---->Shaman prince (20 lat później)<-----
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pią 22:04, 14 Kwi 2006    Temat postu:

No pewnie, że tak! Pisaj dalej, bo dawno nic nowego nie dałaś!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Sob 2:31, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Nie masz się nad czym zastanawiać^^ Masz stałych czytelników nawet^^" A ja przegapiłam notkę i dlatego komentuję dopiero teraz ==" Tylko że jestem tak śpiąca że prawie leżę na klawiaturze xD Jak zwykle było świetne, Ty to masz pomysły^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 12:29, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Ok...pisze dalej...

W odcinku wychodzi na jaw parę sekretów (zapiąć pasy) Wink


Po za tym zastanawiam się czy teraz ja nie przegięłam z dialogami... a do tego word wykazał kilka archaizmów... (czy ja używam przestarzałego języka?) Confused


Odcinek XVI- Zdrada i idee

Risa przeciągnęła się, poczym ostrożnie spuściła stopy na podłogę. Pierwsze promienie wschodzącego słońca wpadały nieśmiało do pokoju przez szpary w zasłonach, rzucając przy okazji cieniutkie smugi na jasny dywan i puste już teraz łóżko dziewczynki. Na poduszce leżała rzucana niedbale różowa koszulka nocna ozdobiona rysunkiem białego słonia w szlafmycy. Szamanka zaś zajęta była właśnie wkładaniem na siebie niebieskiej bluzki z krótkim rękawem i wykładanym kołnierzykiem oraz bawełnianych rybaczek w tym samym kolorze. Skończywszy tę czynności, młoda Tao schyliła się i pewnym ruchem sięgnęła pod łóżko. Wyciągnęła stamtąd coś, co przypominało podwójną szable osadzoną na dość długim drzewcu i westchnęła. Przez chwile uważnie przyglądała się broni, poczym ostrożnie, najciszej jak mogła otworzyła drzwi. Nie chciała nikogo budzić. Wiedziała, bowiem dobrze, że ani ojciec ani siostra nigdzie by ją jeszcze dzisiaj nie puścili. W końcu ta okropna gorączka ustąpiła zaledwie wczoraj. Skradając się na palcach mijała kolejne metry przedpokoju. Wydawało jej się, że ten korytarz ciągnie się w nieskończoność. Podłoga skrzypiała cicho. Serce dziewczynki stawało zaś z każdym takim odgłosem, co będzie jak ktoś z domowników ją usłyszy?



****

Obawy okazały się słuszne, ktoś ją usłyszał. Nie byli to, co prawda Len, czy Rei, o tej porze smacznie jeszcze śpiący, ale w sumie prawie, że na jedno wychodziło...
-Przepraszam bardzo, gdzie panienka idzie? – Zapytał ją niski głos ducha wyłaniającego się z pokoju jej ojca. Zamarła odwróciła się sztywno w jego stronę.
-Bason...- Szepnęła – Proszę wypuść mnie i nic nie mów ojcu...
-No nie wiem. – Odparł powoli duch – Mistrz Len nie byłby tym zachwycony...
-Daj spokój tato! – Jaśmin nagle wtrąciła się do rozmowy, ukazując się nad Risą w postaci fioletowej kulki. – Zaufaj nam – dokończyła i uśmiechnęła się prosząco.
-Zaufać wam – mruknął Bason – Nawet nie wiem, co planujecie.
Szamanka mrugnęła porozumiewawczo do Jaśmin. Duch dziewczyny uśmiechnął się jeszcze szerszej:
-Nic takiego idziemy potrenować. – Rzuciła
-Tak właśnie, poranny trening kontroli ducha.
-To, czemu mam nie mówić mistrzowi?- Zdziwił się wojownik.
Risa zrobiła kolejny krok w stronę wyjścia.
-Bo będzie histeryzował – wyjaśniła obracając głowę przez prawe ramię, następnie nacisnęła klamkę i jakby nigdy nic wyszła.


***

Milena stała wyprostowana przed Marwelem. Nie zamierzała się przed nim korzyć, chociaż ledwo trzymała się na nogach, a jej ubranie było mocno wybrudzone i potargane. Rozczochrane włosy tworzyły na głowie dziewczyny coś na podobieństwo brązowej kopki siana. Rozcięta warga i wielka śliwa pod okiem upodabniały dziewczynę do bohaterki jakiegoś bohaterskiego komiksu. Tym bardziej, że mina dziewczyny była niezwykle zacięta i wyniosła. Wysoko uniesiona głowa, przenikliwy wzrok patrzący bez lęku na stojącego przed nią szamana w długich czerwonych szatach drażniły tego ostatniego. Ten jednak doskonale maskował to uczucie. Mierzył, więc tylko dziewczynę zimnym wzrokiem. Za jego plecami stał wielki czerwony duch, a po jego prawej ręce lewitował Logan. On sam coś mówił, ale Milena go nie słuchała. Od czasu do czasu doleciały ją tylko słowa „siła”, „gwiazda jedności” oraz „ideały”. Każde z ich odmieniane we wszystkich możliwych przypadkach. Ponieważ jednak przez zdecydowaną większość napuszonej, jak się jej zdawało przemowy Marwela jej myśli krążyły wokół jakiegoś sposobu ucieczki, to nie bardzo wiedziała o czym też on mówi. Kiedy zaś w końcu zamilkł dziewczyna w pierwszej chwili nawet tego nie zauważyła? Dopiero, gdy chrząknął i z ostro zapytał dziewczyny o tym sądzi, zreflektowała się. Jednakże milczała dalej. Marwel z udawaną cierpliwością powtórzył pytanie:
-I jak ci się to podoba, przyłączysz się?
Drgnęła obrzuciła go wściekłym spojrzeniem, a następnie zmrużyła powieki zaczęła uporczywie wpatrywać się w ducha stojącego za szamanem.
-Ty zdrajco! – Warknęła – Myślisz, że przyłączę się do ciebie i zdradzę własnego ojca, tak jak ty zdradziłeś swojego mistrza?
-Spokojnie- jego głos napełniała jadowita ironia – Spokojnie to nie ja zdradziłem mistrza, ale to on mnie zdradził. Zapomniał o tym, co ciągle nam powtarzał, zagubił własne idee, wyrzekł się swojej wizji. Podkulił ogon, a tym czasem trzeba mu było tylko wylizać się z ran i działać dalej! Dalej budować cudowny świat, w którym natura i szamani...
-Ty śmieciu! – Warknęła po raz kolejny dziewczyna. Tym razem nie wytrzymał. Zbliżył się i wymierzył je siarczysty policzek.
-A ty dalej szacunku się nie nauczyłaś.. –Skomentował
-Do ciebie? – Nie potrafiła utrzymać języka za zębami. W efekcie znów dostała w twarz.

****

Przez pokrytą brązowymi włosami dziewczęcą głowę nagle przeleciała pewna myśl, która w pierwszej chwili wydała się Milenie nieco absurdalna, ale potem stwierdziła, że to jednak miało jakąś szanse powodzenia, ale pod warunkiem, że każdy element tego mini planu wykona precyzyjnie i dokładnie punkt po punkcie. Powoli spuściła wzrok, poczym opuściła także głowę w podawczym geście, wściekła sama na siebie, że to robi, nawet, jeśli był to zwykły blef. Nic nie mówiła. Zamiast tego kiwała potakująco głową. Stanowiło to jej odpowiedź na powtórzone po raz kolejny pytanie Marwela. Szaman uśmiechnął się nie wątpliwie cieszył się z tego, że przekonał do swoich planów córkę swojego byłego mistrza. Kogoś, kto wiele lat temu zaszczepił mu wizje „szamańskiego królestwa”, idei której hołdował przez całe życie i za której kontynuatora się uważał. Skoro zaś jego mentor szedł z raz obranej drogi i skoro wizja ideału przestała go zajmować, więcej zaczął uważać ją za najgorszy błąd swojego życia, czy też nawet swoich trzech wcieleń to trzeba było na liście straceńców umieścić i jego. Wcześniej jednak można by mu troszkę „pograć na nerwach” przez pokazanie mu lojalności jego własnej córki, czy raczej jej brak. Marwel wiedział dobrze, że Milena była dla jego mistrza, Hao Asakury oczkiem w głowie i wiedział, że z jej zdradą za nic by się nie pogodził. Utrata córki to nie to samo, co utrata ducha stróża, nawet, jeśli był to ognisty demon. Szaman wciąż uśmiechając się patrzył, na Milenę z góry. Zaglądał jej w twarz i w oczy. Szukał kłamstwa, ale nie znalazł. Uspokojony już całkiem pewien swojego zwycięstwa odwrócił się plecami do dziewczyny. Przywołał Logana i po kolejnej „napuszonej” przemowie, z której to nie dotarło do dziewczyny ani jedno słowo oddał go jej. Szamanka poczuła wyraźną ulgę. Plan zadziałał znacznie szybciej niż się spodziewała...

****

Przez niemalże puste jeszcze uliczki i chodniki Tokio biegła dziesięciolatka w niebieskim ubranku mijająca od czasu do czasu nieliczne samochody. W prawej ręce ściskała mocno chińską halabardę zwaną guan-dao. Flotowa kulka szybko poruszała się za nią, ale bez zbędnego entuzjazmu. Jaśmin nagle zdała sobie sprawę z tego, co obie wyprawiają i zaczęła się bać. Próbowała nawet kilkakrotnie zawrócić Risę z drogi, wypić z jej głowy ten pomysł, zrodzony dosłownie kilka minut po północy, po kolejnym dziwacznym, co najmniej śnie dziewczynki.

****

W tamtym śnie wołały szamankę ściany jakiegoś opuszczonego magazynu, które jak można było wywnioskować z tonu ich głosu cierpiały straszliwe męki. Po chwili ściany owe umilkły i pokryły się kroplami krwi. Krew owa spływała wartkim strumykiem na podłogę magazynu, oraz na stojącą po środku hali Risę. Okryte różowym materiałem koszuli nocnej ramiona dziewczynki szybko przybrały bordową barwę skrzepłej krwi.

****

Duch westchnął na samo wspomnienie tego opowiadania. Sen dziewczynki wydawał jej się mało prawdopodobny nawet jak na sen. Nie wydawało jej, się, że ktokolwiek, poza Risą mógłby wziąć go na poważnie, czy też uznać za jakąś wskazówkę, nawet, jeśli tak było to, co z tego? Co one mogłyby w takim wypadku zdziałać same? Jaśmin zdawało się, że doskonale zna odpowiedź na te pytania. „Nic”- słowo to pałętało się po całym umyśle ducha nastolatki. Dlatego właśnie nie mogła dopuścić do tego, aby jej szamanka osiągnęła swój cel. Musiała działać, zrobić cos, aby zawrócić ją z tej drogi. Niestety, nie miała zielonego pojęcia jak to zrobić, bo jak już Risa raz wbiła sobie coś do tej swojej pięknej główki. Upartość - jedna z dziedzicznych, a to do tego wzmacnianych z pokolenia na pokolenie cech klanu To mocno wpiła w tą dziewczynkę swoje pazurki. Jaśmin rzuciła jej ukradkowe spojrzenie. Żadna z nich nie zwalniała. Jeszcze tylko jakiś dwie przecznice i będą u celu. Szamanka, co raz mocniej odbierała jakiś nieokreślony sygnał, podobny do tego ze snu. Przyśpieszyła.

****

Poczuła kłucie w płucach. Nieliczne, ale ostre igiełki jakby przeszyły ten narząd. Mała To zatrzymała się i oparła o stojący obok znak drogowy.. Nie wiedziała, co na nim było, nie zwróciła uwagi. Ciężko oddychając przez usta łapała oddech. Broń wypuszczona z dłoni dziewczynki leżała na skrawku obecnego w tym miejscu trawnika. Jej duch stróż widząc to mimo wolne odetchnął z ulgą. Atak duszności był tego letniego ranka prawdziwym dobrodziejstwem, ponieważ stanowił poważną przeszkodę do wykonania planu dziewczynki. Przeszkodę, która zgonie z przewidywaniem Jaśmin okazała się nie do pokonania.

****

-Co ci jest dziewczyn...Risa, to ty? – Zapytała przechodząca obok kobieta o ciemnozielonych włosach i niebieskich oczach, pochylając się przy tym nad ciągle opierającym się o słup znaku drogowego dzieckiem. Dziewczynce ciągle brakowało tchu, ale ratowała się jak mogła. Otworzyła to tych czas zamknięte. Przyjrzała się twarzy kobiety. Ból powoli ustępował, oddech wracał do normy.
-Cześć ciociu – powiedziała z uśmiechem jakby nigdy nic.
-No cześć – Jun opowiedziała na powitanie bratanicy – Można wiedzieć, co kombinujesz?
Odpowiedzią na zadane pytanie był słodki uśmiech szamanki i jej ducha. Zielonowłosa nabrała podejrzeń.
-Co wy obie klujecie? – Zapytała ostro drążącym temat tonem.
-My?- Oburzyła się Jaśmin – Jakbym ja miała cokolwiek do powiedzenia...
Jun przeniosła spojrzenia zmrożonych oczu z nią na dziewczynkę
-Risa?
-Nic nie kluje! – Wrzasnęła w odpowiedzi, – Dlaczego tak myślisz ciociu?
Jun zignorowała to ostanie zdanie.
-Skoro tak to zaprowadzę cię do domu i tak miałam do was wpaść...- Rzuciła obojętnie prostując się. Risa ponownie zacisnęła w broń w ręku i z ociąganiem ruszyła w stronę swojej ulicy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Wto 16:41, 29 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Sob 14:10, 15 Kwi 2006    Temat postu:

W końcu nowa część^^
Ciekawa postać z tej Mileny^^ Jak zwykle świetna część i te de i te pe xD Pisaj szybciuchno next part, bo ciekawa jestem co dalej^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 16:14, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Ive masz zakaz chowania sie, rozumiesz:P twoje opowiadania są świetne i musisz sie z tym pogodzić! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 16:20, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Karina napisał:
Ive masz zakaz chowania sie, rozumiesz:P twoje opowiadania są świetne i musisz sie z tym pogodzić! Very Happy


Nie da rady....bo chowanie się to moja mocna strona Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 16:28, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Nie ma mowy, przede mnanie da się uciec^^
(R: to prawda- wiem z doświadczenia ==')
^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 16:40, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Bo jeszcze mnie nie znałaś..
(Z; eche)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Sob 17:17, 15 Kwi 2006    Temat postu:

fajne, fajne... Co do zakazu chowania się - popieram Karinę całym sercem, przeczytałam od jednego machu i stwierdzam, że świetnie jest^^ Lubię takie ciekawe literki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Sob 19:42, 15 Kwi 2006    Temat postu:

Tak, a ja popieram Kaję i Karinę ^^'
Świetne, ciekawe, fajne, superowe, wspaniałe... no, i tak dalej ^^'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xxxxx
Gość






PostWysłany: Wto 10:23, 18 Kwi 2006    Temat postu:

fajne to....
Powrót do góry
Rui
Gość






PostWysłany: Wto 14:52, 18 Kwi 2006    Temat postu:

świetnie piszesz !!!
Powrót do góry
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 11:54, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Tym razem jedno wątkowo...musiałam to napisać....odbiło mi w końcówce...

Cześć XVII- Ucieczka

Starała się uważać na słowa i gesty. Nie chciała stracić tego, co udało jej się odzyskać. Nie chciała ponownie stracić ducha. Co prawda gdzieś w środku czuła jak powoli zalewa ja krew, ale na zewnątrz była spokojna i nieugięta. Emocje dusiła głęboko w środku. Jej brązowe oczy nie spokojnie patrzyły na magazyn. Od jakiegoś kwadransa nie było w nim nikogo poza nią i tym małym chłopcem, o którym od jakiegoś czasu myślała jak o rodzinie. Nosili w końcu to samo nazwisko. Ta zbieżność, nie mogła być przypadkowa. Westchnęła. Siedząc obok ciągle zakutego w łańcuchy chłopca marnowała tylko cenny czas. Nie zamierzała jednak działać pochopnie. Już się przekonała, że tym bezgustowcem Marwelem nigdy nic nie wiadomo. W reszcie jednak przekonała się, że to raczej nie jest kolejna pułapka, ani też jakiś obrzydliwy test. Uśmiechnęła się sama do siebie, poczym wyciągnęła z włosów jakąś wsuwkę i zaczęła majstrować nią przy zamkach kajdanek. Umiała to robić, ale tym razem ręce trzęsły się jej niemiłosiernie. Za długo byli już sami, podświadomie wiedziała, że zaraz ktoś przyjdzie. Jej ruchy stawały się coraz bardziej nerwowe. Czoło pokrywały krople potu. Śpieszyła się. Chłopiec patrzył na nią zdziwionymi oczami i nic nie mówił. Tym czasem Milena skończyła ściągać żelastwo z przegubów Yukiru. Nie zwlekając zaprała się za te, które krepowały jego kostki. Po upływie kolejnych kilku minut, ciągnących się, dla dziewczyny niczym godziny, mały był już wolny.
-Wstawaj, spadamy stąd – ponagliła chłopca, widząc, że ów nie zamierza w cale ruszyć się z miejsca. – Pośpiesz się!
Yukiru podciągnął się do pozycji siedzącej, poczym dotknął nogami ziemi i spróbował stanąć na nogach. Niestety, był tak osłabiony, że zachwiał się i padł z powrotem na drewnianą ławę.
„No pięknie” – pomyślała dziewczyna, tego nie przewidziałam. Pochyliła się nad chłopcem:
-Co ci jest? – Zapytała – Boli cię coś?
-Nie, ale tak mi się w głowie kręci...-Powiedział niewyraźnie zapytany.
-To minie, ale nie mamy na to czasu. Musimy wiać i to już, rozumiesz?
Przytaknął ruchem głowy. Milena pomogła mu wstać, ale dziecko leciało jej przez ręce.
„Niech cię cholera weźmie Marwel!!!” – Krzyczała w duchu –„Niech cię szlag jasny trafi. Co ty mu zrobiłeś? I po co?”. Wzięła chłopca na ręce. Bała się, że okaże się dla niej za -ciężki, ale pomyliła się. Yukiru był wręcz nienaturalnie lekki. Milena pomyślała, że to na pewno skutek tej okropnej wodnej diety, której podał go Marwel. Odetchnęła głębiej, poczym z dzieckiem na ręku skierowała się w stroną wyjścia.
Oczywiście zmasakrowane swego czasu wybuchem supernowej drzwi zostały już dawno naprawione, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, aby „wywarzyć je po raz wtóry”
Tak też się stało. Atak Logana „wypalił” w stali sporą dziurę.


****

Słońce poradziło ich w oczy. Przez ładnych kilka sekund nie widzieli nic, poza ciemnością i jakimiś białymi punkami wirującymi niczym baletnice. Musieli się, zatem na chwile zatrzymać i poczekać, aż minie im oślepienie. A przynajmniej, aż Milena się go pozbędzie, bo Yukiru ciągle spoczywał na jej rękach. Postawiła go. Chłopiec stanął o własnych siłach. Zawroty głowy przeszły mu całkowicie, ogólnie czuł się o wiele lepiej. Szamanka złapała go za rękę, pytając jednocześnie, czy jest w stanie biec. Odparł, że spróbuje. Chwycili się mocniej za ręce i zaczęli szybko przemierzać ulice.


****

Uszli już dość spory kawałek, gdy nagle mały potknął się o jakąś nierówną, wystającą płytkę chodnikową i runął jak długi. Szamanka, która w porę puściła dłoń malca zbliżyła się, aby pomóc mu wstać. Niestety, chociaż dzieliło ich od siebie najwyżej pół metra dziewczyna nie zdołała zbliżyć się do dziecka. Jakaś siła złapała ją za ramiona i pociągnęła do tyłu. Dziewczyna gwałtownym ruchem odwróciła głowę i zobaczyła za sobą wysokiego rudego mężczyznę ubranego w jasny dres. Stał on w dość dużej odległości od niej i opierał się placami o latarnie. To zaś, co ja ciągnęło okazało się wielkim duchem goryla o posturze King Konga. Zamknąła oczy. Skupiła całą swoją siłę, na to, aby wyrwać się z tego uścisku. Jakimś cudem udało się, parę mocniejszych szarpnięć i znów była wolna. Natychmiast stworzyła kontrolę ducha, poczym spojrzała wyzywająco na mężczyznę.
-Zobaczymy jak pójdzie ci uczciwa walka!- Wrzasnęła wykonując przy tym kilka gestów, będącymi za razem rozkazami dla jej ducha. Szaman zdawał się nie reagować. Milena również nie atakowała. Czekała na pierwszy ruch przeciwnika. W reszcie uderzył.
-King! Cios palmy! – Krzyknął, a jego duch odpił się od ziemi i wyskoczył w powietrze. W przednich łapach małpy zmaterializowało się coś, co bardzo przypominało palmę, dokładnie taka jak na obrazkach w książce o Robinsonie. Następnie z owej palmy zaczęły wydobywać się jakiś pociski, bardzo przypominające orzechy kokosowe. Szamanka zgrabnie uskoczyła przed nimi. Poczym użyła uderzania Meteorytu. King zatrzymał atak, dzięki wytworzonej z rozkazu jego pana bananowej tarczy. Milena ponowiła atak. I tym razem został odbity. Mężczyzna zaśmiał się poczym sam zaatakował. Trafił Milenę w ramie. Syknęła z bólu, chciała ponownie wydać Loganowi jakiś rozkaz, ale nie ze zdziwieniem odkryła, że właśnie skończyło się jej foriyoku. Zaklęła i upadła osunęła się na kolana.
-Myślałaś, że uciekniecie? Oj, jakie to naiwne – Wygłosił tamten podchodząc do niej. –Szkoda, bo w takim przypadku mój pan kazał mi cię zabić. – To mówiąc uniósł do góry prawą rękę. Otrze jakiegoś starego, rzeźbionego sztyletu zabłysło w słońcu. Milena schyliła głowę. Yukiru przypatrujący się tej scenie z pozycji wertykalnej zasłonił oczy.


****

-Milikomuri! Do miecza! – Ostry krzyk odbił się w uszach ciągle jeszcze żyjącej Mileny. Stojący nad nią szaman odwrócił się. Tuż za nim stał wysoki, blondyn wyglądający w przybliżeniu na jakieś dziewiętnaście, dwadzieścia lat. Ubranie chłopaka składało się z pomarańczowej koszulki z krótkim rękawem, oraz ciemnoniebieskich dżinsów. Czarne spokojne oczy wpatrywały się uporczywie w ryżego.
-Zostaw ją! – Powiedział spokojnie nieznajomy jednocześnie podkładając mu do gardło katanę, rozjaśnioną biała poświatą.
-Chyba nie wiesz, do kogo mówisz, młodzieńcze. Radżę ci dobrze idź swoją drogą!
-Zostaw ją! – Powtórzył spokojnie chłopak, ciągle celując w gardło nieznajomego.
-Bo mnie zabijesz? – Dopytywał się tamten drwiąco – Nie odważysz się!
-Skąd wiesz? Nawet mnie nie znasz. – Skitował chłopak, ale ręka, w której trzymał miecz zadrżała mu nieznacznie. W końcu zmuszony był opuścić ją . Musiał jednak jakoś przeszkodzić owemu człowiekowi w zabójstwie tej dziewczyny. Nie bardzo wiedział, dlaczego, ale jednego był pewien, on tak tego nie zostawi. Energicznym ruchem minął go i zasłonił Milenę własnym ciałem. Jego miecz ciągle świecił kontrolą ducha. Rudy przywołał Kinga. Goryl natarł na młodego szamana, ale ten bez większych trudności odrapał atak. Zanim zaś rudy szaman zdołał wydać kolejny rozkaz, chłopak, aby niepotrzebnie nie przeciągać całej sprawy, rzucił się biegiem w kierunku porzuconego kilka metrów dalej plecaka. W błyskawicznym tępię odpiął zabezpieczenie i odsunął zamek, i już chwile potem wyciągnął z niego jakiś brązowy przedmiot, przypominający nieco lance ucięta tuż przy rękojeści.
-Milikomuri! – Wrzasnął. Nad nim pojawił się duch wojownika w czerwonej, prawie, że kompletnej samurajskiej zbroi. Na ciemnych, splecionych w warkocz włosach nie było hełmu. Duch uśmiechnął się.
-Tak?
Chłopak zmrużył oczy.
-Milikomuri! Do miecza! Teraz do antyku! –Oba przedmioty zaświeciły kontrola ducha.
-Skaleczenie różanego kolca! – Zawołał chłopak. Goryl rozsypał się w drobny mak. Rudy szaman mruknął coś pod nosem, poczym zniknął za zakrętem. Blondyn zbliżył się do Mileny.
-Co to za jeden? –Spytał
-Nie ważne, ale dziękuje, uratowałeś mi życie - powiedziała z wdzięcznością podnosząc się z konam i otrzepując ubranie.
-Ach gapa ze mnie nie przestawiłem się, jestem...
-Hane!! – Dobiegł ich doniosły krzyk sześciolatka. Oboje natychmiast spojrzeli w tamtą stronę. Chłopak zamarł na chwilę. Poczym spojrzał uważniej na małego i natychmiast odzyskał mowę:
-Yukiru? – Zapytał powoli zupełnie zaskoczony chłopak.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Wto 16:41, 29 Sie 2006, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 12:00, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Hane? *szok* ja chcieć wiedzieć co dalej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Sob 19:15, 22 Kwi 2006    Temat postu:

tak. My wszyscy chcemy dalej. Tak, Tak. Dużo dalej^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 9 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin