---->Shaman prince (20 lat później)<-----
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Wto 20:09, 07 Mar 2006    Temat postu:

Dzięki Kumiko..

Włąciwie to chodziło mi tylko o synka Yoh i Anny czy to przypadek, że jest pół szamanem pół medioum? zupełnie jak u mnie...co do Yumi to chyba trzecia postać wzrorowana na sailor saturn...w sieci jest jeszcze jedna, ale z tamtą ma wszystko wyjaśnione...

No i jeszcze sam pomysł..."kilka lat później" ....hum maruze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Śro 0:46, 08 Mar 2006    Temat postu:

Dwa posty po rząd....no troszke głupia sprawa, ale...



Odcinek IX- Cień...


Słońce wróciło na niebo. Po deszczu pozostały tylko wspomnienia. Nadmiar wody wsiąknął w ziemię. Rozpoczęła się nowa fala upałów. Żar był tak mocny, że topił asfalt, przez co koła samochodów zostawiały na jedni głębokie koleiny, a wszelkie rodzaje butów znaczyły swą obecność, przez słabe odciski swojej podeszwy. Jednakże w mieście znajdowało się też kilka miejsc w których można było schować się przed owym upałem i odpocząć, choć troszkę w chłodnym cieniu. Jednym z takich miejsc był otoczony rozłożystymi drzewami park. Tam w dłuż się każdej zacienionej alejki stały rzędy ławek. Przymierzający się w właśnie do zrobienia kolejnej mili, Yoh zatrzymał się na chwilę. Ciężko dyszał. Jego ciało pokrywał pot. Ćwiczenia w upale mocno dawały mu się we znaki. Tym razem był sam. Anna wolała bowiem, aby Yukiro został w domu. Po kolejnym nocnym koszmarze, chłopczyk ciągle jeszcze był roztrzęsiony i przerażony. Nikt nie mógł tego zlekceważyć nawet Anna. Właściwie rzecz biorąc ona martwiła się tym najbardziej. Szaman przypomniał sobie wyraz jej oczu. Wypełniała je troska mocniejsza niż za zwyczaj. Serce zabiło mu mocniej. On też się martwił, ale starał się nie okazywać tego po sobie. Przynajmniej, gdy znajdował się blisko żony. Przed nim pojawił się duch Amidamaru. Samuraj również wydawał się zamartwiać atakami chłopca. Yoh przypomniał co tamten powiedział mu wczorajszej nocy. Spoważniał jeszcze bardziej i spytał:
-Jesteś tego pewien?
-Całkowicie. To co czułem, to była bardzo zła energia. Ktoś chce go skrzywdzić.
Yoh spojrzał w górę.
-Komu on przeszkadza, to dziecko?
Duch nie odpowiedział. Zamiast tego ciężko westchnął i zniknął. Alejką nadbiegł jakiś wysoki mężczyzna. Ubrany był w koszulkę i czerwone, krótkie spodenki gimnastyczne. Miał czarne uczesane w czub włosy.
-Dzień dobry mistrzu Yoh – odezwał się siadając obok niego. – Dobrze, że cię spotkałem. Chciałbym przeprosić za to co stało się wczoraj.
-Witaj Ryu, a tamtym się nie przejmuj, nawet Annę to rozbawiło. Uśmiechnął się.
Ryu podchwycił to. Przez chwile siedzieli jeszcze oddając się rozmowie na tzn. „męskie tematy”. Yoh oczywiście przez cały ten czas udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie chciał na radzie wtajemniczać nikogo w to, co dzieje się z jego synem. Nie to, żeby nie ufał przyjaciołom. Znał ich tyle czasu i tyle razem przeszli. Po prostu nie chciał przynamniej na razie obarczać ich swoimi problemami. Przyjaciele postanowili przebiec razem kilka mil.

***
Risa siedziała na łóżku czytając jakieś czasopismo. Słońce oświetlało jego strony. Dziewczynka zaśmiała się do czytanego artykułu. Mimo zaostrzonej i przedłużonej, przez jej wczorajszy „wypadł” kary wyglądała na zadowoloną. Jaśmin, która przyglądała się jej z ukrycia podzielała ten stan. Tym bardziej, że młoda szamanka nareszcie do niej przemówiła. Risa przewróciła stronę. W tym samym momencie jakiś cień padł na gazetę. Podniosła oczy. Nad nią stał ojciec. W ręku trzymał dużą czekoladę z bakaliami. Złożyła pismo. Lenny odezwał się. W jego tonie nie było ani odrobiny gniewu. Jego słowa zdawały łagodne. Nie wypominał już córce jej wczorajszego zachowywania. Czuł się nawet odrobinę winny, że ostro ją potraktował. Przeprosiny wyrwały się z jego ust. Czekolada wyładowała w dłoniach Risy. Mała nie bardzo rozumiała ojca, ale prezent przyjęła z wdzięcznością. Wstała z łóżka. I wtedy złapał ją przeszywający ból w płucach. Dziewczynka zaczęła się dusić. Przerażony Len rzucił się ku niej. Zaraz potem atak ustąpił. Szamanka znów mogła oddychać swobodnie.

*****

Płomyk świecy migotał nieustannie, chociaż w świetle dzienny jego blask niknął. Osoba, stojącą, czy raczej klęcząca prze nim mrużyła oczy. Jej spięta postawa wskazywała na najwyższe skupienie. Przez długi czas nic jednak się nie działo. Kobieta mocniej skupiła się na ogniu. Płomyczek rozbłysnął miniaturową fontanną.
-O co tym razem chodzi, kapłanko.
-On się tu kręci, panie.
-W takim razie pozbądź się go. To chyba oczywiste.
Płomień zgasł. Kapłanka wyprostowała się i szybko zawinęła świecę w białą chusteczkę. Włożyła ja do szuflady szafki na której świeca wcześniej stała. Zasunęła ją i zamknęła na klucz. Następnie położyła się na łóżku i przeciągnęła leniwie. Przed nią pojawiły się dwa małe duchy.
-Będzie zabawa – Ucieszył się jeden z nich.
-Tak. – kapłanka zaśmiała się złośliwie –I to jaka Konchi.

*******

Małą przestrzeń niewielkiej kawiarni wypełniały ożywione rozmowy ludzi konsumujących różnego rodzaju wyroby cukiernicze lub napoje. U tej porze, jak zawsze w godzinach szczytu panował tu zmożony ruch. Trudno było wiec o jakikolwiek wonny stolik. Kelnerki uwijały się nerwowo między salą a zapleczem. Niektóre zdawały się wręcz tańczyć miedzy stolikami. Z boku wyglądało to dość zabawnie. To też mała, ubrana w niebieską sukienkę z krótkim rękawem dziewczynka wchodząca, właśnie do kawiarni w towarzystwie ojca i jeszcze jednej, wyższej od niej o dwie głowy dziewczyny w czerwonym topie i czarnych rybaczkach zaśmiała się zasłaniając twarz dłonią. Leny spojrzał na nią krytycznie. Natychmiast się uspokoiła. Rodzina przeszła przez środek kawiarni. Udało im się znaleźć nawet jakieś wolne miejsce, co prawda tuż przy ścianie, ale przynajmniej stolik był na trzy osoby. Len usiadł naprzeciw córek. Ciągle było mu głupio, za ten wczorajszy wybuch złości. Nie miał pojęcia co go wtedy opętało. Starał się więc jakoś to dziewczynką wynagrodzić. Tak dziewczynką. Obie bowiem, cięgle zdawały mu się takie małe, chociaż Rei nie tak dawno skończyła czternaście lat. Dlatego właśnie zabrał je tutaj. Dlatego właśnie postawił im teraz lody. Risa z smakiem zjadła swoją porcje. Rei mówiła coś o kaloriach i zbędnych kilogramach. Nie można jednak powiedzieć, że waniliowe kuleczki z polewą czekoladową nie smakowały jej. Wrzeszcz przeciwnie nekromantka zajadała, aż uszy jej się trzęsły. Risa przypadkowo spojrzała w okno ponad ramieniem ojca. Zauważyła sylwetkę wysokiego, długowłosego szatyna. Gwałtownie wstała z krzesła i wybiegła, nim jeszcze Len i Rei zdążyli o coś zapytać. Risa wybiegła z restauracji. W owym człowieku rozpoznała swojego wybawcę i nie wiedzieć, czemu, czuła, że musi mu podziękować.

***
Na ulicy tamten jakby się rozpłynął. Mała Tao przez chwilę rozglądała się we wszystkich kierunkach. Aż w końcu znowu dojrzała go. Przemierzał wonnym krokiem chodnik po drugiej stronie ulicy. Nie wiele myśląc Risa pognała za nim, nie słuchając wcale rozpaczliwych upomnień ojca i siostry, stających pod markizą osłaniającą wejście do kawiarni. Łamiąc większość przepisów związanych z poruszaniem się pieszych wybiegła na jezdnię. Nadjeżdżający z lewej strony samochód zahamował tuż przednią z piskiem opon. Risa rzuciła kierowcy przelotne spojrzenie. Nie zwolniła.
Rei spojrzała na ojca.
-Iść za nią? – Zapytała, bo jakoś nie bardzo wiedziała, co ma robić. Zachowanie siostry ją zaskoczyło.
-Nie. -Odpowiedział spokojnie poczym dodał- Bason!
Obok ich pojawił się wielki duch w trójkolorowej zbroi.
-Tak mistrzu Len?
-Leć za Risą i przyprowadź ją. Tylko tym razem naprawdę się postaraj, nie tak jak ostatnio.
Duch skinął głową. Zmienił się w kulkę i poszybował za córką swojego „mistrza”.

****
Przestrzeń pokoju Yukiru wypełniał zaduch. Chłopiec bardzo się pocił, a Anna jeszcze mocniej otulała go kołderka. Okno było zamknięte, drzwi także. Źrenice chłopca nienaturalnie rozszerzyły się. Rozgrzane czoło zwiastowało gorączkę. Anna wiedziała, że to nawrót tej dziwnej „choroby” sprzed tygodnia. Wiedziała, że to kolejne opętanie. Tym razem jednak jej korale nie skutkowały. Wykonane dopiero co te same co wówczas czynności, nie odniosły żadnego skutku. Chłopiec usiłował wyrwać się z jej ramion. Bił ją. Królową szamanów bolało to bardzo, ale nie rozluźniała chwytu. W domu nie było nikogo poza nią i dzieckiem. Królowa szamanów zajrzała mu w oczy. Odbijał się w nich ogień. Zamarła.
„To nie może być prawda” – pomyślała –„To nie on”
-Nie on- szepnęła. Dziecko uderzyło ją mocniej. Ręce rozplotły się jej same jakby był to jakiś odruch bezwarunkowy. Wypłatało się z „więzów” przykrycia, poczym pchnęło matkę, tak mocno, że ta upadła na ziemię, uderzając przy tym głową o podłogę. Straciła przytomność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Śro 17:23, 08 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Śro 0:56, 08 Mar 2006    Temat postu:

Ciekawe co to za "on"? Świetna notka. Czy ja już mówiłam, że wspaniale piszesz? Jak nie to teraz mówię: Wspaniale piszesz.
Czekam na następną część ^^"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Śro 1:01, 08 Mar 2006    Temat postu:

Ogień...no chyba jasne o kim myśła Anna.... Wink

dzięki... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Śro 1:04, 08 Mar 2006    Temat postu:

Widzisz te bardziej zagmatwane postaci to mi do głowy przychodzi kto to może być, a jak takie oczywiste to pustka, a może to przez to że chce mi się spać?
Ale teraz już wiem że to Hao jest, oł jeee... odbija miii xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Śro 15:08, 08 Mar 2006    Temat postu:

Mnie najbardziej bardziej zaskoczyła postać kapłanki.. i kto by pomyślał?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Śro 17:43, 08 Mar 2006    Temat postu:

Ja pomyślałam^^" [H: Skromność =="] A jak? xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 18:27, 08 Mar 2006    Temat postu:

No, jak wszystkie poprzednie części ta też jest super.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pią 14:27, 10 Mar 2006    Temat postu:

Jakaś ta cześć troszkę nie tego....

Ps. błędów rzeczowych nie wytykać...

Odcinek X- Zastępczy duch

Po plecach szamana przeszedł jakiś dreszcz. Yoh przyśpieszył, chociaż nogi bolały go niemiłosiernie. Był zziajany. Ledwo mógł się poruszać, a mimo to nie zwalniał. Wręcz przeciwnie, przezywające go raz po raz uczucie dziwnego strachu gnało go na przód w stronę domu. Podświadomie wiedział, że stało się coś złego. Przechodzące go raz po raz ciarki, tylko potwierdzały to przeczucie. Jego duch-stróż odczuwał dokładnie to samo. Obaj odczuwali równie mocny niepokój i razem szaleńczym wręcz tempem zmierzali w stronę domu. Samuraj wyprzedził nieco swojego szamana. Stwierdził, że lepiej będzie jak najpierw sam sprawdzi, co dzieje się w domu Asakurów. Yoh tylko kiwnął głową. Nie mógł mówić, bo ustami usiłował złapać dech.
*****
W miarę jak zbliżał się do celu, odczuwał to coraz mocniej. Przed jego oczami ukazała się sylwetka znajomemu, piętrowego budynku. Nie zważając na ból i zmęczenie przyśpieszył jeszcze bardziej. Pchał furtkę, w kilku skokach przemierzył wąską alejkę prowadząca do drzwi wejściowych. Pchnął je, ale te nie puściły. Dalej były zamknięte. Pchnął mocniej. Dalej nic. Sięgnął do kieszeni po klucz. Nie znalazł go. Cofnął się. Wziął rozpęd i rzucił się na nie. Poczuł ostry ból w lewej ręce, bo z całej siły uderzył nią w drzwi. Na próżno. Usiadł na ganku i skrył głowę w dłoniach. Kompletnie nie wiedział co ma robić. Dreszcze stawały się coraz bardziej uciążliwe. Zadrżał. Obok niego pojawił się jasnowłosy samuraj. Miał smutną minę.
-Yoh!
Szaman podniósł głowę.
-Wiesz co się tam dzieje?
-Chłopiec znajduje się pod wpływem silnego demona. Widziałem jego oczy. One płonęły!
-Anna – wyduszał król szamanów – Ona tam była...
-Jest! W jego pokoju. Nieprzytomna.
Usłyszawszy to Yoh natychmiast wstał i ponownie spróbował sforsować wejście do swojego domu. Jakaś energia podniosła go w górę. Przekoziołkował i upadł na trawę kilka metrów dalej.
-Yoh!- Amidamaru poleciał w kierunku swego przyjaciela.
Tamten jęknął z bólu. Zacisnął zęby. Podparł się łokciem, potem dłonią. Niepewnie stanął na nogach.
-Skądś to znam- Mruknął.
-Ja też. – Zgodził się duch.
****
Na tej samej ulicy, kilka domów dalej stała ubrana w czerwoną długą za kolana sukienkę na ramiączkach kobieta. W ręku trzymał coś, co wyglądało, na dziecięcą torebkę w kształcie różowego serca. Wyglądała na zniecierpliwioną. Raz po raz spoglądała na zegarek Obok niej zmaterializowały się dwa małe duchy.
-Nie przyjdzie, stchórzył Tamusiu. – Wygłosił z lekką kpiną jeden z nich
-Przyjdzie. – Kapłanka uśmiechnęła się. – Przyjdzie na pewno.
Za zakrętu wyszedł jakiś mężczyzna. Miał Pociągłą, twarz zbliżoną nieco kształtem do trójkąta. Jego czarne, do połowy przykryte powiekami oczy nie zdradzały żadnych uczuć, a jego spojrzenie było ciepłe i surowe za razem. Brązowe włosy upadały mu na ramiona. Jego strój składał się z jasnej troszkę zbyt luźnej koszulki z krótkim rękawem bez żadnych rysunków czy napisów, oraz jasnych Jeansów. Przybyły zrobił kilka kroków stronę Tamary. Nie zrównał się z nią jednak zatrzymał się w odległości wyciągniętego ramienia. Zmierzyli się nawzajem wzrokiem.
-Mówiłem ci, żebyś zostawiła to dziecko w spokoju! Ostrzegałem. – Powiedział złowrogim szeptem
-Mówiłam ci, żebyś się do tego nie mieszał. – Odpowiedziała takim samym tonem. Gwałtownie uniosła głowę.
-Ty mnie ostrzegałeś. – zakpiła.- Odkąd straciłeś swojego ducha nie masz ze mną szans.
-Odkąd ta kreatura, którą nazywasz swoim panem ukradła mi mojego ducha. – poprawił. –Ale to teraz bez znaczenia. mam tym czasowe zastępstwo. Nero! – Dodał po chwili.
Za jego plecami pojawiła się ogromna czarna pantera o snącej sierści i okropnych wąskich, kocich oczach. Wyprężyła się jak przed skokiem i zaryczała obnażając wielkie jak u tygrysa szablo zębnego kły. Jej łapy, miękko dotykające ziemi zakończone były pazurami pokaźnych rozmiarów. Na kapłance nie zrobiło to jednak najmniejszego wrażenia. Kobieta dalej stała na swoim miejscu w niezmienionej pozycji. Uśmiechała się. Szaman mierzył ją wyzywającym wzrokiem. Oboje doskonale wiedzieli co ma się za chwilę stać. Tamara wyciągała torebkę przed siebie.
-Konchi strzała prosto w serce!
Duszek wsiąknął w materiał torebki. Przedmiot zaświecił bardzo silnym różowym blaskiem. Kolej rozkaz. Fala różowego światła pognała w stronę szamana. Nie zdarzył wykonać uniku. Atak Trafił go brzuch. Zachwiał się, ale utrzymał na nogach. Kobieta zaatakowała znowu. Uniknął ciosu w ostatniej chwili odskakując na bok. Fala energii przemknęła tuż obok niego. Poczuł wibracje powietrza. Spojrzał na swojego stróża. Źrenice pantery przybrały kształt spłaszczonego dysku. Kot sprężył się i skoczył w kierunku szamanki. Ta przeskoczyła go. Duch ponowił atak, ale i tym razem nawet jej nie drasnął. Kobieta wzięła niewielki rozpęd. Wybiła się z prawej nogi i wykonała salto w powietrzu. W ten sposób zlazła się za plecami przeciwnika. Z jej torebki wyleciał różowa strzała. Szaman usłyszał szum powietrza. Odwrócił głowę, nie zdążył jednak wykonać uniku. Pocisk, mający trafić go w plecy uderzył go miedzy oczy. Rażony w tak czuły punk upadł ciężko na plecy w odległości kilku metrów od miejsca w którym stał. Nero zamigotał, poczym zniknął. Jego panu zaszumiało w głowie. Zaraz potem jakieś małe czarne punkty zawirowały przed jego oczami. Mrugnął. Punktów wciąż przybywało. Kapłanka zbliżyła się do niego. Jej torebka już nie świeciła, ale za to w prawej dłoni połyskiwał niewielki nożyk. Tamten dostrzegł pochylającą się nad nim postać. Zaczął się cofać przebierając dłońmi po płytkach chodnikowych.
*****
Zajęta rysowaniem Risa wyprostowała się nagle. Przez jej ciało przeszedł jakby ogień. Zapiekły ją ręce, nogi i plecy. W głowie pojawił się nieznośny ból. Dziewczynka wypuściła z ręki kredkę. Ta upadła na podłogę i poturlała się po stolik. Szamanka złapała się oburącz za skronie. Żyły pulsowały bardzo mocno. Przed oczami przeleciał jej jakiś obraz. Migawka, zbyt szybka aby coś dostrzec. Spróbowała się podnieść, ale nagły, jak zawsze gwałtowny atak duszności dołączył się do świdrującego bólu głowy. Ciężko usunęła się na stojące nieopodal lóżko. Dopiero wówczas siedząca na parapecie Jaśmin ruszyła się. Pośpiesznie przeniknęła przez szkło okienne przybierając przy tym postać fioletowej kulki. Szamanka i jej duch były tego ranka same w mieszkaniu.
*****************************
Jakiś przechodzień potknął się o ciało długowłosego szatyna. Przestraszył się, na piersi tamtego widniała plama skrzepłej krwi. Chciał oddalić się szybkim krokiem, ale ów złapał go za nogę. Zatrzymał się. Tamten najwyraźniej jeszcze troszkę żył. Przechodzień sięgnął po komórkę. Wybrał numer pogotowia. Po niedługim czasie karetka zjawiła się na miejscu.
**********
Siedzący na ganku Yoh usłyszał syrenę. Natychmiast podniósł się, aby sprawdzić co się dzieje. Biegł tak szybko jak pozwalały mu ta to bolące nogi. Nie wiedzieć czemu, czuł, że to może być dla niego bardzo ważne.
*************
Kiedy dotarł do wylotu uliczki na której zatrzymała się karetka sanitariusze wkładali do środka jakieś nosze. Nie wiedział kto na nich był. Już miał wracać w stronę domu, gdy ciągle stojący nieopodal przechodzień zawołał go. Nie po imieniu co prawda, ale szaman wiedział, że ów mówi do niego. Odwrócił się w jego stronę. Tamten zobaczył jego twarz. Skamieniał. Nie mógł ani wypowiedzieć słowa, ani się ruszyć chociaż wiele by dał za to, aby znaleźć się jak najdalej stąd. Yoh zatrzymał się kilka kroków prze nim. Nie pojmował zupełnie reakcji nieznajomego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ive-Hao dnia Pią 15:59, 10 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pią 15:38, 10 Mar 2006    Temat postu:

... *zaniemówiła*... super.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 0:29, 11 Mar 2006    Temat postu:

E...może ktoś powie coś jeszcze....jak na mój gust widać, że nie miałam weny....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fly
Szaman



Dołączył: 25 Gru 2005
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tokio

PostWysłany: Sob 0:32, 11 Mar 2006    Temat postu:

Hm... a mi sie podoba i juz xD Ale moge cos zaproponowac? ^^'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty
Nothern Lights Redaction



Dołączył: 14 Gru 2005
Posty: 801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: uciekłam? Z wariatkowa, a jak? ^^

PostWysłany: Sob 0:34, 11 Mar 2006    Temat postu:

Weźcie uważajcie, bo ona znowu wyskoczy z jakimś dziwnym tekstem. Ren już ma dzieci Fly, nie pchaj się nigdzie xD"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kumiko
Kandydat na Szamana



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Magiczna Polana

PostWysłany: Sob 0:46, 11 Mar 2006    Temat postu:

Napiszę to już nie wiem który raz: świetna, wspaniała i w ogóle i w szczególe cud, miód, orzeszki i słone paluszki notka^^"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fly
Szaman



Dołączył: 25 Gru 2005
Posty: 491
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tokio

PostWysłany: Sob 0:48, 11 Mar 2006    Temat postu:

KITTY! nie o to mi chodzi, no , ale on nie moze być cały czas samotny nie? xD''' no i nic nie sugeruje, skadze ^^'''

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 5 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin