi, że Hao jest dla niego niedobry.]
Wcale się nie dziwię.
[T: I że większość czasu musi być taki duży, a to bardzo niewygodne jest. W dodatku nie dostaje urlopu ani żadnego wynagrodzenia. Jest po prostu wykorzystywany.]
Straszne. A mówi coś jeszcze?
[T: Tak. Cieszy się, że pozwoliłaś mu pobyć chwilę w jego prawdziwej formie, to dla niego bardzo relaksujące. A, jeszcze jedno, lubi cię, chociaż w tym akurat go nie rozumiem...]
Jasne.
Spirituś znowu się uśmiechnął. Znowu chciał na mnie skoczyć, ale zasłoniłam się w porę poduszką.
Z Duchem Ognia jest jeden problem, a mianowicie ogień. Otóż Spirituś, zamiast grzecznie zatrzymać się na poduszce, wypalił w niej gigantyczną dziurę i znowu przykleił się do mojego policzka.
-Aaaaała! Paaarzy! Tara, weź to ze mnie!
***
-Ała! –powiedziałam, znowu patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Spirituś grzecznie siedział na moim łóżku, lekko dymiąc. Jeżeli nie liczyć faktu, że powoli wypalał dziurę w mojej pościeli, to wszystko było w porządku. Siedział i się cieszył, że ma wolne od Hao. W sumie, jak tak teraz na niego patrzyłam, to wyglądał jak malutki, czerwono-różowy, lekko przeźroczysty kotek. Niewiele myśląc przeszukałam swój plecak w poszukiwaniu kauczukowej piłki, którą w czasie podróży po świecie wygrałam w jakimś bzdurnym automacie. Szybko ją znalazłam.
-Spirituś, zobacz, co ciocia Daria ma dla ciebie! –zawołałam, rzucając piłeczkę.
Spirituś podskoczył na moim łóżku, wypalając w pościeli większą dziurę, po czym rzucił się w pogoń za piłką. Gdy tylko złapał ją w pyszczek, uległa ona zniszczeniu całkowitemu. No tak, zapomniałam, ogień...
-Daria! –zawołał Nichrom z progu.
Szlag! Znowu majstrował mi przy zamku!
[T: No to klops...]
Spirituś podskoczył w miejscu, po czym rzucił się na Nichroma z niezbyt przyjaznymi zamiarami. Jeżeli jeszcze przed chwilą miałam nadzieję, że Nichrom niczego nie zauważy, to teraz ta nadzieja prysnęła jak moja kauczukowa piłka w zębach Spiritusia.
-Spirituś, siad, do nogi! –zaczęłam wołać.
O dziwo poskutkowało. Spirituś wrócił grzecznie do mnie i usiadł na mojej stopie.
-Parzysz! –wrzasnęłam, zrzucając go z nogi.
-Co... to, do jasnej cholery, jest?! –pisnął Nichrom.
-To? –zapytałam niewinnie. –To jest duch.
-Widzę! –dla odmiany wrzasnął. –Co za duch?
-Spirituś.
-Jaki, do czorta, Spirituś?! Toć to mała wersja Ducha Ognia! Skąd żeś to coś wytrzasnęła?!
-Od Hao. –Starałam się, by zabrzmiało to na luzie, ale chyba niezbyt mi wyszło.
Nichrom zemdlał.
***
-Spirituś, zostaw, to miały być zimne okłady! –wrzeszczałam, wyrywając duchowi z zębów mokre szmatki.
[T: Ale on chce tylko pomóc...]
Mogłabyś go czymś zająć? Próbuję tu Nichroma ocucić.
Tara zaczęła migotać po drugiej stronie pokoju, a Spirituś do niej pobiegł. Ja w tym czasie stwierdziłam, że okłady wyschły (ciekawe, przez kogo? No? Przez Spiritusia, tak...), a mi nie chciało się dalej babrać ze szmatkami, więc chlusnęłam Nichromowi w twarz wodą z miski. Zaczął kaszleć.
-W końcu żeś się obudził. –stwierdziłam.
Nichrom spojrzał na mnie nieprzytomnie, po czym zerwał się na równe nogi. Przyjrzał się Spiritusiowi, po czym zaczął bezgłośnie poruszać ustami. Ja natomiast wzięłam wysuszone przez ducha szmatki i zaczęłam zbierać z ziemi wodę.
-Przydałbyś się na coś. –burknęłam w stronę Nichroma. –Na początek możesz znaleźć żaroodporny kłębek wełny.
***
-Czyli że zwinęłaś go Hao sprzed nosa?
-Z plecaka. –sprostowałam.
Nichrom podrapał się w głowę.
-Ja bym to zgłosił Goldvie... wiesz, to dosyć nadzwyczajna sprawa...
Pokiwałam w zadumie głową. W sumie Nichrom ma chyba rację. Trzeba będzie Spiritusia Goldvie zgłosić.
-To choć, zbierajmy się. –powiedziałam, kierując się do drzwi.
Nichrom wstał z łóżka, na którym siedział od dłuższego czasu. Zerknął jeszcze raz na Spiritusia, po czym podszedł do mnie. Otworzyłam drzwi, by ujrzeć za nimi Hao, który właśnie miał zamiar pukać. Wszyscy troje się zdziwiliśmy, ale ja pierwsza połapałam się w sytuacji i trzasnęłam drzwiami. Nichrom szybko podał mi krzesło, którym zastawiłam wejście.
-Ej, otwórz! –dało się słyszeć z drugiej strony razem z natarczywym pukaniem.
-Mowy nie ma! –odwrzasnęłam. –Idź sobie!
Drzwi zadrgały groźnie. Oboje, ja i Nichrom, odsunęliśmy się na bezpieczną odległość. Spirituś skulił się w kącie.
[T: On się boi!]
Dzięki za informację, Tara, naprawdę bardzo nam pomogłaś...
Drzwi z hukiem wyleciały z zawiasów i wściekły Asakura wszedł do pokoju. Nichrom zachował się jak ostatni przygłup i stanął przede mną. Kretyn, zebrało mu się na bronienie damy...
-Przyszedłem po swojego ducha. –oznajmił Hao.
-Jeśli tkniesz Darię choćby palcem... –zaczął Nichrom.
-To co? –warknął niezbyt przyjaźnie Hao.
Nichrom wykonał nieznaczny gest, którym zazwyczaj przywoływał bezgłośnie swoje duchy, lecz w tym samym momencie coś go dosłownie zdmuchnęło na bok. Hao prychnął wściekle, gdy Nichrom wylądował na ścianie.
-Ty... –wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Normalnie we mnie zagotowało! –Taki jesteś wspaniały, bo słabszymi od siebie poniewierasz?!
Hao podszedł do mnie. Uśmiechnął się lekko.
-Coś nie gra? –zapytał. –Gdyby nie to, że mam do ciebie pewną... słabość, to pewnie byś już nie żyła... wiesz, taka kradzież ducha...
Był blisko. Bardzo blisko. W zasięgu moich rąk. A ja nie miałam pod ręką nic, czym mogłabym mu przyłożyć w ten pusty łeb! Niewiele myśląc, z braku lepszych pomysłów, dźgnęłam go palcem w oko.
-Auć! –wrzasnął Hao, zakrywając dłońmi oko i cofając się pod ścianę. –Czemu to zrobiłaś?! Do reszty cię pogięło?
-Obrona własna. –prychnęłam.
-A czy ja ci kiedyś coś zrobiłem? –zdziwił się Asakura.
-Patrzcie go, jeszcze się pyta... –mruknął spod ściany Nichrom.
Hao odsłonił twarz. Jego oko, ku mojemu największemu zawodowi, wcale nie zwisało z oczodołu, było tylko lekko zaczerwienione.
-Zresztą, nieważne, zabieram ducha i tyle. Po to tu przyszedłem.
Zanim zdążyłam się połapać w sytuacji, Hao znalazł się przy półce, na której leżał nagrobek Spiritusia. Chwilę później nie było w pokoju ani Asakury, ani Spiritusia.
-Nic ci nie jest? –zapytałam.
Nichrom pozbierał się i wstał spod ściany.
-Nie, przeżyję... A tobie, kwiatuszku?
-Też nic. Szkoda tylko Spiritusia...
[T: On tak nie chciał wracać do Hao...]


A w następnej części możecie spodziewać się przepisu na okonomiyaki xD' Ale więcej nie spoileruję ^^'
Łaaaa, czy w Patch Tribe są żaglówki?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Śro 20:02, 20 Gru 2006    Temat postu:

*Gleba i się śmieje geinialne Spiritus ? tak nie mogę nie mogę... jak zawsze akat śmiechu...i znw rodzice stwierdzą że jestem nie mormalna...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Śro 20:53, 20 Gru 2006    Temat postu:

Ja w obronie własnej zawsze dźgam w żebra ... Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Szaman



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)

PostWysłany: Pią 20:46, 22 Gru 2006    Temat postu:

A ja czaem biję po jajach*wstyd* Ahaha, ale żem się uśmiała!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satsume
Kandydat na Szamana



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:34, 23 Gru 2006    Temat postu:

Fick ekstra. U mnie parta jeszcze przez dłuższy okres nie będzie, bo:
1. Miałam zakaz na komputer i rodzice dali mi przerwę na święta.
2. Jestem u babci, gdzie nie mam swojego opowiadania
3. Jak wrócę, to bedę musiała przepisywac zeszyty... :/
No, ale ogólnie ok. A co do samoobrony to najlepszy jesk lewy (ewent. prawy) sierpowy lub plaskacz. Wiem, bo sama uzywam Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ohi
Beznadziejny



Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:59, 25 Gru 2006    Temat postu:

Satsume napisał:
A co do samoobrony to najlepszy jesk lewy (ewent. prawy) sierpowy lub plaskacz. Wiem, bo sama uzywam Very Happy.

Ta o tym to ja wiem xD Ta biedny (pewno mu się nalerzało Razz) Kola dostał od ciebie 7 razy w jeden dzień ^^ ciekawe jakie to uczucie (nie, nie chcę wiedzieć)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 20:09, 07 Mar 2007    Temat postu:

Oj, dawno nie było żadnego parta ode mnie... ale juz daję, już daję... mam nadzieję, że pamietacie jeszcze, o czym był ten ficzek, nie? Very Happy Bo mi niektóre szczegóły zdążyły uciec z główki xD'

47. Okonomiyaki i tajna misja
Zerknęłam na wielką tablicę korkową na ścianie. Wśród wielgachnej tabeli wypatrzyłam moje imię i odpowiednią datę. Aż jęknęłam, jak przeczytałam, co mnie dzisiaj czeka. Kuchnia w jednym z barów. Nie umiem gotować!
***
Przyjrzałam się wielgachnej, białej, kucharskiej czapce, którą wręczył mi na dzień dobry Karim. Następnie zagonił mnie do kuchni, a sam stanął za ladą. Jakby pomyśleć, to nie wiem, kto ma gorzej, on, czy ja. On musi być barmanem, kelnerem i kasjerem w jednym, a ja tylko kucharką. No, gorzej, że kucharką, która gotować nie umie.
[T: E, głowa do góry, jakoś poradzimy!]
Tara! Wybawienie moje! Nie mów, że umiesz gotować?
[T: Nie tyle umiem, ile podpatrzyłam, jak Keiko gotuje, jak byłyśmy w Izumo.]
No, może nie będzie tak źle.
***
-Daria! –jęknął Karim zaraz po wejściu do kuchni. –Co ci się stało?!
-Poza tym, że mikser odmówił posłuszeństwa i upaćkał wszystko w promieniu dwóch kilometrów, mleko wykipiało, poparzyłam się patelnią i poślizgnęłam na skorupce?
Karim pokręcił głową i westchnął.
-Nie mam czasu, żeby ci pomóc. Muszę iść za bar.
-Dzięki... –mruknęłam.
-A, jest zamówienie na trzy okonomiyaki.
Oko... co?
[T: Okonomiyaki. Nie pamiętasz? Keiko często to robiła, takie... do pizzy podobne!]
A, wiem!
-Poradzisz sobie? –zapytał Karim.
Skinęłam głową, starając się jednocześnie dojść do spiżarki nie nadeptując na plamy, które ufundował stojący w rogu i starający się wyglądać niewinnie mikser. Wyjęłam to, co kazała mi wyjąć Tara. Następnie zrzuciłam z jednego blatu wszystko na ziemię i wzięłam się do roboty.
Najpierw, według instrukcji Tary, posiekałam kapustę.
[T: Posiekałaś?! Tyś ją okaleczyła, a nie posiekała!]
Się czepiasz... co dalej?
[T: Tam masz tuńczyka w puszce. Odcedź go.]
Odcedziłam. Co dalej?
[T: Wymieszaj w misce mąkę, wodę i jajko.]
Już.
[T: Bez skorupek z łaski swojej...]
Co...? Ojejku, wpadła...
[T: Załamujesz mnie, wiesz?]
Miałaś pomagać, nie krytykować!
***
-Trzy okonomiyaki! –wrzasnęłam z kuchni.
Karim zjawił się momentalnie. Podejrzliwie przyglądał się mojemu dziełu kulinarnemu, ale zabrał okonomiyaki na salę.
***
Koniec dyżuru! Koniec męki! Wolność!
Niemalże wybiegłam z kuchni, by wpaść... na Nichroma.
-Eee... Daria, kwiatuszku...
-Czego? –zapytałam milutko i z uśmiechem.
-Bo... jest taka sprawa... że Goldva...
Na wzmiankę o Goldvie kompletnie skapociałam. Kiedy w grę wchodzi ta starucha z nadmiarem piór na głowie, to nie można się spodziewać niczego dobrego... a już o wolności to można kompletnie zapomnieć.
***
-Że co?!
-To, co słyszysz. –odpowiedziała mi skrzekliwym głosem starucha.
-Czemu ja?
-Bo masz wolny wieczór.
-Ale...
-Żadnych ale. Tam masz kopertę. W środku masz opisane szczegóły misji.
Zerknęłam nabierko Goldvy. Rzeczywiście, leżała na nim brązowa koperta formatu A4. Starała się wyglądać niewinnie, ale ja wiedziałam, że zawiera ona szczegóły mojej tajnej misji. Podeszłam do biurka i niechętnie wzięłam kopertę. Była zaskakująco lekka jak na akta jakiejś ściśle tajnej misji. Niewiele myśląc, rozerwałam kopertę i wyjęłam... jedną, jedyną kartkę papieru. W dodatku zapisaną do połowy.
-Tyle...? –zdziwiłam się.
-Czytaj. –poleciła starucha.
„X-Laws poprosili o zezwolenie na zorganizowanie prywatnego ogniska. Ze względu na charakter tego ugrupowania, uznano za stosowne przydzielenie nadzoru w postaci Radnej Darii.”
-Co to ma znaczyć? –zapytałam, przerywając czytanie. –Co to ja jestem, niańka, czy jak?
***
Usiadłam na drewnianej poręczy i rozejrzałam się dookoła. X-Laws już dawno powinni tu być, w końcu jest po dziewiątej...
Tara latała nad przygotowanym wcześniej paleniskiem.
[T: Kiedy te oszołomy przylezą...?]
A skąd ja mam wiedzieć?
[T: Goldva mówiła, że dziewiątej będą...]
Wzruszyłam ramionami. Nic nie poradzę na to, że oszołomy się spóźniają.
***
W końcu, koło jedenastej, gdy już przysypiałam na poręczy i omal nie spadłam na ziemię, rozległo się głośne śpiewanie.
„Szła dzieweczka do laseczka, do zielonego...”
Trochę nieprzytomnie rozejrzałam się dookoła.
-Kto...? Co...? –ziewnęłam.
[T: X-Laws...]
Aha...
Oszołomy zjawiły się, zawodząc na całe gardło. Przez chwilę zastanawiałam się, kto ma gorszy słuch – oni, czy Jink...
-Daria! –wrzasnął na mój widok Marco.
Śpiew momentalnie ucichł. Cała grupa ubranych na biało oszołomów plus ich kupa żelastwa wytrzeszczyła na mnie oczy.
-Marco. –odpowiedziałam spokojnie i z uśmiechem.
[T: No, to skoro już się znacie... możemy wracać do domu?]
Nie.
[T: Czemu?]
Bo Goldva by mnie udusiła.
-Co ty tu robisz? –zapytał blondas podejrzliwie. –I czemu jesteś w stroju radnej?
Popatrzyłam na niego jak na totalnego kretyna. Przecz w stroju radnej ja paraduję po Patch Tribe już dobry kawał czasu... i mijałam go kilka razy na ulicach.
-To nie wiesz, że jestem w radzie? –zdziwiłam się.
Marco pokręcił głową.
-No, to już wiesz. –wyszczerzyłam zęby. –A teraz rozpalaj to ognisko, bo czekam tu na was od dziewiątej!
Posłuchał, ale chyba tylko dlatego, że był w lekkim szoku.
***
X-Laws usiedli sobie dookoła ogniska. Marco i Mina przygotowali kiełbaski i wszyscy je sobie teraz ładnie piekli na patykach. Ze mną włącznie – zostałam zaproszona do ogniska zaraz po jego rozpaleniu.
Tera zniknęła gdzieś razem z Morphine. Nie przejmowałam się tym zbytnio, kiedyś wróci.
Lyserg łypał na mnie groźnie zza ogniska. Siedział dokładnie naprzeciwko mnie.
Po jakiś dziesięciu minutach miałam trochę dość tego jego wzroku, więc wstałam, „żeby rozprostować kości”. I dobrze, że to zrobiłam, bo zobaczyłam, jak z kupy żelastwa po kryjomu wychodzi jakieś dziecko z niesamowicie długimi kudłami. Dziecko to, najprawdopodobniej płci żeńskiej (nie wiem, było płaskie jak deska, poza ogniskiem było ciemno – wnioskowałam tylko po kudłach), podeszło do stolika, na którym stał prowiant X-Laws. Następnie dziecię wyciągnęło jakiś woreczek i dosypało trochę jakiegoś dziwnego specyfiku do wszystkiego, co się na stole znajdowało. Kiedy operacja ta zakończyła się, dziecko wróciło do kupy żelastwa, myśląc, że nikt nie wie, co się właśnie stało.
Tak sobie myślę, że bezpieczniej będzie, jak ja nie tknę tu jedzenia i picia...
-A teraz najważniejszy punkt programu! –zagrzmiał Marco.
Wróciłam do ogniska, zastanawiając się, co też może być tym najważniejszym punktem programu. Jedyne, co zobaczyłam, to wielgachna torba, którą Marco i Denbat trzymali razem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Śro 20:42, 07 Mar 2007    Temat postu:

Oj Darys Daryś... doprowadzić mnie do takiego stanu...strajnej głupaki..oj mocne to było..Daria + kuchnia = katarstofa...a X-laws no wiesz kończyć w takim monencię... xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Czw 8:44, 08 Mar 2007    Temat postu:

pobawmy się w dzieci na palenie Guya Faweksa...(:'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pią 17:15, 09 Mar 2007    Temat postu:

A ja wieeem co jest w tej torbie... xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satsume
Kandydat na Szamana



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:02, 12 Mar 2007    Temat postu:

A ja nie :*(
Ale... LYSERG SIĘ POJAWIŁ!!!
[A: <zawał>]
Juppie! No i X-Laws... Marco ma cudną spostrzegawczość... Kurczę, ja coś z niego mam Very Happy.
A to dziecko w kupie żelaztwa to IMJ?
Boże, Daryś, rozwala mnie głupawka. Gratuluję weny, moja siedzi w szafie i odmawia posłuszeństwa.
[A: Trzeba było jej nie zmniejszać racjii żywnościowych do względengo minimum potrzebnego, żeby przeżyła...]
Milcz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Wto 21:42, 13 Mar 2007    Temat postu:

Ostatnio sporo ludzi (lub nieludzi, zależy, jak na to spojrzeć) przyznaje się do dołka wenowego... Ej, co wy? Jak tak dalej pójdzie, to do końca życia nam to zostanie... :/ xD
No i stndr, Daryś - moja chcieć więcej >D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 23:33, 04 Kwi 2007    Temat postu:

Hardcore anal action video!
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 16, 17, 18  Następny
Strona 17 z 18

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin