---->Shaman prince (20 lat później)<-----
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 15:19, 15 Maj 2006    Temat postu:

Ech nie wiem co się mi dzieje. Powiem tylko, że tącześci pisało mi się dośc dobrze do pewnego monęntu, pożniej. pustki...słowem jakoś nie podoba mi się...

Odcinek XIX - Historia jednego samobójcy...

Ostatnie dni wakacji zawsze mijają niezwykle szybko. Tym zaś szybciej, jeśli wypełnione są nie zbyt miłymi, ale za to niezwykle intensywnymi obowiązkami natury fizycznej, tak jak to było w przypadku trojki męskich przedstawicieli klanu Asakura. Już następnego dnia po powrocie chłopców, Anna sprawiła wszystkim pobudkę o piątej. Dała im w sumie kwadrans na wymycie się i ubranie, poczym oczywiście zmusiła wszystkich do porannego maratonu, którego dystans, pokrywał się niemal zupełnie z dystansem olimpijskim, brakowało najwyżej dwóch mil. Od wyznaczania tak dalekiej trasy, nie powstrzymał jej nawet fakt, że Yukiru spędził wiele dni w jakiś okropnym magazynie, na koszmarnej diecie. Czym bardziej nie zrobiła tego świadomość, iż Hane, po wakacjach spędzonych w Ameryce na szamańskim obozie organizowanym przez radę nie przyzwyczaił się jeszcze do różnicy czasu. Z związku, z tym czuł się zmęczony i planował odpoczynek, a przynajmniej spanie do jakieś przyzwoitej w jego mniemaniu godziny. Po za tym rannego wstawania miał serdecznie dość. Przez cały czas pobytu na obozie zmuszony był, bowiem do zrywania się o wpół do szóstej rano. Trochę naiwnie liczył, zatem na to, że po powrocie do domu, to przynajmniej pierwszego dnia porządnie się wyśpi. Niczego więcej nie oczekiwał. Niczego więcej nie wymagał, tylko tego jednego dnia spokoju i słodkiego lenistwa. Nic, więc dziwnego w tym, że chłopak, jako jedyny z całej trójki buntował się. Próbował nawet dyskusji z matka, chociaż doskonale wiedział, iż są to działania prawie, że samobójcze. Tym razem jednak mówiąc kolokwialnym językiem blondynowi „upiekło się” i nie został ukarany, ale też nic nie wskórał. Z westchnieniem wziął się, za ubieranie. Nic już nie mówił, tylko jego kwaśna mina zdradzała niezadowolenie. Niestety, nikt go nie wsparł. Nawet Yukiru, którego cała ta sytuacją szczerze bawiła. Prawdę mówiąc dzieciak czuł coś w rodzaju zadowolenia, „nieszczęście” brata poprawiało mu humor. Na ojca też nie mógł liczyć, gdyż ten postanowił, że od tej chwili będzie słuchał żony we wszystkim.
,”Co za pantoflarz” – pomyślał ze złością jasnowłosy – „I on jest królem szamanów, szkoda słów, co za tchórz.” Otworzył usta. Już miał zredagować ową myśl, gdy do ogrodu, w którym cała trójka przeprowadzała właśnie rozgrzewkę weszła Anna. W ostatniej chwili ugryzł się język. Kto wie, co by go czekało po wygłoszeniu podobnego zdania. Przeczuwał jednak, że byłoby to coś w stylu darmowego lotu na księżyc, bez rakiety i skafandra. Pani Asakura ściskała w ręku niebieskie korale, nad nimi zaś unosił się ciemnowłosy duch.
-Milikomuri! - Jęknął Hane –Wypuść go mamo!
-Może. – Odpowiedziała zimno –Jak wrócicie, oczywiście, jeśli nie przyjdzie, co do głowy oszukiwać.
Chłopak spuścił głowę, faktycznie miał zamiar troszkę poszachrować, a nawet więcej niż troszkę. Teraz nie mogło już być o tym mowy. Obrzucił nie zbyt miłym spojrzeniem zwijającego się ze śmiechu braciszka, poczym przerzucił je na zupełnie obojętnego w tej sprawie Yoh. Zacisnął zęby. A niech ich wszystkich i to ma być rodzina?


******

Amidamaru siedział na parapecie okiennym i uważnie przyglądał się stróżowi najstarszego syna jego szamana. Czarnowłosy samuraj wyglądał tak, jakby coś go dręczyło. Coś znacznie poważniejszego niż uwięzienie. Jakaś rzecz tkwiąca bardzo głęboko w jego sercu, może jakieś złe wspomnienie. Zmora z przeszłości? Jakaś tajemnica. Milikomuri podniósł na niego semetny wzrok. Dopiero wówczas do Amidamaru dotarł powód smutku przyjaciela. Oto dziś przypadała kolejna rocznica jego śmierci. Śmieci, o której nigdy nie mówił, a której wspomnienie zdawało się być jego czułym punktem. Te dni zawsze wyglądały tak samo. Tłumiony przez trzysta lat żal powracał i wiercił w sercu wojownika ogromną dziurę. Dziura ta nie dawała się niczym załatać.


****

-Może dziś jednak mi o tym opowiesz? –Nalegał – Myślę, że cię zrozumiem, w końcu obaj byliśmy samurajami.
Zapytany gwałtownie uniósł głowę. W jego oczach gościła mieszanka uczuć. Duch odczuwał jednocześnie smutek, rozżalenie i zaufanie. Uśmiechnął się gorzko.
-Niech będzie.


**********

Słuchał go uważnie, chociaż tamten po raz kolejny powtarzał historię, której początek i środek znał doskonałe, brakowało tylko zakończenia. Ostatniego rozdziału, piątego aktu tragedii. Czegoś, co zamykało ziemski żywot Milikomuriego, to jest sceny śmierci. Był on samurajem. Urodził się w małej górskiej wiosce jako syn miejscowego feuda, dokładnie w trzy setną rocznice śmierci Amidamaru. Oczywiście przychodząc na świat jako potomek szlacheckiego rodu nie istniała dla niego inna droga jak zostanie samurajem, tak jak ojciec. Tak się też stało. Dla młodego, energicznego człowieka, jakim wówczas był służba cesarzowi wydawała się czymś najlepszym co mogło go spotkać. Szybko zdobył zaufanie władcy i zaczął niezwykle szybko wspinać się po stopniach wojskowej kariery. W reszcie został najbardziej zaufanym cesarskim wojownikiem. Przysporzyło mu to wielu wrogów. Tysiące oczu obserwowało od teraz każdy jego ruch, czyhając na chociażby małe potniecie. On zaś, będąc z natury samotnikiem prawie nie miał przyjaciół. Nikt zatem nie ostrzegł go przed uknutym przeciwko niemu spiskiem. W wyniku działań swoich wrogów Milikomuri został uznany za zdrajcę. Spreparowane dowody silnie wskazywały na przygotowywanie przez niego zamachu stanu. Zamachu o którym wiedzieli wszyscy dokoła za wyjątkiem domniemanego zdrajcy. Kiedy samuraj wreszcie to pojął było już za późno...
-Tamtego dnia dostałem list od cesarza. Przeczytawszy go pojąłem, że istnieje tylko jedna szansa na dowiedzenie mojej wierności, a tym samym odzyskanie dobrego imienia. Nie chciałem tego, martwiłem się o siostrę. Po śmierci rodziców tylko ja jej zostałem, a teraz i ja miałem ją opuścić. Nie liczyłem na to, że kilkuletnia dziewczynka mnie zrozumie. Dlatego właśnie postanowiłem nic jej nie mówić. Nie chciałem też aby to widziała, po za tym bałem się, że jej widok mógłby zawrócić mnie z drogi. Złożyłem list i rzuciłem go w ogień, poczym wziąłem miecz i udałem się nad wodospad, znajdujący się jakieś pięć mil od naszego domu. – Urwał nagle. –Nie powianiem się wahać. A jednak wahałem się. Bałem się śmierci. Przerażała mnie świadomość tego, że ginę od własnego miecza i to jeszcze dodatkowo z własnej ręki, skoro jednak nie było innej rady...
Zamilkł. W salonie zapadła nienaturalna cisza. Duchy bez słowa lustrowały wzajemnie swoje postacie, a Anna również słuchająca owej opowieści zamarła bez ruchu z kojonym winogronem w ręce. Na nią także owa historia nie podziała najlepiej. Jednak królowa szamanów najszybciej ze wszystkich odzyskała swój zwykły nastrój.
-Wiesz komu powinieneś to powiedzieć – rzekła podnosząc się podłogi, na której dotychczas leżała – Prawda?
Przytaknął ruchem głowy, chociaż nie łudził się, że szaman go zrozumie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Wto 16:43, 29 Sie 2006, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pon 16:09, 15 Maj 2006    Temat postu:

Oj tak Ive jesteś niepotrzebnie krytyczna wobec siebie... mnie się podobało... wstyd się przyznać, ale myślałamna poczatku, że Milikomuri to dziewczyna^^
(R: *gleba*)
Acha przy okazji łady avatar^^
(R: na moją cześć?^^)
jasne wmawiaj sobie^^
(R: jestem popularny i nie odbierzesz mi tego! ==')
Jaki nerwus..^^'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satsume
Kandydat na Szamana



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:13, 15 Maj 2006    Temat postu:

Opowiadanko fajne, super, itd.
[Armando: Właśnie ^^]
Jaka zgodność ==' Ar, czy ty nie masz gorączki?
[A: gleba...]
Spokój ma być, mule jeden!
[A: Wrrr...]
*I jednorożec goni dziewczynę...*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 18:20, 15 Maj 2006    Temat postu:

Dzięki wielkie za miłe słowa...
(Z: Dlaczego nie ja jestem na twoim avatarze?)
Ponieważ nie jesteś aż tak interesujący...
(Z: Co?)
Nic...zamknij się wreszcie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pon 18:22, 15 Maj 2006    Temat postu:

(R " interesujący"?^^)
Błagam skończmy z tym, bo Rai zaczął uwazać sieza gwiazdora=='
(R: tak, podcinaj mi skrzydła..==')
Ale to nie ja chciałam rozdawać autografy^^
(R: *burak na twarzy* czepiasz się szczegółów)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pon 23:52, 15 Maj 2006    Temat postu:

Autografy? O, to ja chcę jeden xD' Dobra, joke ^^'
A co do ficka... ciekawa historia, wszystko ładnie... no po prostu nie mam się do czego przyczepić...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satsume
Kandydat na Szamana



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:23, 18 Maj 2006    Temat postu:

[A: Sat, załatw mi jeden autograf!]
Cicho, jednorożcu od siedmiu boleści. Ale dobra... Karina, poprosisz swojego ducha o 2 autografy?
[A: To ty też lubisz Rai'a?]
Po prostu podziwiam ducha, który osiągnął twój, a może i wyższy, poziom złośliwości i zdolności do irytowania Szamana
[A: *gleba*...]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pią 14:55, 19 Maj 2006    Temat postu:

No dobra, to ja też chce!
(Z: gleba*)
Co jest?
(Z: Nic, tylko nie rób z niego takiej gwiazdy)
Zazdrościsz?
(Z: Jeszcze jak, nic innego nie robie, tylko myśle jak go odesłać....zdzwonie po Annę)
Ach...ty mój kochamy...demonku...
(Z: Gleba*)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Pią 15:05, 19 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pią 15:03, 19 Maj 2006    Temat postu:

(R: spoko starczy dla wszystkich^^)
*gleba*
(R: no co?^^')
gwiazdor ze spalonego teatru...=='
(R: phi! jesteś zazdrosna i tyle)
Taak, jasne=='


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satsume
Kandydat na Szamana



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:05, 21 Maj 2006    Temat postu:

No to żeby Karinie nie było smutno...
[A: Poprosimy o autograf także od niej Smile]
On się tego, jakby co uczył na pamięć... Zleciało mu na tym ponad 2 godziny...
[A: A tobie to co?]
Ja uczę się w 5 minut Smile
[A: Taaa... Piosenek z "Tanca Wampirów"]
Ale zawsze coś Smile
[A: *gleba*...]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 14:55, 29 Maj 2006    Temat postu:

Odcinek XX -Mowa gwiazd

Noc była wyjątkowo ciepła. Gwiazdy migotały na bezchmurnym niebie, obok jaśniał sierp księżyca otoczony bladą poświatą. Do koła panowała przyjemna cisza, w której słuchać było cykanie świerszczy. Od czasu do czasu przeleciała ćma. Brązowowłosy chłopczyk podłożył ręce pod głowę. Jego oczy z zachwytem wpatrywały się w niebo. W całym swoim sześcioletnim życiu nigdy jeszcze nie widział czegoś równie pięknego; odległe, przyklejone do sklepienia ciemnego sklepienia iskierki zdawały się go wołać, mówić do niego. Chłopczyk westchnął. Przypomniały mu się powtarzane niemalże ciągle słowa ojca:
„Odczytuj znaki, wszystko wokół ma swój język, poznaj go.” Więc poznawał. Teraz, gdy leżał na rozłożonym w ogrodzie Asakurów kocu, tuż obok swojej dziesięcioletniej przyjaciółki, podobnie jak on zauroczonej pięknem nocnego nieba, starał się zrozumieć mowę gwiazd. Risa spojrzała na niego katem oka, usiadła na piętach. Westchnęła. I ona słyszała niemą mowę ciał niebieskich, ale ni w ząb jej nie rozumiała. Nawet nie chciała zrozumieć. Nie widziała w tym sensu. Jej ojciec, a zarazem nauczyciel wpił jej nieco inne podejście do szamaństwa uczył ją, że nie warto zwracać uwagi na drobiazgi. One w niczym nie pomagają, liczą się tylko własne przeczucia, ewentualnie ducha stróża. Nic więcej nie jest ważne, niczym innym nie trzeba się przejmować, bo wola szamana przezwycięży wszystko. Pozostała w tym jakaś cząstka starej filozofii klanu Tao. Stara, może nawet troszkę przesadna duma, determinacja, wola walki i żądzą zwycięstwa, to ciągle były fundamenty tego starożytnego rodu. Mała Risa uczyła się siły, a przynajmniej tak się jej do tej pory zdawało. Siły, która przejawiała się w odporności na ból i całkowitej niemalże obojętności na piękno, przynajmniej na zewnętrz. I dumy nie pozwalającej jej spuszczać prawie nigdy spuszczać głowy. Ta wypracowana przez wieki filozofia, stanowiąca jej rodzinną spuściznę kiełkowała w sercu młodej szamanki, jedyne, czego w niej zabrakło, to hasło „Niszcz, albo zostaniesz zniszczona”, chociaż ciągle tkwiło ono gdzieś głęboko w zakamarkach duszy jej ojca. Gdzieś między wierszami, nieśmiało przebijało się ono także do umysłu Risy. W końcu dwadzieścia lat „drogi serca” nie można przeciwstawiać dwóm tysiącom lat „drogi siły.” Len zdawał sobie z tego sprawę i nie walczył z tym, nie chciał zbyt gwałtownie tego zmieniać, aby nie rozsypać wszystkiego w pył. Stopniowo, powoli, przebudowa musi być wynikiem pracy kilku pokoleń. Może pewnego dnia w jej wyniku klan Tao spojrzą na świat tak, jak robi to klan Asakura?
Póki, co zbyt wiele ich dzieliło. W każdym członku tej chińskiej rodziny, tkwiła jeszcze cząstka żalu, udzielająca się także nowym pokoleniom. Nie jest łatwo zapomnieć zdradę...
Dziewczynka sięgnęła myślą do ostatnich tygodni, do tamtych dni, w których leżała z gorączką. Od tamtego czasu coś się w niej zmieniło. Wtedy, gdy musiała walczyć o każdy dzień, stare motto jej rodu nareszcie ujrzało światło dzienne.
-„Niszcz albo zostaniesz zniszczona” – wygłosiła odrobinę wieszczym tonem. Yukiru otrząsnął się z zadumy.
-Co to znaczy? – Jak na przedszkolaka niespotykanie poważnym tonem
-Nie wiem – Wyszeptała Risa i rozpłakała się.
-Nie płacz. – Pogłaskał ją po policzku.
Wytarła oczy. Nie będzie się mazać. Jest Tao.


***

-Yukiru?
-Tak?
-Rozumiesz je?
-Czasem...


***

Położyła się. Przez chwilę patrzyła na niebo, poczym gwałtownie zamknęła oczy i niespodziewanie usnęła. Spała spokojnie. Śniła o duchach gwiazd.


***

Hane podszedł do okna i po cichu je otworzył. Do pokoju wpadł lekki orzeźwiający powiew, który uderzył chłopaka w twarz. Ten uśmiechnął się. Nocne powietrze pomogło mu poukładać myśli, sprawiło, że lepiej w czuł się w położenie swego ducha stróża. Historia Milikomuriego poruszyła go do głębi. I chociaż nie do końca ją pojmował, to jednak starał się odgadnąć, co on zrobiłby na jego miejscu? No może, jakby nie miał wyjścia, ale najprawdopodobniej poprosiłby o pomoc.


***

Smukły cień padł na twarz sześciolatka. Chłopczyk spojrzał przed siebie i zobaczył zarys kobiecej postaci. Podciągnął się na rękach. Kobieta przykucnęła obok. Objęła go.
-Może już wystarczy? – Spytała patrząc na śpiącą Risę.
-Mamo, jeszcze chwilkę – zamarudził chłopiec. Puściła go. Miała dziś wyjątkowo dobry humor, więc zgodziła się.
-Piętnaście minut.
-Ok.
Anna podniosła się i odeszła. Po delikatnie pchła drzwi domu. Zlawszy się w przedpokoju oparła się o ścianę. Męczyło ją złe przeczucie i niepokoiło nadmiernie dojrzałe zachowanie najmłodszego syna. Yukiru zawsze wyprzedzał pod tym względem swoich rówieśników, ale żeby przez cały wieczór nie robić nic innego, tylko oglądać gwiazdy? To zupełnie nie w stylu przedszkolaków, także tych „szamańskich.” Anna doskonale pamiętała Yoh z czasów ich dzieciństwa. Trudno mu było cokolwiek wytłumaczyć, nic nie brał na poważnie, a sprawienie aby siedział spokojnie w jakimś miejscu i nie wyskoczył z jakiś „genialnym” pomysłem graniczyło z cudem. Z czasem się zmieniło, ale zanim do tego doszło nieźle się wyszumiał. Podobnie jak ona, może to dziwne, ale nawet ona w jego wieku potrafiła dokazywać.


***

Niema mowa gwiazd delikatnie przebijała się do umysłu Yukiru. Chłopcu zdawało się, że ktoś go woła. Rozejrzał się do koła, nic jednak nie dostrzegł. Wzruszył ramionami, położył się powrotem i wtedy usłyszał to ponownie. Cichy szept, dobiegający jakby z zaświatów, wstał, odszedł kilka kroków. Szept powtórzył wołanie Yukiru nadstawił uszu. Głos dobiegał z drugiej strony domu, a przynajmniej tak mu się zdawało. Ruszył w tamtą stronę. Najpierw wolno, gdy jednak doszedł do ścieżki zaczął biec. Szept zamienił się w jego uszach w szloch. Być może ktoś potrzebował jego pomocy?


***

Białowłosa postać wbiła w stojącą nad nią kobietę swoje purpurowe oczy. Surowa twarz brunetki w której tkwiła para gniewnych, czarnych oczu. Czerwone jak krew usta poruszały się nieznacznie. Płynęły z nich słowa w dawno zapomnianym języku. Postać pochyliła głowę. Złoty róg na jej czubku jej głowy, podobny nieco do rodu jednorożca, zajaśniał w ciemności rozjaśniając ją nie znacznie. Spod zaciśniętych powiek popłynęły łzy. Nie wytarte zamoczyły białą szatę z niespotykanie lekkiego materiału ozdobniej na piersi złotymi cekinami średniej wielkości. Na szyi postaci widniał biały, podwójny rzemyk, ciasno owinięty wkul niej. Zwisł z niego mały, złoty medalik. Kobieta zamilkła. Rozłożyła wyrastające z jej ramion skrzydła z czarnych piór. Uniosła się w górę. Wkrótce wtopiła się w noc. Białowłosy uniósł głowę, w której ciągle kotłowały się usłyszane przed chwilą słowa. Większe niż poprzednio łzy pociekły mu po policzkach.
„Wygnanie” – słowo ciągle dźwięczało w jego uszach. Zesłanie na Ziemię, miejsce, w którym ktoś taki jak on jest skazany na wieczną samotność. Wygnanie bez możliwości powrotu, będzie musiał na zawsze zapomnieć o Gwiezdnym Raju. Ta perspektywa napawała go przerażeniem i żalem. Wydał z siebie ciche westchnienie. Całe jego widmowe ciało szlochało trzęsąc się ze strachu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Wto 16:44, 29 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pon 14:59, 29 Maj 2006    Temat postu:

Jakie ujmujące^^ takie spokojne, a takie ciekawe;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Wto 13:41, 30 Maj 2006    Temat postu:

No tak...kolejna cześć. Kolejny, krótki, sentymentalno-filozoficzny odcinek. Trzeba to jednak było w końcu opisać...a kilka scen związanych z innimi wątkami popsułoby wszystko....ech nie ma to jak jedna noc na dwie cześci... Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes Rolling Eyes

Odcinek XXI – Iluzer

Białowłosy ciągle płakał siedząc pod drzewem. Purpurowe oczy zmieniły odcień. Przykucnięty obok mały chłopczyk głaskał go po ramieniu. Zdawało mu się przy tym, że dotyka czegoś jakby wody, ale nie do końca. Konsystencja materii tworzącej postać tego dziwnego stworzenia była niezwykle delikatna, dziwnie miękka, stała, a zarazem ciekła, niezwykle przyjemna, bez śladu garaletowości. Yukiru przymknął oczy. Milczał, chodź dobrze wiedział, że siedząca obok istota wypłakująca się niemalże w jego ramię, nie jest człowiekiem, ani nawet duchem człowieka. Wbił w niego delikatne spojrzenie czarnych oczu. Ten, czując na sobie pełen zaciekawienia wzrok chłopca otarł łzy. Uśmiechnął się nieśmiało. Oto miał przed sobą ludzkie dziecko, to jest kogoś, o kim przebywając jeszcze w Gwiezdnym Raju słyszał mówiąc delikatnie mało pochlebne rzeczy. Mówiono mu, że wszyscy ludzie są egoistami, że nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa, że w okrutny sposób wykorzystują słabości innych. Bawią się uczuciami, depczą je i wyśmiewają. W najgorszym świetle przedstawiano mu zaś właśnie dzieci. To one miały być mistrzami w znęcaniu się nad innymi, one miały być największymi sobkami, nie widzącymi nic poza własnym widzimisię. Istotami bez serca, bezczelnie wykorzystującymi każdą słabość, wpływającymi na decyzje innych głośnymi krzykami. Potworami, które nie umiały współczuć nawet sobie nawzajem, wierzącymi jedynie w zapewniania twórców reklam coraz to droższych i coraz bardziej niebezpiecznych zabawek. Ten chłopczyk w ciągu zaledwie kilku minut obalił cała tę teorię. Jego życzliwość, sprawiła, że białowłosy nabrał ochoty to zwierzeń, nagle zapragnął wyrzucić z siebie wszystko, co gniotło go od środka zamieniając go w „żywy” wodotrysk. Uśmiechnął się. Może nie będzie tu taki samotny?


***

-Jesteś duchem – Zapytał, czy raczej stwierdził chłopczyk. W jego głosie nie było nawet odrobiny podniecenia. Powiedział to od tak, jakby obcowanie z duchami było jedną z rozrywek ziemskich dzieci.
-Demonem – poprawił białowłosy, poczym dodał – Gwiezdnym demonem. Czymś w rodzaju serca gwiazdy.
Chłopiec otworzył usta, po jego twarzyczce przeleciał wyraz zainteresowania. Postać ciągnęła dalej.
-Po śmierci gwiazdy jej serce zamienia się w istotę taką jak ja. Jest nas wielu, każdy jest inny. Jedni mają skrzydła, inni niestety ich nie posiadają...
-Ty nie masz – zauważyło dziecko.
-Skrzydła to przywilej, znak stanu. Mają je tylko szlachetne demony, duchy największych gwiazd, nie takiej malutkiej iskierki jak moja. – Zawahał się – Jak moja Izura.
-To się gwiazdy naprawę maja imiona? Ja myślałem, ze to tylko wymysł ludzi, taki, żeby zapisać coś w papierku... – Ekscytował się chłopczyk.
-Jak coś nie ma nazwy, to znaczy, że tego nie ma. Nazwa jest tym, czym dusza, to ona określa wszystko.
Źrenice Yukiru rozszerzyły się słowa demona głęboko zapadły mu w serce.
-Jak ci na imię? – Zapytał, bo nagle przypomniał sobie, że jeszcze tego nie wie.
-Iluzer – Demon wyciągnął dłoń. Chłopczyk zrobił to samo.
-Yukiru – odparł ściskając dłoń tamtego.


***

Risa poczuła gwałtowne szarpniecie w ramię. Odtworzyła oczy. Nad dziewczynką pochylała się pani Asakura. Szamanka usiadła na kocu. Podciągnęła nogi pod brodę i złapała się rękami za kostki. Anna pozwoliła jej złapać kontakt z rzeczywistością, następnie zapytała małą o syna, który powinien być w domu już od jakiś pięciu minut, a tym czasem nie dość, że nie dotrzymał umowy, to jeszcze gdzieś zwiał zostawiając Risę samą. Dziewczynka przecząco pokręciła głową, tłumacząc równocześnie, że przecież spała. Jaśmin zawisła w powietrzu po miedzy nimi. Jej długie, ciemne włosy dotknęły policzka Risy. Duch szesnastolatki wyglądał jakoś inaczej, bardziej tajemniczo.
-Ja wiem gdzie on jest – wygłosiła wzbijając się w górę. Anna przeniosła na nią swoje spojrzenie. Duch poczuł jak płoną mu policzki.
-Nic z tego, sam wróci. – Powiedziała i znikła. W ostatniej chwili, bo medium już szykowała do akcji swoje korale.
Risa zaśmiała się. Przez ułamek sekundy widziała zarumienionego ducha!


****

Demon stanął przed dzieckiem. Dopiero teraz Yukiru uświadomił sobie, jak wysoki jest jego rozmówca. Mrugnął oczami, poczym stanął obok niego. Chwycił go za rękę. Przez ten krótki czas rozmowy bardzo go polubił i wiedział, że duch poczuł to samo. Nie chciał się z nim rozstawać. Demon też nie miał zamiaru go opuszczać. Chłopczyk zaśmiał się.
-Jestem szamanem, wiesz?
Demon popatrzył na niego uważnie. Zrozumiał.
-To mogę być twoim duchem?
Opowiedziało mu milczenie połączone z uśmiechem aprobaty.


***

Przebrana w koszulkę nocną Risa siedziała na podłodze w pokoju, Yukiru i przeglądała zbierane przez chłopca karty z bohaterami. Księże szamanów miał ich naprawdę pokaźną kolekcję. Obok podstawowego zestawu, składającego się z Batmana, Supermena i speidermana, posiadał także karty z X-menami , fantastyczną czwórką z wieloma innymi postaciami, o których dziewczynka nigdy nie słyszała. Przetasowała talię, schowała karty do plastikowego pudełka. Brązowowłosy stanął w drzwiach, następnie z impetem wparował do pokoju. Wpadł na Risę i przewrócił ją na plecy. Dziewczynka wydała z sobie odgłos składający się w słowa „Czyś ty zwariował?”. Mały odrobinę zawstydzony cofnął się, aby pomóc jej wstać. Zaśmiał się i zrobił groźną minkę, zupełnie nie pasującą do jego piżamy w krasnoludki. Młoda Tao roześmiała się cicho
-Idźmy już spać. Tata mówił, że wpadnie po mnie jutro rano.
Z westchnieniem przystał na jej słowa. Pięć minut później w całym domu zapanowała cisza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Wto 16:45, 29 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 20:53, 31 Maj 2006    Temat postu:

Wiesz, zawsze zachwycały mnie Twoje opisy. Jest w nich coś niezwykłego, wręcz przyciągającego. Świetnie działają na wyobraźnie i nawet ze statycznej sceny, która w wykonaniu kogoś innego byłaby najprawdopodobniej nudna, tworzą niesamowitą, ciekawą i wciągającą opowieść.
Gwiezdny demon jest, według mnie, naprawdę świetnym pomysłem. Do tego wspaniale zrealizowanym.
No i na końcu ten fragment o kolekcji Yukiru... powiem, że w moich oczach dodał mu sporo realizmu. W końcu dzieciaki uwielbiają takie różne drobiazgi, nie? A do tej pory czegoś mi w nim jakby brakowało, był zbyt... nie umiem znaleźć słowa... może trochę nie pasował mi do swojego wieku. Ale taki drobny fragment, a tak wiele zmienia w moim nastawieniu do niego... Czyli ogólnie w skali dziesięciostopniowej wystawiłabym Ci za tą (i poprzednią też) część 10/10. Very Happy
Się rozpisałam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Śro 23:59, 31 Maj 2006    Temat postu:

O dzięki...dziesiącio punktowa skala...skąd ja to znam...a gwiezdny demon...po prostu kocham gwiazdy i demony Laughing
(Z: Tylko nie te swoje)
Przymknij się....
(Z: eee)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 11 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin