FF by Kumiko^^
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 23:36, 12 Mar 2006    Temat postu:

A jak ^^ Nigdy nie umiałam komentować, to co napisałam możesz odebrać jako "podobało się i czeka na ciąg dalszy" xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Nie 23:37, 12 Mar 2006    Temat postu:

Ja też nie mam smykałki do komentowania. A na ciąg dalszy możesz poczekać do jutra, lub przeczytać na blogu xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Pon 14:05, 13 Mar 2006    Temat postu:

Ale nie byli sami... razem z nimi przyszedł Ren Tao. Wszyscy zdziwieni przyglądali się przybyłym. W końcu podniosła się Anna.
-Yoh, chodź na słówko.
Po chwili usłyszeli przytłumione głosy dochodzące zza ściany.
-Yoh jak mogłeś go tu przyprowadzić! On chciał cię zabić!
-Ale teraz już nie chce. Jest całkiem spoko.
-Zobaczymy...- po czym wrócili do gości.
-Siadaj Ren.- powiedział Yoh wskazując miejsce naprzeciwko Horo.
-Nie dzięki postoję.
-No co ty siadaj.- Tao poddał się i usiadł.
Zabawa się rozkręcała, duchy siedziały razem i rozmawiały, ludzie żartowali i wznosili toasty za szamanów obecnych w pomieszczeniu. Yoh tłumaczył Horo jaka jest różnica między video, a telewizorem, ale ten nic nie rozumiał, w końcu odezwał się zirytowany głupotą niebieskowłosego Ren.
-Kostka mydła już dawno by to zrozumiała.
-Co powiedziałeś?- spytał Horo.
-Powiedziałem że kostka mydła już dawno by to zrozumiała.
-Yyyy...eeeee..- zaciął się Trey.
-Co nie ma riposty?
-Corey do deski.
-Bason...- Ren nie zdążył dokończyć ponieważ Yoh podbiegł do niego próbując go zatrzymać.
-Ren daj spokój...- śmiał się siedząc mu na plecach, ale Tao go nie słuchał, złapał Yoh za nogi i zaczął się z nim kręcić w koło i tak rozpoczęła się mała, przyjacielska bójka. Przyjacielska ponieważ wszyscy już zaakceptowali Rena i uważali za swojego przyjaciela. Chłopacy skończyli się bić, a Pilika wzniosła następny toast na cześć szamanów, a szczególnie swojego brata. Wszyscy wypili zawartość swoich szklanek.
-Dlaczego to tak dziwnie smakuje?- spytał Horo patrząc na swój kubek.
-Ponieważ w tej szklance trzymamy płyn do mycia naczyń.- odpowiedziała spokojnie Anna biorąc następnego łyka swojego soku.
Po pewnym czasie chłopacy postanowili zostawić dziewczyny i pójść odprężyć się w basenie. Dziewczętom to nie przeszkadzało, zostały w pokoju i rozmawiały, w końcu im się to znudziło, postanowiły odbić basen i same się wykąpać.
-No dobra. Koniec tego dobrego teraz nasza kolej.- powiedziała Anna, a chłopacy grzecznie wyszli z basenu mrucząc coś pod nosami.
-W końcu...- mruknęła Kumiko zanurzając się w ciepłej wodzie.
Nawet nie po trzech minutach, szamani nie zważając na to że mogą dostać po tysiąc pompek od Anny za to co chcą zrobić, wskoczyli do basenu ochlapując dziewczyny. Wskoczyli, wszyscy, wszyscy oprócz Rena, on wolał wejść normalnie. Po chwili już wszyscy w basenie chlapali się wodą, a co najdziwniejsze Anna nie kazała niczego robić chłopakom.
Zrobiło się bardzo późno i wszyscy zostali na noc w domu Yoh i Anny. Chłopacy spali w jednym pokoju, a dziewczyny w drugim.
Następnego popołudnia w ich domu pojawił się Bason, duch stróż Rena.
-Mistrzu Yoh, mistrz Ren, on jest w niebezpieczeństwie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pon 18:07, 13 Mar 2006    Temat postu:

Fajne ^^
Wskoczyli? I Anna naprawdę nic im za to nie zrobiła? To nowość xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 18:09, 13 Mar 2006    Temat postu:

Ech...pokazała ludzką twarz Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Pon 18:58, 13 Mar 2006    Temat postu:

Takie małe pytanko nie związane z notką: Kto pogada przez gygy?? xD

-On jest w niebezpieczeństwie...
-Co mu się stało?
-Jego wujek zamknął go i jego siostrę w lochach, mistrz Ren kazał mi uciec, ale ja nie mogłem go zostawić dlatego przyszedłem tutaj.
-Pomożemy mu...- Yoh już miał złapać swój miecz, ale drogę zagrodziła mu Anna.
-Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz. Nigdy nie spotkałeś kogoś takiego jak En Tao. On jest potężny.
-Ale musimy pomóc Renowi.
-Chciał posiąść moc swojego wujka, niech teraz siedzi w lochu.
-Skąd wiesz, że chciał posiąść moc swojego wujka.
-A nie chciał?
-Nie mistrz Ren chciał skończyć z nienawiścią, którą wpoił mu wujek.- zaprzeczył Bason.
-Nawet jeśli to prawda Yoh nie pójdzie, nie możemy go stracić.
-W takim razie ja pójdę.- powiedziała Kumiko.
-Nie masz mapy.
-Mam.- Miko wyciągnęła mapę z kieszeni spódniczki. Otworzyła ją i spojrzała.- Bason czy będziemy szli cmentarzem?- brązowowłosa znacząco spojrzała na Yoh, kuzyn zrozumiał o co jej chodzi.
-Powodzenia.- powiedziała Anna i pożegnała się z przyjaciółką.
-Anno nie możesz jej puścić samej, musimy jej pomóc.
-Nie ma mowy. To jej wybór.
Gdy Kumiko doszła na cmentarz był wieczór, tak więc niedługo powinien pojawić się Yoh, Horo i Morty. Mijały godziny, a ich wciąż nie było. „Pewnie czekają, aż Anna pójdzie spać, a przecież dzisiaj do późna leci jej ulubiony serial.” Tłumaczyła sobie długie nie pojawianie się przyjaciół Kumiko.
Wybiła północ, cmentarz wypełnił się duchami, z którymi Miko chętnie zaczęła rozmawiać. Zdążyła zamienić nie całe dwa zdania z duchem jakiejś kobiety, kiedy na wzgórzu pojawiło się jakichś dwóch chłopaków.
-Kim jesteście?- spytała brązowowłosa.
-Jesteśmy Niesamowici Bracia Zen! Przyszliśmy odesłać te duchy tam gdzie ich miejsce!- zaczęli śpiewać jakąś piosenkę i wszystkie duchy obecne na cmentarzu zaczęły z błogimi uśmiechami odlatywać.
-Hiroko! Bason!- krzyczała Kumiko próbując wybudzić duchy z transu.- Co wy im zrobiliście?- spytała wściekle.
-Zmierzają tam gdzie ich miejsce, do świata duchów.- śmiali się bracia.
-Miko co tu się dzieje?- spytał Yoh, który właśnie pojawił się obok brązowowłosej razem z Horo i Mortym.
-O Yoh Asakura, czekaliśmy na ciebie.
-Kim wy jesteście?
-Jesteśmy Niesamowici Bracia Zen.- i znów zaczęli grać tę samą melodię wysyłając Amidamaru do świata duchów.
-Corey do deski!- nic się nie stało.- Co jest?
-Spójrz tutaj.- powiedział jeden z braci Zen trzymający mały czarny posążek z uwięzioną w nim Corey.
-Corey, nie!
-Jakie to wzruszające.- zaśmiał się drugi z braci.- A teraz nasz popisowy numer: Chibi Mori!- zaczęli grać, tym razem inną melodię. Piosenka przywołała małe, niebieskie duszki, które setkami rzuciły się na Kumiko, Yoh i Horo. Przyjaciele obezwładnieni leżeli na ziemi.
-Amidamaru.- szeptał Yoh.- Amidamaru!- razem z jego krzyknięciem uwolniło się furyoku, które zniszczyło duszki go przytrzymujące.- Oddajcie mi mojego ducha!
-Słyszałeś? On chce swojego ducha. Damy ci ducha, ale nie twojego. Dalej Chibi Mori!- kolejna grupa duszków rzuciła się na Yoh, nie zdążyły do niego dolecieć ponieważ ktoś je zniszczył.
-Ryu?
-Kto?- spytali bracia.
-Ja.- Ryu wyszedł z cienia.- Gardłowy Atak!- szaman zniszczył gitary braci Zen, a duszki trzymające Kumiko i Horo zniknęły.
-To jeszcze nie koniec twoich kłopotów Yoh Asakuro! Niedługo spotkasz Hao, on cię zniszczy!- po czym zaczęli uciekać.
-Czekajcie! Kto to jest Hao?!
-Nic ci nie jest mistrzu Yoh?- spytał Ryu.
-Nie, dzięki Ryu. Ale Amidamaru i inni są w świecie duchów.
-Teraz przydałoby się medium.- powiedziała Kumiko.
-Chyba nie myślisz o Annie?- spytał Horo.
-Tak o niej myślę.
-Miło mi to słyszeć.- odezwał się głos za ich plecami.
-Anna?- wszyscy obejrzeli się za siebie.
-Tak, to ja. Yoh jak mogłeś uciec? Ale teraz to już nie ważne, przyszłam dać ci mapę, ale widzę że spotkałeś Kumiko, w takim razie nie będzie ci już potrzebna.- schowała mapę do kieszeni.- Gdzie są Hiroko, Amidamaru i Bason? I w ogóle wszystkie duchy z tego cmentarza?
-Właśnie dlatego potrzebujemy medium, musisz ich przywołać.- po chwili wszystko już było, tak jak być powinno, płaczący Amidamaru trzymający Yoh za szyję, Hiroko u boku brązowowłosej, Bason gotowy do drogi i cmentarz wypełniony duchami.
-Gotowe.- powiedziała Anna.- Yoh czy jesteś pewny, że chcesz tam iść?- Yoh kiwnął głową.- W takim razie mogę zrobić tylko jedno: Życzyć wam powodzenia.- przyjaciele ruszyli w dalszą drogę.
Noc się skończyła i nastał ranek, a grupa nastolatków doszła do rzeki, którą musieli popłynąć, aby dostać się do domu rodziny Tao.
-Mamy może jakąś łódź?- spytała Kumiko.
-Raczej nie.- odpowiedział Horo rozglądając się wokoło.
-To trzeba ją zbudować.- zaśmiał się Yoh.
-Ja mogę budować, bylebym nie musiała wiosłować.
-Dobra to do roboty.- powiedział Ryu i zaczął śpiewać jakąś piosenkę o budowaniu tratwy.
-Mamy coś co przydałoby się do budowy?- spytał Horo.
Wszyscy przeszukali kieszenie.
-Ja nic nie mam.
-Ja mam tylko trochę kasy.
-Nic.
-Eeee... To może poszukajmy drewna.- odezwał się Morty.
Po dwóch godzinach mieli już wystarczająco dużo drewna. Usłyszeli plusk wody, obejrzeli się na rzekę, płynął tam na prowizorycznej łódce jakiś chłopak. Młodzieniec dopłynął do brzegu, zabrał z łodzi ryby i odwrócił się do paczki przyjaciół.
-Kim jesteście?- spytał.
-Ja jestem Kumiko, to jest Yoh, Horo Horo, Morty i Ryu. A ty? Kim jesteś?
-Jestem Yurai, chcecie gdzieś popłynąć?
-Tak, musimy się dostać do przyjaciela.
-Może chcecie pożyczyć łódź? Mi dziś już nie będzie potrzebna.- gdy przyjaciele to usłyszeli opadli na ziemię.
-Popatrzcie na moje ręce.- żaliła się Kumiko pokazując chłopakom swoje pęcherze.- Wszystko to na nic. Mamy łódź.
-Lepiej spójrz na to.- Horo pokazał swoje podrapane barki.
-A to jest nic?!- Ryu pokazał na swoją popsutą fryzurę. Wszyscy zaczęli się śmiać.- No co? To się nie liczy?
-Koniec tego wylegiwania, musimy płynąc do Rena.- powiedział podnosząc się Yoh.
-Masz rację, wstajemy chłopaki i do łodzi.
-Dzięki!- krzyczeli machając do Yurai przyjaciele.
-No to teraz wiosłuj Ryu.- powiedział Horo.
-Co? Dlaczego ja?
-Bo jak zostanę Królem Szamanów to zrobię z ciebie swojego służącego.
-Muszę cię zawieść, bo to ja zostanę Królem i to ty będziesz moim służącym.
-Na odwrót.
-Nie prawda.
-Obaj się mylicie, bo to ja zostanę Królową Szamanów.
-Nie bo ja.
-Tak Horo. Zostaniesz Królową Szamanów.- powiedziała ironicznie Kumiko.
-Nie to chciałem powiedzieć... ten chodziło mi o to... że...
-Tak wiemy o co ci chodzi, a teraz wiosłujcie.- Ryu i Horo zgodnie z rozkazem Miko wzięli się za wiosłowanie.
-Ona czasem przypomina Annę.- mruknął niebieskowłosy.
-Coś mówiłeś?- spytała brązowowłosa.
-Nie nic.. A nie mówiłem?- mruknął znowu do Ryu.
Po godzinie pływania, w końcu ukazało im się miejsce do którego zmierzali. Wysiedli z łodzi, wspięli się na jakąś skałę i spojrzeli na dom Rena. Był wielki, znajdował się w wąwozie i był otoczony mgłą.
-Powiało chłodem..- szepnęła Kumiko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Pią 1:08, 17 Mar 2006    Temat postu:

No i widzicie do czego zmusza nmie wasze niekomentowanie? xD Muszę zostawić post pod postem, mam nadzieję że Kitty się nie wścieknie xD

-Amidamaru, Hiroko, Tokhageroh, sprawdźcie czy nie ma pułapek.- powiedział Yoh, a duchy posłusznie odleciały w dół wąwozu, każdy w inną stronę. Po chwili wrócili oznajmiając że na dole nie ma niczego niepokojącego.
-To znaczy że wujek mistrza Rena się nas nie spodziewa.- powiedział Bason.
-W takim razie chodźmy odbić krótkomajtka.- oznajmił Ryu robiąc krok w przód.
-Ryu, nie!- krzyknęli przyjaciele, ale było za późno czarnowłosy stoczył się z krzykiem w dół, słychać było tylko huk kiedy upadł.
-Ryu! Żyjesz?!
-Jakoś!
-Już idziemy!
Zeszli na dół. Ryu leżał na ziemi dziwnie wygięty.
-Nic ci nie jest?- spytała Kumiko i razem z chłopakami podeszli do przyjaciela.
-Chyba nie, jak już pomożecie mi wstać to na pewno będzie lepiej.
-Jesteś pewien, że niczego nie złamałeś.
-Tak, tylko pomóżcie wstać.- przyjaciele pomogli podnieść się Ryu z ziemi.
-Na pewno nic ci nie jest?
-Nie.- podskoczył.- Czuję się świetnie. Możemy ruszać.
-Ale na pewno nic...
-Na pewno. Ruszajmy.
Po przeprawie przez gęstą mgłę dotarli do ogromnych drzwi.
-Wchodzimy?- spytała Kumiko.
-Może jednak zrezygnujemy.- odezwał się Morty.
-Nie ma mowy o rezygnowaniu, musimy tam wejść.- powiedział Yoh.
-Ale jak? Widzisz tu gdzieś klamkę?- zapytał Horo.
-Tych drzwi nie da się zwyczajnie otworzyć.- oznajmił Bason.
-To jak tam wejdziemy?
-Zwykli ludzie tam nie wejdą, do otworzenia drzwi potrzebna jest moc szamana.
-To nie ma problemu, co musimy zrobić?- spytał Ryu.
-To bardzo proste, wasz duch musi otworzyć te drzwi.
-A jeśli chce tu wejść doshi?
-Wystarczy talizman.
-Wystarczy tego gadania, nie możemy stać tu cały dzień.- powiedziała Kumiko.
-Skąd wiesz że jest dzień?- zapytał Morty. Rzeczywiście nic nie było widać, mgła przesłaniała niebo.
-Po prostu tam wejdźmy. Tokhageroh do miecza! Otwórz te drzwi!- wielka ręka ducha stróża Ryu popchnęła prawe skrzydło drzwi.
-Wystarczyłoby gdyby któryś z duchów dotknął drzwi, ale to też dobry sposób.- powiedział Bason
-Ryu chyba się załamał.- zaśmiał się Yoh.
-No dalej Ryu wstawaj, nie mamy czasu.- próbował podnieść przyjaciela Morty.
-Za swoją głupotę Ryu będzie wiosłował w drodze powrotnej.- powiedział Horo.
-To ty będziesz wiosłował.- czarnowłosy zerwał się z ziemi.
-Nie bo ty.
-Nikt nie będzie wiosłował.- usłyszeli głos ze środka pomieszczenia.- Bo nikt stąd nie wyjdzie.
Przyjaciele spojrzeli w górę, na poręczy balkonu stało pięć „osób”.
-Kim jesteście?- zapytał Yoh.
-Jesteśmy Strażnikami Joto, elitarną jednostką obronną rodziny Tao.
-Jest ich tylko pięciu. Ryu jeśli zniszczę ich więcej niż ty będziesz wiosłował w drodze powrotnej.- powiedział Horo.
-Nie będę wiosłował, bo to ja zniszczę ich wszystkich.
Nagle z góry zeskoczył jeden ze strażników i zaatakował Ryu, na szczęście przeciął na pół tyko jego fryzurę.
-Zaatakowałeś go z zaskoczenia, to nie fair.- powiedział Horo.- Corey do deski! Atak sopla!
Horo zniszczył jednego ze strażników Joto.
-Yoh, idź uwolnić Rena, my zajmiemy się strażnikami.- oznajmiła Kumiko.- Hiroko do halabardy!- Yoh odszedł w stronę drzwi znajdujących się pod balkonem, a razem z nim Morty i Bason.
-Hiroko! Płonąca flara!- strażnik z nogami geparda uniknął ataku.
-Kumiko wycofaj się!- krzyknął Ryu wstając.- Ja i Horo zajmiemy się tymi trzema, ty idź do tego co stoi na balkonie!- Miko posłuchała Ryu i ruszyła w stronę balkonu.
-Dlaczego tu nie zejdziesz?! Boisz się?!
-Ja niczego się nie boję.- odpowiedział spokojnie strażnik.
-Ognisty ptak!- Kumiko ledwo skoczyła, a strażnika już nie było na poręczy.- Gdzie jesteś?
-Za tobą.- brązowowłosa obejrzała się za siebie, ale nikogo nie zobaczyła, znów spojrzała do przodu, strażnik stał przed nią. Miko spróbowała zaatakować, ale strażnik znów uniknął ciosu, usłyszała wołanie Horo.
-Kumiko już idziemy!- brązowowłosa spojrzała w stronę przyjaciół, a potem obróciła się, patrząc na miejsce w którym przed chwilą stał strażnik. Usłyszała odgłosy walki, spojrzała na chłopaków, Horo właśnie został kopnięty w brzuch, a Ryu uderzony pięścią w twarz.
-Zostaw ich!- krzyknęła Kumiko biegnąc w stronę przyjaciół.- Ognisty ptak!
Strażnik znowu uniknął ataku, ale tym razem walnął jeszcze dziewczynę w plecy, brązowowłosa pod wpływem bólu upadła na ziemię. Nie miała siły wstać, słyszała leżąc bezczynnie jak jej przyjaciele przegrywają, w końcu nastała cisza, Kumiko zaniepokojona postanowiła zebrać wszystkie swoje siły i wstać. Udało jej się, to co zobaczyła przeraziło ją, strażnik miał właśnie skończyć z jej przyjaciółmi.
-Nie pozwolę.- szeptała opierając się na swojej halabardzie, zebrała resztki sił i znów zaatakowała, strażnik uniknął uderzenia ognistego języka i tym razem uderzył Kumiko z całych sił, dziewczyna upadła na podłogę, ale nie postanowiła się poddać, znów wstała. Brązowowłosa chwiała się na nogach, udawało jej się stać tylko dzięki halabardzie którą się podpierała. Drzwi za plecami Kumiko otworzyły się, ale ona nie zdążyła zobaczyć kto przyszedł, znów upadła na ziemię i zemdlała, ostatnie co usłyszała to krzyk swojego kuzyna.
-Kumiko, Horo, Ryu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pią 19:49, 17 Mar 2006    Temat postu:

Nie wiem, jakim cudem nie zauważyłam poprzedniej części... no, więc teraz skomentuję obie ^^
Pierwsza... Rozmowa na końcu mnie rozbroiła xD świetna część ^^
Druga... Świetnie wplotłaś bohaterkę w akcję, nic dodać, nic ująć. Też świetna część ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pią 21:27, 17 Mar 2006    Temat postu:

Tak bardzo dobra cześć, ale no cóż tym razem musze to powiedzieć, taka ilość dilogów może być mecząca....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty
Nothern Lights Redaction



Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^

PostWysłany: Sob 21:52, 18 Mar 2006    Temat postu:

Wyjątkowo się nie wściekne xD"
(znam ten ból, kiedy nie komentują *aluzja*)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Wto 11:58, 21 Mar 2006    Temat postu:

Yoh i Morty uwolnili rodzeństwo Tao, a teraz biegli razem z Renem tam gdzie zostali ich przyjaciele. Otworzyli drzwi do holu, przed ich oczami roztoczył się przerażający widok, strażnik mający wykończyć Horo i Ryu oraz chwiejąca się na nogach Kumiko, ledwie przekroczyli próg, a Miko nie wytrzymała i upadła na ziemię, zemdlała.
-Morty trzymaj się z boku!- rozkazał przyjacielowi Yoh.- Amidamaru do miecza! Niebiańskie cięcie!
-Bason do guan-dao! Atak szybkiego tempa!- ich starania nic nie dawały, strażnik przemieszczał się za szybko. Znów atak, ale tym razem to strażnik atakował, kopnął Yoh w brzuch. Chłopak upadł ale po chwili znów wstał.
-Ja skądś znam ten styl walki.- powiedział.- Tak walczy tylko Shaolin, mistrz Lee Pai-Longa, ale to niemożliwe żeby to był on, przecież jest duchem.
-Możliwe.- odezwał się Ren.- Mój wujek pewnie uwięził w tym ciele Shaolina i go kontroluje.
-Jeśli to naprawdę Shaolin to trudno będzie go pokonać.
Po pięciu minutach walki chłopacy nie mieli już sił, byli cali poobijani, zapowiadało się na to, że nie pokonają Shaolina. Strażnik miał właśnie znów uderzyć Rena, gdy ktoś pojawił się w drzwiach.
-Jun?- spytał zdziwiony Ren.
-Myślałam że będę mogła od tego uciec, ale nie tak łatwo zapomnieć, dlatego zamierzam pomóc Renowi cię pokonać wujku En.- powiedziała zielonowłosa chwytając pięć talizmanów doshi.- Pai-Long kopnięcie dao-dando!- mężczyzna stojący obok niej wyskoczył w górę.
-Możesz kontrolować ducha wielkiego Shaolina, ale bez jego woli nigdy nie wygrasz!- krzyknął Lee i kopnął „zombie” w głowę. Strażnik zniknął.
-Co się z nim stało?- zapytał Yoh.
-Powrócił do świata duchów.- odpowiedziała Jun.
-Kumiko, Horo, Ryu.- podbiegł do przyjaciół brązowowłosy.
-Co się stało?- spytała Miko.- Kim jesteś?- spojrzała na Jun.
-Jestem Jun Tao, siostra Rena.
-Co z Horo i Ryu?
-Nic nam nie jest.- powiedział niebieskowłosy.- No to co się stało?
-Jun i Pai-Long pokonali Shaolina.
-Moja słodka Jun.- mówił Ryu „łasząc” się do zielonowłosej.
-To teraz możecie już wracać do domu, sami sobie poradzimy.- powiedział Ren.
-Daj spokój teraz was nie zostawimy.- Yoh.
-Mówię wam macie sobie iść.
-Ren ma rację nie znacie naszego wujka.
-Nie możemy was zostawić.
-Mówię wam idźcie sobie.
-Dlaczego mamy cię zostawić?
-Nie rozumiecie? Po tym wszystkim co dla nas zrobiliście nie mógł bym patrzeć na to jak wujek En was niszczy.
-Idźcie nasz wujek na pewno zaraz znowu zaatakuje.- dołączyła się do brata Jun.
-Pokonaliśmy straż Joto co może być gorszego.- spytała Kumiko.
-Wykrakałaś.- powiedział Morty patrząc na drzwi przez które wchodziła armia zombie.
-To może my jednak skorzystamy z twojej propozycji i sobie pójdziemy.- powiedział Horo.
-Nie, teraz możecie zostać. Atak szybkiego tempa!
-Hiroko ognisty ptak!
-Atak sopla!
-Pai-Long wieża bólu!
-Gardłowy atak!
-I widzisz pokonaliśmy wszystkich.- powiedział niebieskowłosy.
-To jeszcze nie koniec.- Miko spojrzała na drzwi, przez które wchodził następny oddział zombie.
-Ile jeszcze takich zombie ma twój wujek?
-Jego armia jest niezliczona.
-Więc zostaje nam tylko jedno: Wiać!
Wszyscy wbiegli schodami na górę. Uciekali przed armią Ena, aż dotarli przed następne drzwi. Armia zombie otoczyła ich z trzech stron, jedyną drogą ucieczki były owe drzwi. Przyjaciele przygotowywali się do ataku, ale stało się coś czego zupełnie się nie spodziewali, wojownicy odeszli, tak po prosu.
-Co się dzieje?- spytał zdezorientowany Horo.
-Wujek osiągnął swój cel.- odpowiedział mu Ren.
-Jak to?
-Nie rozumiesz? On chciał nas tu przyprowadzić, to jego pokój, wchodziło tam wielu wojowników, ale jeszcze żaden nie wrócił.- Ren pogrążył się we własnych myślach.
-Ren.- szepnęła Jun.- Jesteśmy z tobą.- chłopak uśmiechnął się do siostry i uchylił drzwi. Weszli do środka, pokój był pusty.
-Jak wygląda twój wujek.
-Jest ogromny.
-Nie widziałeś mojego kuzyna, on to dopiero wygląda jak Yeti.- zaśmiał się Ryu.
-Tak w ogóle to gdzie on jest?- spytała Kumiko.
-Mój kuzyn mieszka w...
-Nie on. Wujek Rena.
-Nie wiem, ale na pewno zaraz się pojawi on lubi wielkie wejścia.
-Masz rację Ren.- usłyszeli donośny głos z góry, a zaraz po tym upadł przed nimi wielki fotel z ogromnym mężczyzną na nim siedzącym.
-Czy to jest twój wujek?
-Mówiłem że jest ogromny.
-Ludzie nie mogą być tacy wielcy, to nienaturalne.
-Mój wujek nie jest zwyczajnym człowiekiem.
-Ren możesz jeszcze wrócić, powiedz tylko że zrozumiałeś, a ja o wszystkim zapomnę.
-Nigdy.
-A więc wypierasz się rodziny?
-Nie, nie wyprę się jej spuścizny, ja tylko zniszczę nienawiść którą nam wpajałeś. Atak szybkiego tempa!- En został podziurawiony jak ser szwajcarski, ale jego rany się zrosły.
-Pai-Long wieża bólu!- Lee zaatakował, ale został złapany przez Ena. Wielkolud rzucił nim o ścianę tak mocno że Pai-Long wbił się w nią.- Pai-Long!- krzyknęła przerażona Jun.
En po kolei pokonywał przyjaciół Rena, najpierw Ryu, potem Horo, Kumiko i Yoh. Ren został już tylko ze swoją siostrą, która nic nie mogła zrobić bez Pai-Longa.
-Zniszczę cię! Atak szybkiego tempa!- złotooki ani razu nie trafił.
-Widzisz Ren przyjaźń z nimi odbiera ci siły.
-Nie prawda, przyjaźń dodaje sił!- Ren jeszcze raz zaatakował, tym razem trafił odcinając wujkowi głowę. Ten tylko się zaśmiał.
-To smutne Ren że wierzysz w takie głupoty.
-To smutne...- powiedział Ren, a jego wujek się uśmiechnął.- że tak uważasz. To smutne że jesteś sam.- Enowi uśmiech spełzł z twarzy tak szybko jak się na niej pojawił.- To smutne że nie potrafisz znaleźć przyjaciół.- znak na plecach Rena zaczął powoli znikać, a Jun która wcześniej zakryła twarz dłońmi teraz się uśmiechała.- To smutne że nie ufasz nawet rodzinie.
-Tak się składa że ufam tylko rodzinie! I niby co ci przyjaciele zrobili?! Leżą tu wszyscy nieprzytomni!
-Nie do końca.- powiedział z uśmiechem podnosząc się Yoh.- Nasza przyjaźń dodaje nam sił.- pomógł wstać Kumiko.
-Właśnie, a teraz Ren załatwimy go.- przyłączył się Horo. Pai-Long także wstał i podszedł do Jun.
-Ma ktoś jakieś pomysły co do jego rozmiarów i tego że nie można go skaleczyć?- spytał Yoh.
-Pamiętasz Pai-Longa?- odpowiedział pytaniem na pytanie Morty.
-Uważasz że to może być kontrola ducha?
-Warto spróbować.
-Jego furyoku jest bardzo wysokie, jeśli mamy złamać jego kontrolę ducha musimy znów połączyć siły.
-Ja nie mam nic przeciwko.- zaśmiał się Yoh.
-Teraz!- krzyknęli razem i równocześnie zaatakowali, złamali kontrolę ducha Ena. Małe duszki rozproszyły się po pomieszczeniu.
-Nic nie rozumiesz, ludzie nas zdradzili. Duchy pamięci pokażą ci historię naszej rodziny.- kilka duszków podleciało do Rena. Chłopak poznawał przeszłość swojej rodziny pięć minut, po czym wybudził się z transu.
-I co teraz myślisz?
-Myślę że nasza przeszłość nie może decydować o naszej przyszłości.
-W takim razie będziesz musiał mnie zniszczyć. Duchy przodków...
-Wystarczy En.- powiedział jakiś staruszek wchodząc do pomieszczenia razem z czarnowłosą kobietą.
-Kim oni są?- spytał Horo.
-To nasza matka i dziadek.- odpowiedziała Jun.
-Miło nam widzieć przyjaciół Rena.- uśmiechnęła się matka rodzeństwa.- Może wejdziecie coś zjeść?- przyjaciołom szczęki opadły ze zdziwienia.
-No jasne.- wydukała Kumiko.
Przeszli do drugiego pokoju w którym znajdował stół zastawiony jedzeniem.
-Ren.- powiedział staruszek do zamyślonego wnuka.- Musisz zrozumieć swojego wujka, po tym jak twój ojciec zaufał ludziom i został zdradzony En ufa tylko rodzinie.
-Jego zgorzknienie nie usprawiedliwia jego zachowania.
-Może tak, a może nie, ale teraz usiądź przy stole.- Ren posłuchał dziadka i usiadł.
-Skąd mamy mieć pewność że to jedzenie nie jest zatrute?- spytał Horo.
-Oczywiście czasami nasza rodzina musi używać takich środków, ale to jedzenie nie jest zatrute.- zaśmiała się matka rodzeństwa.
-Ale czy to nie jest... jakby to powiedzieć... złe?
-Zależy od tego skąd się patrzy, zabijanie jest złe, nasza rodzina zabijała aby uratować potomków.
-Koniec tego gadania. Jedzcie.- powiedziała pani Tao, a Horo i Ryu rzucili się na jedzenie.
Przyjaciele noc spędzili w domu rodziny Tao, a rano wyruszyli w dalszą drogę.
-Ren jesteś pewien że nie chcesz iść z nami?
-Dogonię was przy rzece.- odpowiedział na pytanie Kumiko złotooki i odjechał na swoim białym koniu.
Po półgodzinnej wędrówce przyjaciele dotarli w końcu do miejsca w którym zostawili łódź, Ren już tam na nich czekał.
-Co tak długo?
-Co to jest?- spytała Kumiko nie zważając na zadane przez Rena pytanie.
-To jest miecz rodziny Tao, teraz jestem oficjalną głową rodziny.
-Chodźcie, chce mi się iść na cheeseburgera.- powiedział Yoh.
-Wszyscy na pokład!- krzyknął Horo stojąc na łodzi. Przyjaciele zajęli miejsca na pokładzie.
-Czemu nie popłyniemy moją łodzią?- spytał Ren patrząc na swój luksusowy jacht.
-Ponieważ musimy zwrócić tę łódź.
Na brzegu, w miejscu z którego wczoraj wypłynęli czekał na nich Yurai, ale był jakiś inny, bardziej skupiony, to nie był ten sam chłopak którego spotkali wczoraj. Ale było coś co jeszcze bardziej ich zdziwiło Yurai miał na ręku dzwonek wyroczni, a obok niego unosił się duch ninjy*.

* Nie wiem jak odmienia się słowo ninja xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Wto 19:26, 21 Mar 2006    Temat postu:

Ale ja ciemna xD Dopiero teraz skojarzyłam, że to ten sam Yurai, co w dalszych częściach xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty
Nothern Lights Redaction



Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^

PostWysłany: Wto 19:55, 21 Mar 2006    Temat postu:

ninja się nie odmienia xD"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Wto 20:20, 21 Mar 2006    Temat postu:

I tak zostawię tak jak jest bo nie chce mi się poprawiać xD Może później xD

Następna część^^

-Hej Yurai! Dlaczego nie powiedziałeś że jesteś szamanem!?- krzyczał z łodzi Yoh.
-To wy go znacie?- spytał zdziwiony Ren.
-Pożyczył nam łódź. A dlaczego pytasz?- złotooki nie zdążył odpowiedzieć, bo właśnie dobili do brzegu.
-Wiedziałem że go tu sprowadzicie.- powiedział Yurai z obłędem w oczach.
-Yurai, nic ci nie jest? Dobrze się czujesz?- spytała Kumiko.
-Czuję się świetnie. Ren Tao w końcu cię dopadłem, nigdy nie mogłem cię spotkać, ale pojawili się oni- pokazał na Miko i resztę.- i przyprowadzili cię do mnie.
-Ren, możesz nam wytłumaczyć o co chodzi?
-To Yurai Setsuke, jego rodzina chce zniszczyć naszą od..ee...bardzo dawna.
-Rodzina Tao jest zła, a zło trzeba niszczyć.
-Może rodzina Tao i jest zła, ale Ren na pewno nie.- stanął w obronie przyjaciela Yoh.
-Ale jest ostatnim spadkobiercą swojej rodziny i musi zginąć.
-Bason do guan...
-Poczekaj.- przerwała mu Miko.- Ja to załatwię.- stanęła przed Yurai z pozornym spokojem.- JEŚLI SPRÓBUJESZ SKRZYWDZIĆ NASZEGO PRZYJACIELA BĘDZIESZ MIAŁ Z NAMI DO CZYNIENIA!- wrzasnęła chłopakowi prosto w twarz.
-Ta to ma głos.- mruknął Horo dłubiąc palcem w uchu tak jak reszta towarzystwa.
-Nie powstrzymacie mnie przed zabiciem ostatniego z rodziny Tao.
-Ale on nie jest ostatni, jest jeszcze Jun.- powiedział Yoh.
-Ona się nie liczy, to mężczyźni przenoszą nazwisko.
-Ale może mieć nieślubne dzieci.
-Tego nie przewidziałem..- mruknął Yurai.- W takim razie zabiję także ją.
-Nikogo nie zabijesz. Bason do guan…
-Może da się to jakoś inaczej załatwić?- przerwał Renowi Yoh.
-Nie, nie da się. Bason do guan...
-Muszę się z nim zgodzić.- tym razem Renowi przerwał Yurai.
-Czy wy w końcu przestaniecie mi przerywać?! Bason do guan-dao!
-Mavay do munchuko!- dopiero teraz przyjaciele zauważyli, że Yurai trzyma w ręku broń.
-Hiroko do halabardy!
-Corey do deski!
-Amidamaru do miecza!
-Tokhageroh, drewniany miecz!
-Co robicie?- spytał złotooki.
-Przecież Kumiko powiedziała, a raczej krzyknęła, że jeśli Yurai spróbuje ci coś zrobić będzie miał z nami do czynienia.- powiedział jak zwykle uśmiechnięty Yoh.
-Nie wiem czy zauważyliście, ale to moja sprawa!
-Wtrącimy się jeśli będzie ci się coś działo.
-Nie wtrącicie się.
-Skończyliście?- spytał zirytowany Yurai. Wszyscy obejrzeli się na niego.- Więc zaczynajmy. Mavay atak złączonych dusz!
Yurai chciał uderzyć Rena z góry, ale ten uskoczył.
-Atak szybkiego tempa!- jedno uderzenie złotookiego i Yurai stracił kontrolę ducha.- I ty chciałeś mnie zabić?
-Jeszcze się spotkamy!- krzyczał Yurai uciekając.
-Taa... na pewno.- mruknął Ren.
-To teraz chodźmy na cheeseburgery.
-Nie lubię cheeseburgerów.- powiedziała Kumiko.
-To możesz wziąć frytki.
-Jak tak to ja idę.
Doszli pod drzwi swojego ulubionego baru.
-Nie wejdę tam.- powiedział Ren.
-Dlaczego?
-Przecież to jakiś.... bar. Nie możemy iść do restauracji?
-Daj spokój, mają tu najlepsze cheeseburgery w mieście.
-I frytki też.
-Tak i frytki też. No to jak wchodzisz?
-...
-Rozumiem że tak.- Yoh wepchnął Rena do baru.
Przyjaciele zajęli miejsca w rogu lokalu.
-No to co bierzemy?- spytała Kumiko.
-Dla Ryu i ciebie frytki, Horo i Morty hamburgery, ja cheeseburgera, a ty Ren?
-Może... frytki.- Yoh chciał już składać zamówienie, kiedy odezwała się Kumiko.
-Zapomniałeś o najważniejszym.- kuzyn spojrzał na nią pytająco.- Lody.
Po kilkunastu minutach jedzenie trafiło do ich właścicieli.
-Ciekawe co będzie waszym następnym zadaniem.- powiedział Morty.
-Moja mama mówiła, że trzeba będzie znaleźć jakieś miejsce.- odparła Kumiko.
-Ciekawe jakie?
-Chyba za chwilę się dowiesz.- odpowiedział Yoh, kiedy zadzwoniły ich dzwonki wyroczni.
-Dobie. To gdzieś na pustyni.
-Ale jak my się dostaniemy na pustynię?
-Tym nie musicie się martwić.- wszyscy spojrzeli w stronę Rena.- Przyjedźcie jutro o 12:00 na lotnisko.
-W takim razie środek transportu mamy z głowy.
-Yoh czy nie powinniśmy iść do domu? Anna na pewno się martwi.
-Anna się martwi? Przecież ona się niczym nie martwi.- powiedział Morty. Kumiko zostawiła tą wypowiedź bez komentarza.
-W takim razie do zobaczenia o 16:00 Morty. Cześć wszystkim.- kuzynostwo ruszyło do domu.
Tam czekały już na nich Anna i Tamao.
-I jak?- spytała różowowłosa.
-Żyją i to powinno ci wystarczyć.- powiedziała Anna.
-Anno nie bądź taka wredna.- zaśmiała się Kumiko.
-Uważaj bo zaraz naprawdę zrobię się wredna.
-A właśnie Anno, o 16:00 idę pożegnać się z Mortym.
-Dobrze, a teraz wracaj do treningu.
-Co? Już?
-Co taki zdziwiony? Do roboty.
-Mi darujesz prawda Anno?
-Jeszcze czego? Dzisiaj nie biegaliście, więc zacznijcie od tych kilkunastu kilometrów, a potem ćwiczyć kontrolę ducha.
-Po co my wracaliśmy do domu?- mruknął Yoh.
-Kochanie czyżbyś chciał robić pompki?
-Nie, nie, już wychodzę.
Kumiko i Yoh biegali przez jakąś godzinę po czym wrócili do domu.
-Teraz kontrola ducha.- powiedziała Anna sprzed telewizora.
-Ale zaraz 16:00.
-W takim razie Kumiko idź ćwiczyć kontrolę ducha, a ty Yoh idź do Morty’ego, tylko nie wróć za późno.
-Tak jest.- Yoh zasalutował i oddalił się do swojego pokoju, aby się przebrać.
-Anno nie możesz mi odpuścić?
-Mogę.- Miko uśmiechnęła się.- Skrócić ci ćwiczenia o 5 minut.
-Dzięki.- mruknęła Kumiko i wyszła do ogrodu.
Po treningu brązowowłosa kąpała się jakieś dwie godziny, po czym wycierając włosy zeszła do kuchni.
-Co tak ładnie pachnie?- spytała.
-To nie dla ciebie. Przygotowuję kolację pożegnalną dla Yoh.
-Anna ty gotujesz? Myślałam że to Tamao.
-Tamao tylko mi pomaga.
-To może ja też się przyłączę?
-Jeśli chcesz.
Dwie godziny później.
-Wszystko gotowe teraz tylko przygotować stój, Yoh na pewno zaraz się pojawi.- powiedziała Anna.
Po następnych dwóch godzinach.
-Anno...
-Na pewno zaraz przyjdzie, wiesz jacy są chłopacy.
Godzinę później.
-Anno jest północ i nic nie zapowiada na to że Yoh ma się za chwilę pojawić.
-Chyba masz rację, idę spać.
Tamao i Anna poszły spać, ale Kumiko została. Nie musiała długo czekać na przyjście Yoh. Kiedy wszedł do domu popatrzyła na niego oskarżycielskim wzrokiem.
-Co znowu zrobiłem o czym nie wiem?
-Anna.
-Co Anna?
-Nawet się z nią nie pożegnałeś, przed chwilą poszła spać. Nie wiesz ile się napracowała, ugotowała specjalnie dla ciebie kolację pożegnalną. A ty co? Włóczysz się gdzieś.
-Anna dla mnie gotowała?
-Tak, ale teraz to już nie ważne, dobranoc.- Miko odeszła do swojego pokoju, zostawiając kuzyna z miną winowajcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Wto 23:50, 21 Mar 2006    Temat postu:

Ten moment, w którym grupka rozmawia z Yurai na temat Jun (nieźle ją wkopali, nie ma co xD) i to, jak ciągle przerywali Renowi... cudne ^^'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin