FF by Daryśka
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Wto 0:13, 07 Mar 2006    Temat postu:

Very Happy Dzięki, czuję się dowartościowana ^^
I nie przejmuj się, ja też nie umiem komentować xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fly
Szaman



Dołączył: 25 Gru 2005
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tokio

PostWysłany: Wto 0:16, 07 Mar 2006    Temat postu:

Hmm... fajne xD' co prwada tro druga część ktorą czytam, ale fajne xD' a Kaja to ma fajne teksty ^^'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty
Nothern Lights Redaction



Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^

PostWysłany: Wto 0:43, 07 Mar 2006    Temat postu:

Yay! Ten braciszek to mi się nie podoba xP kit im wkręca i tyle xP po za tym fajna część Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Wto 17:27, 07 Mar 2006    Temat postu:

To ja nie będę nic mówić, tylko po prostu dam 28 część.

Ulic szedł wysoki chłopak. Nagle zatrzymał się i obejrzał przez ramię.
-Sprawdź, czy nikt nas nie śledzi. –szepnął.
Koło niego pojawił się duch młodego mężczyzny. Duch ten miał błękitne oczy i niezbyt długie blond włosy. Wzbił się w powietrze i rozejrzał. Po chwili wrócił do szamana i powiedział:
-Nikogo nie zauważyłem.
Szaman skinął głową i ruszył dalej. Zatrzymał się dopiero za miastem. Przysiadł na sporym kamieniu i wyraźnie na coś czekał.
-Dostałem twoją wiadomość. –rozległ się głos za plecami szamana.
Siedzący na kamieniu chłopak powoli się odwrócił. Spojrzał na uśmiechającego się Hao.
-Dobrze się spisałeś. –powiedział Hao.
Szaman wyciągnął z kieszeni małą książeczkę i podał ją Hao.
-To legendy wojowników Seminoa. Na końcu jest wspomniane o Lilirarze. Tak jak kazałeś, mistrzu.
Hao uśmiechnął się.
-Dobrze. Dopilnuj, żeby dotarli na miejsce najwcześniej za cztery dni.
-Dobrze, mistrzu.
Hao uśmiechnął się, po czym zniknął w płomieniach.
***
Monika obudziła się z bólem głowy. Był środek nocy. Wstała i podeszła do okna. Wyjrzała na zewnątrz. Nikogo nie zobaczyła.
-Monika? Nie możesz spać?
Monika odwróciła się. Magdal stała za nią.
-Nie, tylko od czasu do czasu mam dziwne sny. –powiedziała Monika.
Magdal spojrzała na nią z zatroskaną miną. Położyła swoją niematerialną dłoń na ramieniu szamanki.
-To tylko sny. –powiedziała Magdal, uśmiechając się lekko.
Monika też się uśmiechnęła. Znów wyjrzała przez okno. Przez chwilę wydawało jej się, że jakiś cień prześlizgnął się po drugiej stronie ulicy. Nie, to na pewno tylko zmęczenie…i ten piekielny ból głowy…
***
Rano szamani szybko zebrali bagaże i poszli na śniadanie. Monika prawie zasypiała nad swoim talerzem. Kaja w ogóle się nie odzywała. Pietro coś tam zjadł, ale ogólnie też wyglądał na niewyspanego. Tylko Elistrat tryskał energią. Jadł za dwóch i bez przerwy paplał coś o turnieju. W końcu Kaja zapytała go, czy może się chociaż na chwilę przymknąć. Elistrat, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zamilkł.
Po śniadaniu szamani wzięli bagaże i wyruszyli w drogę. Elistrat wyznaczył kierunek.
Po dwóch dniach szamani dotarli do jakiegoś miasteczka. Na miejscu się okazało, że Elistrat pomylił kierunki i do właściwego miasta zostały im jeszcze trzy dni drogi. Kaja była wściekła, Monika też nie była zadowolona, ale starała się tego nie okazywać. Pietro stwierdził, że każdy może się pomylić, ale widać było, że on też nie jest zachwycony ich obecnym położeniem. Ponieważ dotarli do miasteczka późnym popołudniem, postanowili przenocować w hoteliku i rano wyruszyć.
Rano szamani zebrali się szybko i wyruszyli. Tym razem Pietro wyznaczył kierunek marszu. Po dwóch dniach doszli nad przepaść, nad którą spotkali Elistrata. Tam rozbili namiot. Dziewczyny zajęły się przygotowaniem kolacji, Elistrat wyciągnął się na swoim śpiworze i bezmyślnie gapił w niebo, a Pietro nie wiedział, co ze sobą zrobić. W końcu postanowił trochę się przejść. Chwilę później zniknął za skałkami, których w pobliżu przepaści było bardzo dużo. Szedł, sam nie wiedział dokąd. Coś nie dawało mu spokoju, ale nie wiedział co.
-Co cię tak martwi?
Pietro odwrócił się na pięcie. Był przekonany, że głos dochodził zza jego pleców.
-Dlaczego tak się zdenerwowałeś?
Pietro rozglądał się dookoła. Znał ten głos.
-Gdzie jesteś? –zapytał cicho Pietro.
-Tutaj.
Przed Pietrem pojawił się płomień, a gdy zniknął, stał tam Hao. Pietro nie odzywał się. Mierzył szamana chłodnym spojrzeniem. Hao uśmiechnął się lekko.
-Zastanawiałem się, co byś zrobił, gdybym kazał ci je zabić. –powiedział obojętnym tonem Hao.
Pietro wciąż mierzył go spojrzeniem.
-No więc? –zapytał Hao.
-Nie zrobię tego. –odpowiedział stanowczo Pietro.
Hao uśmiechnął się.
-Tak, Elistrat powiedział mi, że bardzo się do nich przywiązałeś. Za bardzo. Pamiętasz, co ci kiedyś powiedziałem?
Pietro ciągle milczał.
-Powiedziałem, że ktoś, kto nie jest mi do końca oddany, jest zbędny. Właśnie stałeś się zbędny.
Pietro spojrzał z przerażeniem na uśmiechniętego Hao. Odwrócił się i zaczął biec w stronę obozowiska. Słyszał za sobą śmiech Hao. Dobiegł do namiotu i sięgnął do plecaka, w którym zostawił sztylet…ale broni nie było. Monika i Kaja przypatrywały mu się ze zdziwieniem, a Elistrat zaśmiał się kpiąco. Pietro spojrzał na brata. Elistrat miał jego sztylet. Szaman wstał powoli ze śpiwora.
-Zawsze byłeś naiwny. –zaśmiał się.
Pietro nie mógł w to uwierzyć. Jego własny brat...
-Jak mogłeś?! –krzyknął Pietro.
Elistrat zaśmiał się. Monika i Kaja nie wiedziały, o co chodzi.
-Po prostu wybrałem właściwą stronę. –odpowiedział Elistrat.
Hao pojawił się obok niego. Monika i Kaja zerwały się na nogi. Obie dziewczyny stanęły obok Pietra. Hao uśmiechnął się.
-Jak miło was znowu widzieć. –powiedział wesoło Hao.
-Czego chcesz? –zapytała ostro Monika. - Już nie jesteśmy twoimi…
-Tak, wiem. –przerwał jej Hao.
Elistrat miał obojętny wyraz twarzy. Hao uśmiechał się. Kaja patrzyła na Elistrata z obrzydzeniem. Monika wpatrywała się w Hao. Pietro stał jak sparaliżowany. Był blady. Wiedział, co się za chwilę stanie.
-Duchu ognia! –powiedział spokojnie Hao. –Atakuj!
Za Hao wyrósł ogromny, czerwony stwór. Monika i Kaja patrzyły na niego z niedowierzaniem. Potwór zamachnął się i uderzył Pietra. Szamanek nawet nie drasnął.
-Pietro! –wrzasnęła Monika.
Szaman został odrzucony na krawędź przepaści. Wstał i spojrzał na Hao, który wciąż się uśmiechał. Duch ognia znów się zamachnął, ale Monika stanęła na linii ciosu. Szamankę odrzuciło o tyłu. Kaja ją złapała i obie się przewróciły. Duch ognia znów zaatakował Pietra. Szaman nie zdołał utrzymać równowagi i ześlizgnął się w przepaść.
-Pietro! –krzyknęła Monika.
Szamanka zerwała się i podbiegła do krawędzi. Pietro trzymał się jedną ręką skały. Monika położyła się na ziemi i wyciągnęła rękę, ale nie umiała dosięgnąć Pietra. Chłopak spojrzał jej w oczy.
-Przepraszam…-wyszeptał.
Jego dłoń powoli się rozluźniła. Pietro spadł bezwładnie w czarną otchłań przepaści.
Monika wciąż nie ruszała się z miejsca. Jej dłoń zawisła w powietrzu zaledwie kilka centymetrów od skały, której jeszcze przed chwilą trzymał się Pietro. Do oczu napłynęły jej łzy…to się nie mogło zdarzyć! To nieprawda!
Kaja powoli wstała. Patrzyła pustym wzrokiem na Monikę. Odwróciła się i zaczęła szybko iść w stronę Elistrata.
-Ty bydlaku! –wrzasnęła. –To był twój brat!
Kaja zacisnęła dłoń w pięść i uderzyła Elistrata w twarz. Szaman ze zdziwienia o mało nie upadł. Hao zaśmiał się. Kaja spojrzała na niego.
-Swojemu bratu też nie wróżę niczego dobrego. –powiedział Hao z uśmiechem.
Monika powoli usiadła. Spojrzała z nienawiścią na Hao. Sztylet miała w rękawie. Wystarczyło go wyjąć, osiągnąć kontrolę ducha i uderzyć, Hao na pewno się tego nie spodziewał. Raven była koło szamanki. Monika wstała. Podeszła bliżej Hao. W jednej chwili w jej dłoni znalazł się sztylet. Szamanka nie musiała nawet nic mówić, Raven sama wiedziała, że musi się znaleźć w broni. Monika uderzyła. Przez jedną, krótką chwilę była pewna, że trafiła, ale nie.
-Żeby mnie uderzyć, musisz się bardziej postarać. –powiedział spokojnie Hao.
Monika oddychała ciężko. Zużyła prawie całe furyoku na ten jeden atak i nie trafiła.
-Daję wam jeszcze jedną szansę. Wybierzcie swój los. Możecie żyć w świecie, który stworzę, gdy zostanę królem szamanów, albo…możecie skończyć tak, jak Pietro. On zmarnował swoją drugą szansę.
Hao zaśmiał się upiornie i razem z Elistratem zniknął. Monika upadła na kolana. W głowie miała mętlik. Wszystko straciło sens. Czarna pustka ogarnęła Monikę. Bezwiednie dała się Kai zaprowadzić do namiotu. Dała się położyć i przykryć. Nie zwróciła nawet uwagi, że Kaja wyszła. Raven usiadła koło Moniki.
-To nie wydarzyło się naprawdę…-szepnęła Monika.
Raven spojrzała na szamankę. Dobrze wiedziała, co ona teraz czuje. Pustkę. Ogromną, przerażającą pustkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Wto 17:34, 07 Mar 2006    Temat postu:

Ja dziękuje za takiego brata! Szkoda mi Pietro.. to dobry chłopak... mam nadziej, że uda się dziewczynom zemścić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Wto 18:26, 07 Mar 2006    Temat postu:

No, świetny opis....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty
Nothern Lights Redaction



Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^

PostWysłany: Wto 20:02, 07 Mar 2006    Temat postu:

Yay! Mój ulubiony bohater zginął *załamka* on przeżyje... Powiedz, ze przeżyje ;___;
(po za tym, ta część jest chyba najlepsza ze wszystkich xP)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 22:09, 08 Mar 2006    Temat postu:

Eee... ta część była napisana trochę pod przymusem, a trochę dlatego, że mi jednej postaci nagle brakowało (no, w końcu mają być trzyosobowe drużyny). No i jak poprzednia część mi wyszła, tak z tej jakoś nie jestem zadowolona...

Kaja wyszła z namiotu. Powoli skierowała się nad przepaść. Spojrzała w dół. Nie widziała dna.
-Netheal…możesz sprawdzić, czy on…-zająknęła się Kaja.
Duch przytaknął i zniknął. Kaja czekała na powrót Cukierka. W końcu wrócił. Kaja spróbowała odczytać coś z jego twarzy, ale było to niemożliwe. Szamanka bała się zapytać, a duch ciągle milczał.
-No i? Znalazłeś go? –wydusiła w końcu z siebie Kaja.
Netheal skinął głową. Kaja przyglądała mu się uważnie.
-Wiesz, jestem tylko duchem, więc nie mogłem sprawdzić pulsu i tak dalej, ale…nie wyglądał zbyt dobrze. Upadek z takiej wysokości…obawiam się, że…-duch urwał.
Kaja spuściła głowę. Spojrzała na namiot. Na myśl przyszło jej, że większość rzeczy z ich małego obozowiska należała do Pietra. Przełknęła głośno ślinę. Westchnęła i wróciła do namiotu. Monika leżała bez ruchu, tak jak ją Kaja zostawiła. Raven przy niej czuwała. Kaja wyszła z powrotem na zewnątrz. Rzuciła okiem na to, co jeszcze niedawno razem z Moniką przygotowywały na kolację. Kolację dla czterech osób…a teraz zostały tylko we dwie. Zostały tylko we dwie, ale co z tego? Jakoś muszą sobie poradzić. Muszą znaleźć Patch Tribe, bo inaczej to wszystko straciłoby sens. Nie mogą się poddać. Muszą pomścić Pietra. I staruszkę ze sklepiku z antykami. Muszą dopaść Hao i Elistrata.
Kaja dokończyła kolację dla siebie i dla Moniki. Zaniosła jedną porcję do namiotu. Monika ciągle nie spała. Patrzyła się pustym wzrokiem na posłanie Pietra. Kaja westchnęła. Postawiła jedzenie i wyszła.
Monika leżała bez ruchu. Sama nie wiedziała, kiedy zasnęła. Nie był to jednak spokojny sen, taki, jaki przyniósłby ulgę. Nie. We śnie Monika ciągle widziała twarz Pietra. Słyszała jego szept…”przepraszam”. Widziała, jak spada. Nagle obudziła się z krzykiem. Kaja też się obudziła. Monika schowała twarz w dłoniach. Kaja spróbowała ją pocieszyć. Monika wyszła z namiotu. Zimne powietrze uderzyło ją w twarz. Usiadła na ziemi. Nie zwracała uwagi na wiatr, targający jej włosy. Podciągnęła kolana pod brodę. Kaja też wyszła z namiotu. Położyła dłoń na ramieniu Moniki.
-Zimno jest. Wróć do środka.
Monika pokiwała przecząco głową. Kaja przykucnęła przy niej.
-Co my teraz zrobimy? –zapytała Monika.
-Będziemy się trzymać naszej jedynej wskazówki. Musimy znaleźć Patch Tribe.
Monika spojrzała na Kaję.
-A wiesz czemu? –kontynuowała Kaja. –Nie po to, żeby wygrać. Po to, żeby pomścić Pietra i tą staruszkę. W Patch Tribe będą Hao i Elistrat. Poza tym… pamiętasz, co powiedział Hao? Swojemu bratu też nie wróży niczego dobrego. Musimy znaleźć tego braciszka i go ostrzec.
Monika skinęła głową. Kaja ma rację. Nie mogą sobie teraz odpuścić. No i nie mogą zostawić brata Hao na pastwę losu, kimkolwiek by nie był.
Dziewczyny wróciły do namiotu. Obie zasnęły.
***
Monika otworzyła oczy. Chciała się ruszyć, ale nie mogła. Była na jakimś dziwnym łóżku. Nad nią nachylali się ludzie, których nie znała. Wszystko ją bolało. Spróbowała się rozejrzeć, ale nie miała siły. Jak z oddali słyszała głosy obcych ludzi. Nagle oślepiło ją światło. Zamknęła oczy i odpłynęła…
***
Monika obudziła się. Kaja zbierała już rzeczy. Monika wstała i jej pomogła. Gdy zabrały się za zbieranie rzeczy Pietra Monika poczuła nieprzyjemne ukłucie…wszystko, co się wczoraj stało, powróciło.
Dziewczyny zebrały wszystko i ruszyły w dalszą drogę. Wieczorem dotarły na miejsce. Miasteczko jak każde inne. Wszyscy się tu znali. Pierwszy mężczyzna, którego dziewczyny zaczepiły wskazał drogę do domu Lilirary. Dziewczyny bez problemu trafiły pod właściwy adres. Zapukały, ale nie było odpowiedzi.
Kaja nagle zachwiała się i oparła na Monice.
-Co jest? –zapytała się Monika. –Kaja, dobrze się czujesz?
Kaja wymamrotała coś na kształt tak, po czym spojrzała na Monikę.
-Pamiętasz, jak się spytałam, czy ty też jesteś wizjonerką?
Monika była zaskoczona tym pytaniem, ale przytaknęła.
-Widzisz, ja też mam wizje. –kontynuowała Kaja. –Widzę przeszłość. No i niestety zazwyczaj nie są to miłe wizje. Śmierć, pożary, uciekający ludzie…tego typu rzeczy.
-Miałaś wizję, tak? –zapytała Monika, bojąc się usłyszeć odpowiedź.
Kaja przytaknęła.
-Co widziałaś?
Kaja zmarszczyła brwi.
-Hao i jakąś kobietę. Szamankę. Tu, przed tym domem.
-Czy to mogła być Lilirara? –zapytała Monika.
-Nie wiem. –odpowiedziała Kaja. –Jedno jest pewne. Kimkolwiek była, nie ma jej już wśród żywych. Ani wśród duchów.
Monika spuściła głowę. Właśnie ich jedyna jak dotąd wskazówka okazała się ślepym zaułkiem. Kaja chwilę patrzyła na dom, po czym powiedziała:
-Chodźmy. Już nic tu nie zdziałamy.
Dziewczyny powoli poszły. Zbliżała się noc, a one jeszcze muszą znaleźć miejsce na nocleg. W końcu dziewczyny znalazły malutki motel, w którym przenocowały. Postanowiły, że to ostatni raz. Do tej pory Pietro za wszystko płacił, ale dziewczyny nie miały za dużo pieniędzy. Teraz muszą oszczędzać.
Rano dziewczyny szybko się zebrały. Postanowiły wrócić do pierwszej metody szukania Patch Tribe. Będą chodzić po całej pustyni i zaznaczać na mapie gdzie już były.
Monika i Kaja wyszły z motelu ze wszystkimi bagażami z zamiarem natychmiastowego opuszczenia miasta, ale drogę zastąpiło im pięć dziewczyn. Cztery z nich były wysokie, a ostatnia była niska. Pierwsza z nich była ubrana cała na czarno i miała rude włosy. Druga miała zieloną bluzkę i krótką spódniczkę, przewiązane pomarańczową chustką i miała część włosów zebrane w kucyk po lewej stronie głowy, a resztę luźno rozpuszczone. Trzecia miała krótkie zielone włosy, okulary i ubrana była w swój szkolny mundurek. Czwarta, ta niska, była ubrana w sukienkę do kolan, a na głowie miała opaskę. Ostatnia z nich miała blond włosy, a ubrana była w niebieską sukienkę.
-Witajcie! –przemówiła blondynka. –Jestem Sharona. A to są Elly, Milly, Sally i Lilly. Chcemy, żebyście się do nas przyłączyły.
-Mowy nie ma.
Sharona spojrzała na szamanki wyniośle.
-Nie? W takim razie musimy wam pokazać, na co nas stać.
Pięć szamanek osiągnęło kontrolę ducha. Monika i Kaja wymieniły spojrzenia. Pięć dziewczyn zaatakowało. Monika i Kaja błyskawicznie osiągnęły kontrolę ducha i pokonały szamanki. Tamte zerwały się i uciekły.
-Słabe były. –stwierdziła Kaja.
Monika przytaknęła. W tym momencie zauważyła, że Kaja jakoś nienaturalnie chodzi.
-Coś się stało? –zapytała.
-Nie, nic. –odpowiedziała natychmiast Kaja. –Krzywo stanęłam, nic wielkiego.
-Daj spokój! –zdenerwowała się Monika. –Przed nami dobre kilka dni marszu! Jak cię noga boli, to tu powinien być jakiś lekarz.
Kaja westchnęła. Po tonie poznała, że Monika się uparła. Nie odpuści tego lekarza.
-Niech ci będzie…-powiedziała zrezygnowanym tonem Kaja.
Dziewczyny szybko znalazły malutką przychodnię. Jedyną w mieście. Weszły do środka. Był tam tylko jeden lekarz i dwie pielęgniarki. Od razu przyjęto Kaję. Z jej nogą nic nie było. Poboli i przestanie.
-A nie mówiłam? –zapytała z wyższością Kaja.
-No tak, ale lepiej mieć pewność, że wszystko w porządku. –powiedziała Monika. –No a teraz zbieraj się.
Kaja zaczęła powoli się zbierać, podczas gdy do gabinetu wpadła pielęgniarka.
-Panie doktorze! Panie doktorze! Obudził się!
Lekarz spojrzał na nią nieprzytomnie.
-Kto? –zapytał.
Kaja i Monika już miały wychodzić, ale to, co powiedziała pielęgniarka, sprawiło, że obie stanęły jak wryte.
-No ten chłopak, co go wczoraj Billy przywiózł. Gada sam do siebie, ale nie dziwię się. Po takim upadku, to cud, że w ogóle przeżył.
Lekarz zerwał się. Powiedział coś dziewczynom, ale one go nie słuchały. Czy to możliwe, żeby…? Szamanki pobiegły za lekarzem. Po drodze jedna z dwóch pielęgniarek usiłowała je zatrzymać, ale dziewczyny nawet nie zwróciły na nią uwagi. Wbiegły do małego pokoiku. Lekarz nachylał się nad łóżkiem. Monice szybciej serce zabiło. Doktor obejrzał się przez ramię.
-A co wy tu robicie? –zapytał.
Monika nie słuchała go. Teraz liczyło się tylko to, że na tym łóżku cały w bandażach leżał Pietro. Szamanka podeszła do niego powoli. Nie umiała wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Monika! –ucieszył się szaman.
-Pietro…-wyszeptała Monika. –Myślałam, że ty…myślałam…
Monika rzuciła się chłopakowi na szyję.
-Du…dusisz! –wystękał Pietro.
Monika puściła go.
-Przepraszam. –powiedziała szamanka, uśmiechając się.
-Wyjdźcie stąd! Natychmiast! –zdenerwował się lekarz, chwytając Monikę i Kaję, która też zaczęła podchodzić bliżej.
-Nie! –zawołał Pietro, próbując wstać, ale tylko syknął z bólu.
-Nie wstawaj! –polecił doktor.
Pietro z powrotem opadł na poduszkę. Lekarz chciał wyprowadzić Kaję i Monikę, ale Pietro zapytał się, czy mogą zostać. Doktor niechętnie, ale się zgodził. Zagroził tylko, że jeśli Monika jeszcze raz rzuci mu się na szyję, to więcej ich tu nie wpuści. Lekarz wyszedł, a szamani zostali sami. Pietro uśmiechnął się.
-Idioto! Wiesz, przez co przez ciebie przeszłyśmy?! –wybuchła Kaja.
-Wiem. –powiedział cicho Pietro. –No, a przynajmniej myślę, że wiem. Przepraszam.
Kaja spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
-Miło cię znowu widzieć. –powiedziała w końcu.
Pietro gapił się na nią chwilę, jakby był w szoku.
-Właściwie…to co się stało? –zapytała Monika.
-Spadłem. –odpowiedział Pietro. –Ale co się stało później, to może wam Magdal opowiedzieć, bo ja nie wiem.
Magdal zmaterializowała się przy szamanie. Monika i Kaja patrzyły na nią wyczekująco.
-No więc…-zaczęła Magdal. –Pietro spadał, a ja trochę zamortyzowałam upadek. Potem pojawił się Netheal, ale zaraz zniknął, nawet nie zdążyłam go zawołać. Miałam nadzieję, że przyjdziecie, ale jak? Mogłyście skoczyć, ale to skończyłoby się pewnie tak, jak z Pietrem. Mogłyście spróbować zejść po skałkach, ale mogłybyście spaść. Poza tym było ciemno. W każdym razie kilka godzin później przejeżdżał tamtędy samochód. Kierowca zauważył Pietra i przywiózł go tutaj. No i jakieś pół godziny temu Pietro się obudził.
-No a jak się obudziłem, to chciałem, żeby Magdal was znalazła, a ona…
-Nawet mowy nie ma! –wykrzyknął duch. –Jeszcze Hao by cię znalazł! Nie mogłam zostawić cię samego!
-No widzicie. –skwitował Pietro. –Trochę się o to pokłóciliśmy i to dosyć głośno.
Monika uśmiechnęła się.
-No i dlatego pielęgniarka myślała, że gadasz do siebie.
Szamani uśmiechnęli się.

No, a teraz dodam, że Pietruś zmartwychwstał dlatego, że koleżanka po przeczytaniu tego się na mnie obraziła ("może zginąć każdy, ale nie on!" xD) ... no i mi też go jakoś dziwnie brakowało jak próbowałam pisać bez niego... ^^
A, jeszcze właśnie przeczytałam cudny komentarz Kai do sytuacji ze "śmiercią" Pietra: " gdyby się zabił, wykopałabym go choćby w piekle, wyciagnęła na ziemię, zabiła i zakopała z powrotem." xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Czw 14:20, 09 Mar 2006    Temat postu:

Spodobał mi się pomusł z tymi dziewczynami....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty
Nothern Lights Redaction



Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^

PostWysłany: Czw 15:18, 09 Mar 2006    Temat postu:

Pietro żyje? *łzy w oczach* To takie cudowne...! *-*
Po za tym fajnie napsiane (oprócz tych ciągłych powtórzeń: Minika, Kaja, Monika, Kaja i tak na zamianę xD")


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Czw 18:38, 09 Mar 2006    Temat postu:

A bo tak jakoś nie sprawdzałam... zresztą zmieniałam to chyba ze dwadzieścia razy, dobrze, że w ogóle jeszcze coś z tego zostało xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 16:43, 12 Mar 2006    Temat postu:

Drugi post pod rząd...a co tam ^^
Co do części... średnio jestem z niej zadowolona, bywało lepiej. Zastanawiałam się, czy tego wątku z myślami nie wprowadzić wcześniej, ale stwierdziłam, że byłoby za dużo na raz. No i jak tak myślę, to stwierdzam, że cały mój fick to jeden wielki ukłon w stronę Mary Sue xD

Monika siedziała przy Pietro cały czas. Lekarz na początku nie był z tego zadowolony, ale Pietro wyraźnie się cieszył, a Monika się uparła. Kaja odwiedzała ich średnio trzy razy dziennie. W międzyczasie pytała ludzi o Patch Tribe, siedziała w bibliotece i spędzała czas z Nethealem. Raven i Magdal zazwyczaj gadały jak najęte. Tak minęło kilka dni. W końcu Pietro zebrał się i podpisał jakiś świstek, że wychodzi na własną odpowiedzialność. Stwierdził, że wystarczy już tego wylegiwania się, jest tylko poobijany, nic więcej. Taki był przynajmniej jego punkt widzenia. Kaja się z nim zgadzała, a Monika powiedziała, że jest przegłosowana. Szamani wyruszyli w dalszą drogę.
Wieczorem jak zwykle rozbili obóz gdzieś na pustyni. Pietro usiłował rozpalić ognisko, ale bez powodzenia. Kaja obserwowała go sceptycznym wzrokiem.
-Długo jeszcze zamierzasz się z tym męczyć? –zapytała.
-Jak jesteś taka mądra, to sama to zapal! –zdenerwował się Pietro.
Kaja uśmiechnęła się tajemniczo. Pietro odsunął się od ich nie zapalonego jeszcze ogniska, a Kaja przykucnęła. Po chwili ogniki wesoło tańczyły. Pietro patrzył ze zdziwieniem to na Kaję, to na ogień. Szamanka uśmiechnęła się i pokazała mu zapalniczkę.
-Więc cały czas to miałaś?! –zdenerwował się Pietro.
-Nie. Niedawno ją kupiłam. –odpowiedziała szczerze Kaja.
Pietro prychnął i wszedł do namiotu. Monika spojrzała z wyrzutem na Kaję i też weszła do namiotu. Pietro grzebał w plecaku. Monika usiadła na swoim śpiworze.
„Dlaczego ona jest taka złośliwa?”
-Ona już taka jest i nic tego nie zmieni. –powiedziała Monika.
Pietro spojrzał na nią.
-Domyślam się. –powiedział w końcu.
„Kurcze, gdyby nie Monika, to z tej wyprawy nic by nie było.”
-Nieprawda! Gdyby nie ty, to nie przylecielibyśmy tu, a gdyby nie Kaja, to nie znalazłybyśmy cię w szpitalu, no i…
-Czytasz mi w myślach?! –przerwał jej Pietro.
Monika pobladła. Czy Pietro nic nie mówił? Tylko jak to możliwe, że czytała mu w myślach? Pietro przypatrywał się jej dziwnie.
-Ja…nie chciałam. –powiedziała Monika.
Zerwała się i wyszła z namiotu.
-Co jest? –zapytała Kaja.
„Pewnie znowu ten idiota coś zmajstrował.”
-To nie jego wina! –rzuciła Monika.
Kaja popatrzyła na nią dziwnie. Monika spojrzała na przyjaciółkę.
-Przepraszam, ja nie chciałam! –powiedziała Monika.
Odwróciła się i zaczęła biec.
-Monika! Co się stało?! –krzyknęła Kaja.
Zerwała się i chciała pobiec za Moniką, ale ktoś ją złapał za rękę. To Pietro.
-Myślę, że ona chce być teraz sama. –powiedział, patrząc za Moniką.
-Coś ty jej zrobił?! –wybuchła Kaja, patrząc groźnie na Pietra.
-Nic. Odpowiedniejszym pytaniem byłoby raczej…co się z nią dzieje. –powiedział cicho Pietro.
***
Monika przestała biec. Teraz powoli szła. Czy to możliwe, że słyszała myśli i Pietra i Kai? Ale jak? I dlaczego? Przy szamance pojawiła się Raven.
-Czy…naprawdę czytałaś w myślach Pietra? –zapytał duch.
Monika spojrzała na Raven.
-Nie wiem. Po prostu usłyszałam jego głos i odpowiedziałam, a on…a potem to samo z Kają. Też usłyszałam jej głos, zupełnie tak, jakby normalnie mówiła. Czy to były ich myśli?
Raven nie odpowiedziała. Monika dalej szła. W końcu usiadła bezsilnie na piasku.
-Wracajmy. –poprosiła Raven.
-Nie. Jeszcze nie. –powiedziała Monika.
Coś ją wołało. Nie był to jakiś konkretny głos, nie. Raczej przeczucie. Coś, co mówiło, żeby nie wracała jeszcze do Kai i Pietra. Coś, co mówiło, że musi jeszcze pobyć sama.
***
Hao siedział przy ognisku. Jak zwykle wpatrywał się w płomienie. Sayuki siedziała niedaleko, wpatrując się w niebo.
-Stało się. –szepnął Hao.
Sayuki zwróciła swoje jasne oczy na Hao. Przyglądała mu się w milczeniu. Hao uśmiechnął się i wstał.
-Trzeba by jej złożyć wizytę. Opacho, idziesz?
Malutki Opacho podskoczył radośnie, przytakując. Sayuki prychnęła.
-Nie mów, że ciągle zawracasz sobie głowę tymi dzieciakami. Powinieneś się raczej martwić Yoh.
Hao uśmiechnął się tajemniczo.
-A myślisz, że się nim nie martwię?
Sayuki nie odpowiedziała. Hao i Opacho zniknęli w płomieniach.
***
Monika ciągle siedziała na piasku. Za sobą usłyszała radosny pisk Opacho. Nie odwróciła się.
-Nie przywitasz się? –zapytał Hao.
Monika ciągle nie odwracała się. Hao obszedł ją i przykucnął. Teraz jego twarz znalazła się na tej samej wysokości, co twarz Moniki. Szamanka spojrzała mu w oczy.
-Wiem, jesteś na mnie zła za Pietra. Musiałem to zrobić. Poza tym, o ile się nie mylę, Pietro przeżył. –powiedział Hao.
Nie uśmiechał się. Wyglądał na osobę zmęczoną. Spojrzał na Monikę jak na małe dziecko, które niczego nie rozumie.
„Słyszysz mnie, prawda? Oczywiście, że słyszysz.”
Monika drgnęła. Czy właśnie słyszy myśli Hao? Ale jeśli to są jego myśli, to znaczy, że on wie, co się z nią dzieje.
„Tak, jesteśmy do siebie podobni. Ty też wiesz, co czują ludzie dookoła ciebie, ty też słyszysz ich myśli. Dlatego powinnaś mnie zrozumieć.”
-Nie. Właśnie dlatego cię nie rozumiem. –powiedziała Monika.
Hao uśmiechnął się i wstał.
-Dałem ci szansę. Nie zmarnuj jej. A co do Pietra… to, że jeszcze żyje to tylko drobne niedopatrzenie.
Szaman spojrzał jeszcze raz na Monikę, po czym razem z Opacho zniknął.
***
Kaja chodziła w tę i z powrotem. Pietro grzebał butem w dogasającym ognisku. Było już naprawdę późno, a Moniki ciągle ani widu, ani słychu. Oboje zaczynali się martwić.
-Raven z nią jest. Nie ma się o co martwić. –powiedziała Magdal, chociaż sama wypatrywała powrotu szamanki.
Kaja przystanęła.
-Wiesz co, Magdal? Masz rację. Zresztą co mnie to, zawsze byłam egoistką i nie zamierzam się zmieniać. Idę spać.
Kaja weszła do namiotu. Pietro ciągle siedział i czekał na Monikę. Netheal chwilę się wahał, po czym wleciał do namiotu za Kają. Magdal usiadła obok Pietra.
-Nie martw się. Zaraz wróci. –powiedziała.
-A może trzeba ją było zatrzymać? –jęknął Pietro. –A jeśli nie umie trafić?
-Raven jest z nią! W razie czego przyprowadzi ją.
Pietro przytaknął. Znów wlepił wzrok w swoje buty. Zamknął oczy. Zasnął.
***
-Pietro?
Szaman otworzył oczy. Podniósł głowę i spojrzał prosto w oczy Moniki. Dziewczyna trzymała dłoń na jego ramieniu.
-Chodź do środka. –powiedziała łagodnie szamanka.
Monika wstała i to samo zrobił Pietro.
„Niech to szlag! Miałem czekać, a zasnąłem.”
Monika spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Weszła do namiotu, a Pietro zrobił to samo. W środku Kaja już dawno spała.
„Ciekawe, co się właściwie wtedy stało. Czy naprawdę czytała mi w myślach?”
Monika wyraźnie słyszała myśli Pietra. Szaman co chwilę na nią zerkał. Monika wyczuwała coś, ale nie była pewna co…strach? Niepewność? A może tylko się jej wydawało?
-Słuchaj, ja…-zaczął Pietro.
-Nic nie mów. –powiedziała cicho Monika i pocałowała go.
„Ja jej chyba nigdy nie zrozumiem.”
Monika uśmiechnęła się. Teraz wyczuwała dużo milsze uczucie. Bardzo ciepłe i przyjemnie. Pietro też się uśmiechnął. Kaja się obudziła. Nawrzeszczała na nich za to, że jej spać nie dają.
„Będą się tu teraz obściskiwać, jak ja spać chcę! Ludzie ratunku! Netheal, ratuj!”
Monika uśmiechnęła się. Spojrzała na Pietra.
„A ta mogłaby dalej spać. Niby co jej tak przeszkadzało?!”
-Nie wiem jak ty, ale ja idę spać. –powiedziała Monika.
-Ja też.
„No a co innego mogę zrobić? Nic, bo Kai spać nie daję!”
***
Rano. Monika obudziła się. Kaja i Pietro jeszcze spali, więc szamanka tak cicho, jak tylko się dało wyszła z namiotu. Wzięła torbę z prowiantem i zabrała się za przygotowywanie śniadania. Chwilę później z namiotu wypełzła Kaja. Przetarła oczy, przeciągnęła się i usiadła obok Moniki. Razem zaczęły jeść. Niedługo Pietro też się obudził. Wyszedł do dziewczyn z mapą.
-O, śniadanie. –powiedział Pietro.
-A jakieś dzień dobry to gdzie? –warknęła Kaja.
Monika spojrzała na Pietra. Chłopak uśmiechnął się do niej. Monika też się uśmiechnęła. Dopiero po chwili dotarło do niej, że nic nie słyszy, nic nie czuje…a jeszcze wczoraj dokładnie słyszała myśli przyjaciół. Spojrzała na Kaję. Też nic. A może oni po prostu nie myślą?
-A co ty się tak na mnie gapisz? –zapytała Kaja.
-Ja? –zapytała nieprzytomnie Monika.
Kaja spojrzała wymownie w niebo.
-Nie, nie ty, tylko ten zombie, co za tobą stoi! No ty! A kto?
-A ja tylko tak…nieważne.
Pietro usiadł obok Moniki i wziął się za śniadanie. Kaja skończyła jeść i wstała. Przeciągnęła się i utkwiła spojrzenie w Monice.
-No dobra. To może powiesz mi, co się tak właściwie wczoraj stało?
Monika odstawiła swoją prawie nietknięta porcję. Utkwiła wzrok w butach. Przypomniało jej się co Hao powiedział…a właściwie co pomyślał. Czy może o tym powiedzieć?
-Nic wielkiego. –powiedziała Monika. –Po prostu słyszałam wasze myśli, a potem spotkałam Hao.
Pietro zakrztusił się. Kaja łypnęła na niego groźnie, po czym znów wlepiła spojrzenie w Monikę.
-No i? Czego chciał? –drążyła Kaja.
-Przypominał, żebym nie zmarnowała szansy, którą mi dał.
-To wszystko? –zapytała Kaja niedowierzającym tonem.
Monika przytaknęła. Pietro też odstawił jedzenie.
-Ale czemu słyszałaś nasze myśli?
-Nie wiem. –odpowiedziała Monika. –Ale teraz już nie słyszę…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fly
Szaman



Dołączył: 25 Gru 2005
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tokio

PostWysłany: Nie 17:25, 12 Mar 2006    Temat postu:

Boskie xD'' Nie wiem czemu, ale po ogladnieciu 64 odcinku nie dostałam takiego swira jak Kitty ^^' Nadal go lubie, a ta czesc jest fajna, bo on tu jest, co prawda wszedzie jako taki nieznosny tajemniczy *cenzura* no, ale jest ^^''' A moz ejednak dostałam swira? (nie zdziwilo by mnie to ^^') No, ale fajny pomysl z tymi myslami xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 23:33, 12 Mar 2006    Temat postu:

Powiem, że ja też nie dostałam świra po oglądnięciu 64 odcinka. Świra dostałam dopiero po przeczytaniu mangi ^^
No, dam kolejną (już 31... trochę dużo się tego zrobiło xD) część. Błedów w niej duuuużo, ale pisałam to ponad dwa tygodnie i już nie mam siły ich poprawiać... A, jeszcze jedno. Pisałam to bez oglądania tego odcinka z Hanagumi na Jetixie i dlatego tekst różni się od polskiej wersji anime (a jak, wzorowałam się na japońskiej xD). No a z tą piłką nożną... po prostu nie umiałam nic wymyślić...

Szamani ciągle szli przez pustynię. W zasięgu wzroku nie było żadnego miasteczka. Po kilku dniach znaleźli oazę. Postanowili się tam zatrzymać na trochę dłużej, czyli aż na całe dwa dni. Nad oazą musiała być kiedyś jakaś osada, bo kamienne chatki stały w miarę blisko wody. Wszystko było jednak opuszczone. Były tam dwa małe jeziorka. Jedno było najwyraźniej ujęciem wody pitnej. W drugim szamani z ochotą się wykąpali, a potem wyprali swoje rzeczy.
Wieczorkiem Pietro rozłożył się nad wodą. Kaja uganiała się za Nethealem, który nie wiadomo czym ją zezłościł, a Magdal i Raven gdzieś wyparowały. Monika podeszła do Pietra i usiadła obok niego. Poczuła przeszywający ból. Spojrzała z zatroskaną miną na szamana.
-Ciągle jesteś obolały po tym upadku?
-To nic takiego. –odpowiedział Pietro. –Skąd wiesz?
-Bo czuję ten ból.
Pietro usiadł. Przyjrzał się Monice.
-Znowu słyszysz nasze myśli?
Szamanka pokręciła przecząco głową. Utkwiła spojrzenie w wodzie. Nie słyszała myśli, ale znów wiedziała, co Pietro i Kaja odczuwają.
-Kłopoty… -powiedział cicho Pietro, wyrywając Monikę z zamyślenia.
Szaman wstał. Monika spojrzała na niego nieprzytomnie i też wstała. Na horyzoncie wyraźnie widać było grupę ludzi zmierzających w ich kierunku. Gdy Monika uważniej im się przyjrzała, zauważyła, że każdy z nich ma na sobie biały strój, coś jakby na kształt munduru. Grupka ludzi podeszła do Pietra i Moniki. Na ich czele stał blondyn w okularach. Chwilę przypatrywał się Monice, po czym poprawił okulary jedną ręką, a drugą sięgnął do kieszeni. Wyciągnął pistolet i wymierzył w Pietra. Szaman zbladł, ale nie ruszył się z miejsca. Monika chwilę stała jak sparaliżowana, po czym stanęła na linii strzału.
-Co to ma niby znaczyć? –zapytała szamanka z oburzeniem.
-Odsuń się dziewczyno. Sprawiedliwości musi się stać zadość!
-Jakiej sprawiedliwości? No i kim w ogóle jesteście?
-Jestem Marco z X-Laws. Skoro już wiesz, kim jestem, odsuń się.
-Nie.
-Monika, odsuń się. –powiedział Pietro, chwytając Monikę za ramiona i usiłując ją przesunąć.
-Siedź cicho, Pietro! A ty, Marco, tak? –Marco przytaknął, a Monika kontynuowała – O jakiej niby sprawiedliwości mówisz? Zabicie kogoś to morderstwo, nie sprawiedliwość!
Nagle w głowie Moniki wybuchła ogromna wrzawa. Słyszała głosy… dużo głosów. Z trudem wyróżniła z tego natłoku myśli Pietra:
„Przeklęci X-Laws! Co robić? Jak tak dalej pójdzie, to Monika… nie, X-Laws są za silni, żeby z nimi walczyć… Niech Monika się odsunie!”
Monika skupiła się. Gdzieś w plątaninie myśli słyszała Marco:
„Głupia dziewczyna. Sprawiedliwość zawsze zwycięża, bez względu na to, kto staje jej na drodze.”
Monika skupiła się jeszcze bardziej. Może wśród tych wszystkich myśli odnajdzie taką, która pomoże wybrnąć z tej sytuacji? Marco coś powiedział, ale jego głos był ledwie słyszalny, zagłuszony przez myśli… A czyje to myśli?
„Jak mogłem im zaufać? Cały czas byli sługami Hao! Mogłem się domyślić już podczas pierwszej rozmowy! Jak dobrze, że jest ktoś taki, jak X-Laws, kto wymierza sprawiedliwość. Szkoda tylko, że Yoh-kun odrzucił ich pomoc, bo sam sobie z Hao nie poradzi.”
-Lyserg! –krzyknęła Monika.
Zza dwóch wysokich mężczyzn przecisnął się do przodu Lyserg. Spojrzał na Monikę. Na jego twarzy malowało się coś na kształt obrzydzenia mieszającego się z wściekłością.
-Lyserg, co ty z nimi robisz? Myślałam, ze podróżujesz z Yoh… -powiedziała Monika ze zdziwieniem.
-Już nie. –odpowiedział krótko Lyserg.
„Nie, odkąd odrzucili ochronę X-Laws. Głupcy. Kto ich niby ochroni przed Hao?”
-To może ty wytłumaczysz mi co to za sprawiedliwość?
Lyserg rzucił pytające pojrzenie Marco, a ten nieznacznie skinął głową. Ciągle nie opuszczał broni, celując dokładnie w głowę Moniki.
-Dążymy do ukarania zła, a tym samym zabicia Hao. Aby sprawiedliwości stało się zadość muszą zginąć wszyscy słudzy Hao, jak i on sam.
-To co to za sprawiedliwość? Przecież my nie jesteśmy sługami Hao! Na dodatek Pietro o mało nie przypłacił życiem tego, że odważył się odmówić Hao! To ma być sprawiedliwość? Z jednej strony Hao, który gotów jest zabić, gdy się go nie posłucha, a z drugiej wy, którzy przekonani o swojej racji zabijacie niewinnych ludzi?
Marco zmieszał się. Monika poczuła wyraźnie, że stracił pewność siebie. Zaczął się też zastanawiać, czy to, co Monika mówi, to prawda. Lyserg nie wyglądał na przekonanego. Nagle zza reszty X-Laws dało się słyszeć głos. Był on jednak jakby czymś stłumiony…
-Marco, opuść broń. Ona mówi prawdę.
Marco stał jak sparaliżowany. W tym momencie wróciła Kaja, wlokąc za sobą Netheala. Przystanęła na chwilę, po czym widząc broń wycelowaną w Monikę szepnęła:
-O żesz ty…
Kaja chwyciła sztylet Pietra, który leżał najbliżej, po czym rzuciła się na Marco. X-Laws złapali Kaję i wyrwali jej sztylet. Marco spojrzał ze zdziwieniem na szamankę, która zdążyła mu lekko przeciąć policzek.
-Puszczajcie! Zostawcie mnie!
Monika i Pietro rzucili się na pomoc Kai.
-Zostawcie ich. –znów odezwał się stłumiony głos.
X-Laws posłusznie wykonali polecenie. Monika i Pietro przytrzymali Kaję, która wciąż wymachiwała groźnie rękami. Po chwili szamanka się uspokoiła. Rzuciła triumfujące spojrzenie Marco, któremu po policzku spływało kilka kropel krwi.
-Skoro nie jesteście po stronie Hao, to przyłączcie się do nas.
-Hę? –wykrztusił z siebie Pietro, robiąc przy tym idiotyczną minę.
-Pogięło cię? –wrzasnęła Kaja -To jest wolny kraj, a ja jestem anarchistką i nie zamierzam poddawać się czyjejkolwiek komendzie! Wystarczy mi mamusia w domu. Zresztą, ślepyś? Agrafek nie widzisz?
Monika, Pietro i X-Laws gapili się na Kaję. W końcu Marco poprawił okulary.
-Rozumiem, że na razie jesteście w lekkim szoku i nie myślicie logicznie. Damy wam czas.
Marco odwrócił się na pięcie i odszedł. Reszta X-Laws wzięła z niego przykład. Pietro wciąż miał kretyńską minę, a Monika przypatrywała się dziwnie Kai.
„Co to, cholera, miało być? Białe popiernicze robiące śmierć w służbie pani matki sprawiedliwości?”
Monika lekko się uśmiechnęła. Kaja rzuciła jej pytające spojrzenie.
-Oni w ogóle nie mają wyczucia gustu. Kretyńskie mają te mundurki. A tak w ogóle to czego chcieli?
-Zabić Pietra. –odpowiedziała Monika.
-No nie… -jęknęła Kaja –Nie mogę uwierzyć, że nadstawiałaś karku dla połamańca!
-No a co, miałam stać i patrzeć, jak mu w łeb strzelają?! –oburzyła się Monika.
-Wiesz, mogłaś coś lepszego wymyślić, niż narażanie siebie.
-To było pierwsze, co mi przyszło do głowy. Poza tym, w przeciwieństwie do ciebie ja nie jestem aż taką egoistką.
-Wiem. I dobrze mi z byciem egoistką. Powinnaś też spróbować.
-Dajcie już spokój! –wtrącił się Pietro.
Dziewczyny popatrzyły na niego. Kaja prychnęła, złapała Netheala za ucho i, ciągnąc ducha za sobą, poszła w stronę namiotu. Monika znów usiadła nad jeziorkiem. Pietro podniósł z ziemi swój sztylet.
„Było blisko. Powinienem podziękować Monice… A Kaja to zawsze narobi więcej zamieszania niż to potrzebne…”
Monika podciągnęła kolana pod brodę. Głowa ją bolała. Gładka tafla jeziora, w którą wpatrywała się szamanka, przypominała wielkie lustro odbijające całe niebo.
***
-Hao-sama…
-Tak Opacho?
Hao spojrzał z uprzejmym zainteresowaniem na Opacho.
-X-Laws…
-Tak, najpierw chcieli zdobyć Yoh, a teraz Monikę i Kaję. Ostatnio stają się coraz bardziej uciążliwi, ale nie przejmuj się nimi.
Opacho wpatrywał się w Hao. Jego oczka wyrażały zaciekawienie.
-Nie rozumiem…
-Wkrótce zrozumiesz. Póki co… przydałoby się, żeby Yoh trochę spoważniał. Zresztą nie tylko on.
***
Pietro, Monika i Kaja wyruszyli w dalszą drogę. W odległości zamajaczył kanion. Szamani skierowali się w tym kierunku. Nagle drogę przeciął im czerwony wóz, wzniecając obłoki kurzu.
-Uważaj jak jeździsz! –wrzasnęła Kaja, wygrażając pięścią.
Obłok kurzu po chwili opadł. Szamani otrzepali się i ruszyli w dalszą drogę. Gdy tylko doszli do kanionu, zwanego czerwoną rzeką, Zauważyli czerwony wóz, pięć dziewczyn oraz Yoh, Trey’a, Rena, Ryu i jednego chłopaka, którego nie znali. Nagle pięć dziewczyn wskoczyło do samochodu i odjechało, zostawiając za sobą kolejny obłok kurzu. Pietro, Monika i Kaja skierowali się w stronę znajomych szamanów.
-A wy tu skąd?! –krzyknął Ren.
-Boli go ząb! –wyśpiewał nieznajomy chłopak.
W dłoni Rena natychmiast pojawiło się guan-dao, którym ukłuł murzyna w nos. Nieznajomy zaczął się wydzierać i podskakiwać.
-Nie czas na twoje bezsensowne żarty! –wrzasnął Ren.
-Hej, Ren, wyluzuj trochę. –powiedział Yoh.
-Witajcie piękne panie!
Kaja i Monika obrzuciły Ryu zdegustowanym spojrzeniem, co jakby trochę załamało chłopaka.
-A ten to kto? –zapytał Pietro, wskazując podbródkiem nieznajomego.
-Jestem Chocolove! –zanucił murzyn. –Wymawiajcie przez v. Chocolove.
-Przymknij się choć na chwilę! –powiedział Ren.
-No… to chyba będziemy się zbierać. Idziecie z nami? –zapytał Yoh.
Ren zaniemówił i wlepił spojrzenie w Yoh. Monika uśmiechnęła się i przytaknęła.
-To ruszajmy. –zaśmiał się Yoh.
Pietro, Monika i Kaja szli kilka kroków za resztą grupy. W pewnym momencie Kaja szeptem zapytała:
-Czemu się zgodziłaś? Myślałam, że nie mamy zamiaru do nikogo się przyłączać.
-O dziwo zgodzę się z Kają. – dorzucił Pietro.
Monika westchnęła i uśmiechnęła się tajemniczo.
-Oni wiedzą, gdzie znaleźć Patch Tribe.
-Skąd ta pewność? –powątpiewała Kaja.
-Słyszałam ich myśli.
-Znowu? –zapytał Pietro.
Monika przytaknęła.
***
Nad wąwozem górowały dwie samotne, stojące blisko siebie skały. Na jednej z nich siedzieli Hao i Opacho. Obserwowali z daleka grupkę szamanów podążających dnem wąwozu.
-Hao-sama… przyszły.
-Tak, wiem.
Za plecami Hao, na drugiej skale, pojawiły się trzy dziewczyny. Jedna miała rude włosy, a w dłoni ściskała miotłę. Druga, z blond włosami, trzymała lalkę. Pomiędzy nimi stała trzecia dziewczyna, z długimi niebieskimi włosami. Wszystkie trzy trzymały prawą rękę na sercu. Głowy miały opuszczone, a oczy zamknięte.
-Mogłybyście się tym zająć? –zapytał Hao.
Blondynka podniosła głowę i utkwiła swe zielone oczy w plecach mistrza.
-W końcu ktoś musi pomóc mu trochę spoważnieć.
Ruda otworzyła oczy i nieznacznie uniosła głowę.
-Nie zabijajcie go.
Niebieskowłosa też otworzyła oczy. Podniosła głowę.
-A, co do Anny… rozumiecie o co mi chodzi?
-Tak, mistrzu. –odpowiedziała niebieskowłosa.
Trzy dziewczyny jak się pojawiły, tak zniknęły.
***
Yoh trzymał w rękach mapę i uważnie ją studiował. Ryu i Horohoro zaglądali mu przez ramię.
-Którą drogę powinniśmy wybrać? –zapytał Ryu.
Yoh obrócił mapę.
-Jeszcze raz, gdzie jest północ?
Ryu wyglądał na lekko podłamanego, a Horohoro wymierzył oskarżycielsko palec w Yoh i wrzasnął:
-Nie wiesz nawet, który kierunek jest który?!
Chocolove uśmiechnął się upiornie. W jego oczach dało się dojrzeć niebezpieczny błysk. Chwilę później Ren bezceremonialnie ukłuł go swoim guan-dao w nos. Chocolove zaczął się wydzierać i podskakiwać.
-Aj! Przecież jeszcze nic nie powiedziałem!
-Sory. Myślałem, że znów chcesz wykręcić jakiś głupi numer, więc zareagowałem wcześnie.
-Piłka nożna!
Chocolove znów został ukłuty w nos przez Rena. Złapał się za nos i zaczął podskakiwać, wydzierając się w niebogłosy. Yoh wciąż studiował mapę. Nagle Horohoro mu ją wyrwał.
-Północ jest u góry. U góry! –powiedział ze złością Trey.
-Horohoro! Spójrz do góry! –krzyknął Ryu.
-No przecież mówię, że u góry… -odpowiedział Trey.
Nagle cień padł na mapę trzymaną przez szamana. Horohoro na chwilę znieruchomiał, po czym spojrzał do góry. Ledwo zdążył uskoczyć przed ogromną zbroją, która spadła dokładnie w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał.
-Co to do diabła jest?! –zdziwiła się Trey.
-Naprawdę wiesz, jak używać mapy, Horohoro! –ucieszył się Yoh.
-To nie to! –wrzasnął Trey.
-Ashcroft! –wykrzyknął zdziwiony do granic możliwości Pietro.
-Znasz tę kupę złomu? –spytała spokojnie Kaja.
Pietro zaczął się rozglądać dookoła.
-Gdzieś tu jest Kanna…


Na koniec dodam tylko: Mary Sue rulz xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 13:02, 13 Mar 2006    Temat postu:

Powiem tak, manerw wpletania własnego watku do odcinka. udał się doskonale..... Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 9 z 20

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin