Drugie FF by Daryśka xD
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Wto 19:41, 20 Cze 2006    Temat postu:

Dobra mogę celować w pannę brutalną nr2 czyli w...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pią 16:00, 23 Cze 2006    Temat postu:

Kino jest z Asakurów, podnóżek zresztą też Wink Więc odpadają ^^'
A o kim myślisz, mówiąc 'panna brutalna nr2'?
No a co do tego treningu to miałam taki genialny pomysł, fajnie się zapowiadało... a jak to napisałam, to takie... no, po prostu totalne dno! Zresztą sami poczytajcie...

19. rozmowa z Ryu, ‘trening’ Tamao i kolejna wizja
Keiko poklepała Ryu po ramieniu. Dała mu jakiś gazowany napój ze słomką. On, o mało nie płacząc, zaczął bezmyślnie dmuchać w słomkę, powodując istną burzę w szklance.
[T: Dosyć tego podglądania! Albo wejdziesz, albo ja tam wlecę!]
Dobra, dobra, już wchodzę. Ale w razie czego wyciągniesz mnie stamtąd. Tamao mi opowiadała, jaki on szybki.
[T: Dobra, osłaniam cię! Tyły wolne! Wchodzisz!]
Weszłam, ignorując wygłupy Tary. Zamknęłam za sobą drzwi. Keiko uśmiechnęła się promiennie.
-Też chcesz się czegoś napić, Daria?
Skinęłam głową. Oczy Ryu zaświeciły się na mój widok, ale oberwał w łeb od Tary. Tara! Nie o to mi chodziło!
[T: No co? Widać od razu, że chciał się na ciebie rzucić. Powinnaś mi dziękować.]
Usiadłam. Machnięciem ręki odgoniłam Tarę. Ryu rozmasował głowę i gapił się na mnie jak ciele w malowane wrota. Keiko przyniosła mi jakiś sok. Podziękowałam i pociągnęłam łyk. Keiko gdzieś zniknęła.
-Zostań moją… -zaczął Ryu, ale znowu oberwał od Tary.
-Tara!
[T: Dobra, ale żebyś potem nie narzekała, że nie interweniowałam!]
-Jesteś Ryu, tak? –uśmiechnęłam się przepraszająco. Za Tarę. –Ja jestem Daria.
Gapił się jak sroka w gnat.
-Daria… jakie piękne imię! –westchnął zachwycony do granic możliwości.
-Dzięki. Jesteś kumplem Yoh, prawda?
Skinął głową na tak i dalej się we mnie gapił. A ja starałam się ignorować ten fakt.
-Czemu tu przyjechaliście? Ty i Manta? W końcu… Yoh i Manta już się nie przyjaźnią.
-Nie wierzę! –wykrzyknął. No i w końcu przestał się we mnie wgapiać tym obłąkańczym spojrzeniem. –Manta się nie podda! Poza tym to nie w stylu Yoh, żeby tak nagle kończyć przyjaźń.
-Też racja. Ale Yoh jest zdeterminowany. Musi wygrać następny pojedynek, a za ostatnią przegraną cała trójka, to jest Yoh, Anna i Amidamaru, obwiniają Mantę.
-Zawsze trzeba próbować, nigdy nie wolno się poddawać!
Uśmiechnęłam się. Zapał tego całego Ryu jakoś wpływał też na mnie. W sumie to racja, czemu Manta nie miałby spróbować? Bezmyślnie wgapiając się w przestrzeń między mną i ścianą, zaczęłam pić sok, który dała mi Keiko.
-Zostaniesz moją królową?!
Ryu udarł mi się do ucha, a ja się zakrztusiłam. Powaga. Autentycznie się zakrztusiłam i sama nie wiem czemu. Dlatego, że ktoś chce, bym była jego królową, czy dlatego, że nagle, bez ostrzeżenia wrzasnął mi do ucha? Nie wiem. W każdym razie Ryu grzmotnął mnie w plecy i tym razem to ja gapiłam się na niego jak ciele w malowane wrota. Tylko że on nie był malowanymi wrotami, a facetem, gapiącym się na mnie zaszklonymi oczami.
-Eee… słuchaj, Ryu… jeszcze niedawno interesowałeś się Tamao. Wiesz, zmieniając tak szybko obiekty zainteresowań będziesz od każdej dziewczyny kosza dostawał.
-To znaczy… że nie?
Aż mi się go żal zrobiło. Poklepałam go po ramieniu.
-Sorki, ale nie. Tylko mi tu nie płacz! No Ryu…
Rozpłakał się.
***
[T: Ej! Twój dzwonek zadzwonił!]
Znowu? To znaczy… dopiero? Bo Yoh miał podanego przeciwnika prawie od tygodnia…
[T: Nie narzekaj, tylko odczytaj.]
Racja. No to czytam. Miejsce to Tokijska wieża. To to takie do wieży Eiffla podobne, nie?
[T: Mniej więcej.]
Dobra. Godzina to punkt dwunasta. Znowu. A przeciwnik… o, tym razem nie Tao.
[T: To kto?]
Faust VIII.
[T: Faust VIII? Czy to czasem nie ten, z którym Yoh przegrał? Nie ten, który go razem z Mantą do szpitala wysłał? Nie ten, co ich o mało nie pozabijał?!]
No, wychodzi na to, że ten sam.
[T: I ty taka spokojna jesteś?!]
A jaka mam być? Najwyżej znowu Tokio z lotu ptaka zobaczę, nie zapominaj o sędziach.
[T: Ale… ale… ja nie idę!]
Nie możesz mi tego zrobić!
[T: Nie idę! Ja się go boję! On dał w kość Yoh i Amidamaru! Nie idę!]
Pójdziesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz.
***
Tamao zmarszczyła brwi. Właśnie powiedziałam jej o moim następnym przeciwniku.
-Musisz poważnie się przygotować do tej walki. –oznajmiła w końcu nasza jasnowidząca.
-Wiem. Tylko nie wiem jak. Treningi Anny mnie wykończą, a do tej dziury, w której jest Yoh, nie mam najmniejszego zamiaru wchodzić.
Tamao nagle poderwała się. Wyjmując nogi z sadzawki trochę mnie ochlapała. Już miała założyć klapki, kiedy się poślizgnęła. No tak, mokre nogi miała…
-Tamcia, cała jesteś?
-Yhm… chyba…
Pozbierała się.
-Skoro musisz się przygotować, to ja ci pomogę!
-Mogę się już bać?
***
Nie wiem, co to ma być. Bo trening to na pewno nie jest. Ogólnie i skrótowo rzecz biorąc, Tamao wzięła mnie na zakupy.
-Daria, zobacz!
-Aha, widzę.
Nudzę się potwornie. No i nie wiem, co ma mi to niby dać.
[T: Nie słuchałaś Tamao. Zmienisz swój image. Jak będziesz wyglądać na silną szamankę, to przeciwnik straci pewność siebie! Przyłóż że się do tych zakupów!]
Jasne.
***
No i skończyłyśmy. W lustrze się poznać nie mogę. Nie wiem jakim cudem, ale Tamao zmusiła mnie do spódnicy. Na dodatek mini. Dżinsowej. Ciemnej. Do tego mocno wydekoltowany top, określiłabym go mianem bordowego. Przydługi, czarny sweter, który po założeniu sięga aż do połowy i tak krótkiej spódnicy. Jakaś tasiemka na szyję z malutką błyskotką. Ładna, ciemnozielona bransoleta przedstawiająca dwa smoki zjadające własne ogony. I na koniec czarne glany. Tego nie dam jej zmienić!
-To już wszystko? –mruknęłam niezbyt zadowolona.
-Mogłybyśmy jeszcze do fryzjera skoczyć!
-Nie, nie, nie! To znaczy… doceniam twoją pomoc i w ogóle, ale… zakupy to i tak bardzo dużo…
Od moich włosów wara, nie dam ich tknąć!
[T: Czyżby?]
Tara, co ty tam knujesz?
[T: Nic, nic…]
-To chociaż makijaż! –nie rezygnowała Tamao.
-Niech będzie… -powiedziałam zrezygnowana. W końcu makijaż można zmyć, nie?
***
Po cichutku, na palcach, na pewno jakoś dojdę…
ŁUP!
Tara! Specjalnie to zrzuciłaś!
[T: Nie, wcale nie…]
No i nie udało się. Anna wyjrzała na korytarz i zobaczyła mnie po metamorfozie zafundowanej przez Tamao. W oczach naszej panny brutalnej odbiło się prawdziwe zdziwienie.
-Daria? –zapytała.
Nie, nie Daria, to zombie, co za tobą stoi. No a kto?
-Coś ty z sobą zrobiła? Wyglądasz, jakbyś…
-Nie co ja zrobiłam, tylko co Tamao zrobiła. –przerwałam jej.
Zmierzyła mnie jeszcze raz spojrzeniem. Gdyby nie narobiony przez Tarę hałas, to przemknęłabym niezauważona…
***
Siedziałam z Ryu w kuchni. On użalał się nad brakiem królowej, a ja ogólnie miałam doła. Po pierwsze czeka mnie ciężka przeprawa z trzecim przeciwnikiem. Po drugie dopóki nie wyjadę, muszę chodzić w ciuszkach od Tamusi; w końcu nie chcę jej przykrości zrobić. Po trzecie ogarnęła mnie totalna niemoc. Po czwarte Tara znowu migocze.
[T: Nie migoczę!]
Migoczesz. Po piąte Ryu smętnie pochlipuje i wręcz zaraża humorem. Po szóste Yoh ciągle siedzi w tej głupiej dziurze, więc nie wiadomo, kiedy wrócimy. Po siódme… nie wiem co po siódme, ale na pewno coś jest.
[T: Znajdź se chłopaka, od razu ci się humorek poprawi!]
Dzięki wielkie, Tara. Niby jakiego, niby gdzie i niby po co?
[T: Niby Ryu, niby tu i niby żeby sobie humor poprawić.]
Wiesz, chyba obejdę się bez twoich rad.
No i w tym momencie o mało na zawał nie zeszłam. Drzwi huknęły, do pomieszczenia wbiegła zadyszana Tamao. Ryu wlepił w nią spojrzenie, a ona spiekła cegiełkę.
-Ja… miałam kolejną wizję! –wykrzyknęła z zamkniętymi oczami.
Keiko wychyliła się z lodówki. Ryu ochoczo przytakiwał.
-Jaką? –zapytałam trzeźwo.
-Że Yoh dzisiaj wyjdzie z tunelu!
-To na co jeszcze czekasz?! Powiedzmy innym!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Szaman



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)

PostWysłany: Nie 18:01, 25 Cze 2006    Temat postu:

No całkiem całkiem, ale weś, mogłabyś trochę dłuższe to pisac....^^ Bo ja zaczynam tesknić za Daria jak tylko skończe czytac ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 21:53, 25 Cze 2006    Temat postu:

No no no....faust dobre, tylko hum.....a nie uprzedzajmy wypadków...
Tamao i zakupy? ciekawe ciekawe...
Tara się buntuje? acha to standart...i migocze....
super, tylko jakby miejsza komedia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 22:10, 25 Cze 2006    Temat postu:

Wiem, że mniej komediowo, ale po prostu Wen odmówiła współpracy... no i dlatego też część 20 jest trochę krótsza. No i nie wiem, jakoś tak mnie naszło, jest tu duuużo łez, mimo mojego cudnego humorku ^^'

20. Powrót Yoh, wyjazd do Tokio i Faust VIII
-Tamao miała wizję! Yoh wyjdzie dzisiaj z tunelu!
Takie krzyki dało się słyszeć w całej posiadłości Asakurów. A wrzeszczeliśmy we trójkę, ja, Tamao i Ryu.
[T: Nie zapominaj o mnie! Tamao miała wizję! Yoh wyjdzie dzisiaj z tunelu!]
Tara, przymknij się z łaski swojej. Zapomniałaś, że tylko ja cię słyszę?
[T: No faktycznie…]
***
Staliśmy i czekaliśmy. Wiatr dął niemiłosiernie, tak, że nawet Tarę znosiło. W końcu usiadła mi na ramieniu.
[T: No co?! Walczyłaś kiedyś z wichurą? Wiesz, jakie to męczące?]
To nie jest wichura. Co najwyżej mocny wiatr.
[T: Znalazła się pani mądralińska. A spróbuj latać, to będziesz śmiało mogła nazwać to wichurą.]
-Tamao, jesteś pewna swojej wizji? –zapytał Yohmai.
-Tak, jak jeszcze nigdy! –A Tamusia skwapliwie broniła swoich racji.
-Bo wiesz, te twoje wizje…
-To ja skoczę do domu po herbatkę, zaraz wracam. –mruknęłam i już mnie nie było.
***
W domu usiadłam i szczerze powiedziawszy nie chciało mi się wracać do reszty. Tak jakoś ta napięta atmosfera pod tunelem mnie denerwowała. A jak Yoh wyjdzie, to w końcu przyjdzie też tutaj, prawda?
[T: Leń.]
***
Yoh, wśród ogólnej radości, zjawił się w domu. Pogodził się z Mantą, pokonał jakieś dwie podrzędne szamanki, co mu podobno chciały zrobić grób w tunelu, więc ogólnie pełen happy end. Teraz jeszcze tylko pokona Rena i będzie w ogóle super. A Ryu się gdzieś zmył, nikt nawet nie wie kiedy i jak. Tak samo jak wujcio Maska, ale do tego są już chyba wszyscy przyzwyczajeni. On ciągle gdzieś znika.
Keiko jak zwykle urzędowała w kuchni. Z okazji wyjścia Yoh z tunelu postanowiła urządzić nam niezłą ucztę, ale Anna zaprotestowała. Nie chce, żeby Yoh miał tłuszcz zamiast mięśni do czasu walki. Keiko nie była tym zachwycona. A my musieliśmy wracać do Tokio. Nasze walki już bardzo blisko!
***
Wróciliśmy. Oczywiście nie dane nam było odpocząć. Anna stwierdziła, że kiedy byliśmy w Izumo, dom się zapuścił. Więc, siłą rzeczy, od razu zagoniła nas do sprzątania.
[T: Ratunku! Proszę, powiedz, że ona żartuje!]
A co kazała ci zrobić?
[T: Przelecieć wszystkimi rurami, bo gdzieś się coś zatkało… kazała mi zacząć od kibla!]
To nie zazdroszczę…
[T: Wybij jej z głowy ten idiotyczny pomysł!]
Niby jak? Anna to Anna, jak się na coś uprze, to nie ma zmiłuj. Tylko jedna prośba. Jak już wylecisz z rur, to zanim do mnie przylecisz, odśwież się.
[T: Jesteś niemożliwa!]
No i poleciała, obrażona na cały świat.
***
Nadszedł wielki dzień. Yoh idzie na swój pojedynek z Renem Tao. Ja idę na swój pojedynek z Faustem VIII. A Tara… Tara! Gdzie ty jesteś?!
[T: Nie idę! Już mówiłam! Nie lubię cmentarzy, nie lubię nekromantów, nie lubię takich, co dali w kość innym…]
Ty się zwyczajnie boisz.
[T: Nie! Ja po prostu wolę zostać w domu!]
To co, sama mam wejść do wakizashi?!
[T: A proszę bardzo!]
Tara, idziemy.
[T: Nie! Nie, nie, nie! I zabierz te łapy! Zostaw mnie! Nie!!]
***
Z Tarą w pięści doszłam na miejsce pojedynku. Prawie się spóźniłam.
[T: Wypuść mnie już! Przecież nie ucieknę…]
Wypuściłam Tarę. Wielce obrażona przysiadła na koszu na śmieci i zaczęła wygładzać sobie skrzydła.
[T: No i patrz, co zrobiłaś! Skrzydełka mi pomięłaś!]
To jak wrócimy, to poproszę Annę o żelasko, przeprasujesz sobie. Może być?
Prychnęła.
Z cienia wyłonił się wysoki osobnik w długim płaszczu. Nie widziałam twarzy, jego kapelusz mi zasłaniał. Ale czy mógłby to być ktoś inny, niż Faust VIII?
-Daria, jak mniemam. –skinęłam głową, potwierdzając jego słowa. –Ja jestem Faust VIII.
Zdjął kapelusz i lekko mi się ukłonił. Skinęłam mu głową, wciąż nie spuszczając go z oczu. Wykonał jakiś dziwny ruch nadgarstkiem, ale nic więcej. Stał i przyglądał mi się uważnie. A mnie nagle olśniło.
-Jaki jest twój cel w turnieju szamanów? –zapytałam.
***
-No już, nie płacz… jak ja mam cię pokonać teraz?
-Ja… nie wiem! Przepraszam, ale wzruszyłeś mnie… każda kobieta marzy o takiej miłości… Eliza jest farciarą…
Faust poklepał mnie po ramieniu, a ja poryczałam się jeszcze bardziej. Prawie wydmuchałam nos w jego rękaw, ale w porę się opamiętałam.
[T: Nie wiem, co ty widzisz w tej jego historii…]
-Wiesz co, Faust? –spojrzał na mnie zdziwiony. –Każdy ma jakiś cel w tym turnieju. Yoh walczy, bo chce prowadzić proste życie. Horohoro, bo chce uratować drobiażdżki. Ty, bo chcesz przywrócić swoją ukochaną do życia. A ja? Ja nie mam w tym żadnego celu.
[T: Do czego ty zmierzasz? Ej, ej, ej! Opamiętaj się! Nie rób tego, co zamierzasz!]
-Oddam ci wygraną bez walki. I tak nie chcę tych całych Wielkich Duchów. Tobie się bardziej przydadzą. No i mam nadzieję, że jak już zostaniesz królem szamanów, to poznam Elizę.
[T: Idiotka! Kretynka totalna! Wycofujesz się z turnieju?!]
Tak. W sumie to od początku nie chciałam walczyć. Teraz widzę, że już dawno powinnam zrezygnować.
-Je… jesteś pewna? –zapytał Faust.
Jego oczy wyrażały tępe zdumienie. Skinęłam głową. A on nagle rzucił się na mnie. Tak mnie zaczął przytulać, że myślałam, że mnie udusi.
-Pierwszy raz spotkałem kogoś, kto mnie zrozumiał! Nie zapomnę ci tego! I Eliza też!
Tym razem on się popłakał.
[T: Boże, z kim ja się zadaję?!]
Ze mną!
[T: Bez komentarza…]
***
Wracając do domu natknęłam się na Silvę. Zabrał on mój dzwonek wyroczni. Szkoda, myślałam, że będę miała z niego pamiątkę. No i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to chyba koniec mojej przygody. Nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam. To był dopiero początek.


No i teraz to się dopiero zacznie >D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 22:53, 25 Cze 2006    Temat postu:

Orginalnie, nie powiem jeszcze nie czytałam ficka w którym bohater wycofuje się z turnieju. bomba! Faust hum jak Faust, skojarzył mi się z drugą serją, ale niech bedzie. Tara um spełnia podobną funkcię jak Rai i Kariny, bez niej to nie było by to...
Acha biedna T. Anna to ma pomysły, a Daria czasem jest wredna....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pon 11:53, 26 Cze 2006    Temat postu:

O... biedna Daria, tak się wzruszyć ^^
(R: o ile pamiętam, nie byłaś lepsza==')
Nie wypominaj mi! To, że sam masz serce z kamienia nie znaczy, ze inni go nie mają! On ją kocha! Naprawde! Nie to co ty!
(R: *jebut*)

A wracając do opowiadania.. hyhy^^ ciekawa jestem co będzie potem^^
(R: przecież Daryśka ci opowiadała co będzie potem..)
Czepiasz się szczegółów =='


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Szaman



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)

PostWysłany: Pon 12:43, 26 Cze 2006    Temat postu:

;( To taaaaaakie wzruszające!! Ueee! Ale mogło byc dłuzsze==" Haha, ja tylko o jednym*chlip*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Pon 21:17, 26 Cze 2006    Temat postu:

evil ]:>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 21:02, 02 Lip 2006    Temat postu:

Się napisało kolejny part, będzie jakieś dwa dni temu, ale się nie chciało wstawić. A teraz, jak komentowałam Kajtusi, to postanowiłam wykorzystać fakt, żem zalogowana, więc wstawiłam ^^' Cieszta się, czytajta i komentujta. Tyla od autorka, która zaczęła o sobie mówić w trzeciej osobie (ciekawe, czemu? Pewnie znowu jej coś odwaliło xD') i na dodatek niepoprawnie... ale nie przejmujta się, niedługo jej powinno przejść ^^' A przynajmniej ona ma taką nadzieję xD'

21. Imprezka i… początek nowej przygody.
Jakoś tak lżej mi było, jak pozbyłam się tego całego dzwonka wyroczni. W sumie to nigdy nie lubiłam walczyć, a turniej do tego zmuszał. No i nigdy nie pociągała mnie wizja mnie z Wielkimi Duchami. To stanowczo nie dla mnie. Niech kto inny ratuje świat i się bije z masą pomylonych szamanów. Ja mam o wiele ciekawsze rzeczy do roboty.
[T: Na przykład?]
Oj, na przykład, na przykład. Od razu chcesz przykład? No to… eee… nie wiem w tej chwili, ale na pewno…
[T: Widzisz, nie masz nic do roboty. Kretynka jesteś i tyle!]
A ty co, nagle tak ci się walczyć zachciało?
[T: No… nie, ale co z marzeniami?]
Jakimi?
[T: Na pewno jakieś miałaś, skoro wystartowałaś w turnieju.]
Właśnie nie. Wystartowałam, bo tak chcieli rodzice. No i Asakurzy. Ale mi samej się nie chciało. Wolę kibicować niż walczyć. Zawsze taka byłam.
***
Klucz zgrzytnął w zamku. Jak ja powiem Annie i Yoh, że wyleciałam z turnieju z hukiem, jakich mało?
[T: Po prostu. Jak przeżyjesz reakcję Anny, to już nic gorszego stać się nie może.]
Też racja. Nic, raz kozie śmierć. Wchodzę i mówię. Koniec.
Otworzyłam drzwi, udając spokojną weszłam do środka. Z salonu dobiegała mnie większa ilość głosów, więc w tamtym kierunku się udałam. Weszłam i… zamarłam, po czym odskoczyłam pod ścianę, mając drzwi w zasięgu ręki. Wskazałam palcem na chłopaka spokojnie siedzącego przy stole i pijącego coś, co wyglądało na sok pomarańczowy.
[T: Albo ten nowy płyn do naczyń, który Anna kupiła.]
-Kto tu wpuścił tego świra?! –udarłam się.
Ren przeszył mnie tymi swoimi ślepiami. Kiedyś mu je normalnie wykłuję! Tak jak Tarci skrzydełka powyrywam.
Towarzystwo zamarło. Wszyscy gapili się na mnie jak na skończoną idiotkę.
[T: Może mają rację?]
-Rena? –zapytał Yoh. –On jest całkiem fajny!
-On chciał mnie zabić!
-Mnie też. A oboje jeszcze żyjemy. A teraz chodź świętować z nami!
Usiadłam przy stole. Wciąż nie spuszczałam wzroku z Rena. Nie ufam mu.
[T: Daj spokój, ma fajnego ducha…]
Czyli na czujność Tary liczyć nie mogę…
-Daria?!
Obróciłam się i w progu ujrzałam znajomą, niebieską czuprynę.
-Horohoro, cześć!
-Wy się znacie?! –zdziwił się Yoh.
Horohoro przysiadł się do mnie. Ja skinęłam głową w odpowiedzi na pytanie Yoh. No i nie zdążyłam z Horusiem nawet słowa zamienić, kiedy jakaś niebieskowłosa pannica złapała go za ucho i przeciągnęła na drugą stronę stołu.
-Kto to jest? –zapytała lodowato.
-To jest… no, to jest Daria. –odpowiedział Horo, drapiąc się w kark.
-Czyli? –pannica prześwidrowała mnie spojrzeniem.
-No… -zająknął się Horo, zerkając na mnie. –Pamiętasz, jak ci mówiłem o dziewczynie, która mnie parasolką obiła?
***
Impreza była nawet fajna. Zjedliśmy stanowczo za dużo, chłopcom odwalało no i na koniec wszyscy nocowali u nas. Jeszcze nikomu nie powiedziałam, że wycofałam się z turnieju. Póki co niech świętują swoje wygrane.
[T: Tak się zastanawiam…]
No?
[T: Skoro wyleciałaś z turnieju… to wrócisz do domu?]
Pewnie niedługo tak. Stęskniłam się trochę za domem.
[T: A ja mam lecieć z tobą?]
Jesteś moim duchem stróżem, to chyba tak.
[T: Czyli mimo końca turnieju, wciąż będę cię mieć na karku? Właśnie mnie załamałaś…]
Tak, ja też cię kocham.
***
Rano okazało się, że Ren gdzieś w nocy wyparował. No ale czego spodziewać się po niedoszłym mordercy, jak nie wyjścia „po angielsku”? No więc właśnie. Nie zawracając już sobie nim głowy zeszłam do kuchni, żeby przekąsić coś na bardzo późne śniadanie. Z pokoju obok dochodziły mnie głosy jedzących domowników i gości, którzy jednak postanowili zostać trochę dłużej, niż Tao. Nie zważając na nich, wpełzłam do kuchni i zanurkowałam w lodówce. No i pewnie spędziłabym w tej lodówce jeszcze parę ładnych minut, zastanawiając się, co tu jest jeszcze zjadliwe, gdyby nie nagła podejrzana cisza i… głos Basona, ducha stróża tego całego Tao. Wychyliłam więc nos z lodówki, nasłuchując uważnie. Nie podsłuchałam dużo, gdy wybuchło ogólne poruszenie. Zaciekawiona, skierowałam się do reszty szamanów. Zanim jednak zdążyłam wejść do pokoju, doszedł mnie głos Anny.
-Nigdzie nie pójdziecie!
-Ale Anna… -jęknął, jak zwykle żałośnie, Yoh.
Nie słuchałam dalej. Jak Anna powiedziała, że nie pójdą, to nie pójdą. Na nią nie ma mocnych. Wróciłam więc do kuchni i ponownie zanurkowałam w lodówce.
***
No, już spakowana. Teraz muszę kupić bilet i wrócę do domku. Jeszcze tylko poinformuję o tym Annę i Yoh.
[T: Czyli to już naprawdę koniec, wracasz do domu?]
Na to wychodzi.
Wyszłam z pokoju i zaczęłam szukać domowników. Poza duchem poprzedniego mieszkańca nikt nie rzucił mi się w oczy. No i oczywiście, jak chcę ich poinformować o wyjeździe, to gdzieś znikają. Tak jakby mi na złość robili!
[T: To poczekasz aż wrócą. Samolot ci nie zwieje. A nawet jeśli, to poczekasz na następny.]
Też racja. No to czekam.
***
Anna wróciła. Razem z siostrą Horohoro. Zanim zdążyły zdjąć buty, dopadłam je z moją nowiną.
-Słuchaj, Anna, wypadłam z turnieju i wyjeżdżam.
Spojrzała na mnie, jakoś tak inaczej niż zwykle. Nie wiem, czy była zła, czy mi współczuła.
-Wiem. –powiedziała, dość chłodno nawet jak na nią.
Przeszła obok, nie patrząc na mnie.
[T: Może zapytaj się, co ją ugryzło.]
Nie głupi pomysł.
-Hej, Anna, co cię ugryzło?
Przeszyła mnie spojrzeniem. Usiadła ciężko i westchnęła.
-Yoh i reszta tych głupków, to jest Manta, Horohoro i Ryu, pojechali ratować Rena.
-Ryu? A skąd on się tam wziął?
[T: Zapytałabyś raczej, co się stało z Renem!]
To mnie jakoś nie interesuje.
-Pojawił się! –wykrzyknęła Anna.
Więcej nie usłyszałam od niej ani słowa. Odwróciła się do mnie plecami i włączyła te swoje bzdurne telenowele. A Pirika zniknęła z płaczem w swoim pokoju.
***
Wzięłam walizkę i zniosłam ją na dół. Anna nie zaszczyciła mnie nawet jednym spojrzeniem, a Pirika jak wsiąkła w ‘swój’ pokój, tak wsiąkła. Rzuciłam więc krótkie „cześć!” i wyszłam. Patrząc pod nogi skierowałam się w stronę ulicy. I oczywiście musiałam na kogoś wleźć! Zdziwiona do granic możliwości, rozmasowywując głowę, spojrzałam na tego kogoś, na kogo wlazłam. No i kto to był?
[T: Mikihisa! Składam reklamację! Miałam dostać jakąś normalną szamankę!]
Zamilcz, Tara!
-Cześć, Daria. –przywitał mnie wesoło wujcio Maska. –Nie chciałabyś mi czasem trochę pomóc?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Nie 21:19, 02 Lip 2006    Temat postu:

djabollllo! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Szaman



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)

PostWysłany: Pon 12:13, 03 Lip 2006    Temat postu:

Rozwalasz mnie!!! No nie, jak można...Ta z tą reklamacją....Ta beczy, ta oglada film, ta na kogoś wpada, A DARYŚKA PISZE ZA KRÓTKO!! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 12:47, 03 Lip 2006    Temat postu:

No ta, reklamacja, noramalna szamanka, a może klionika umysłowa dla duchów? bo Tara na normalego ducha mi nie wyglada....właśnie chciabym umiec pisać komedie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Szaman



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)

PostWysłany: Pon 18:06, 03 Lip 2006    Temat postu:

Ja też, ale wszystkiego miec niestety nie można. Przykad? [link widoczny dla zalogowanych] - totalne dno. Oh chyba sobie reklame robie ^^"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Czw 15:46, 06 Lip 2006    Temat postu:

Raklama jak nic ^^'
A na następny part nie liczcie szybko - totalny kryzys twórczy i brak Wen ==' Napisałam połowę części... i co? i nic, wszystko co dalej usiłuję napisać jest... jakieś takie... no totalne dno, ujmując to tak, żeby było jasne... A jeszcze uczyć się trza i chwilę mnie nie będzie (znowu trza jechać i grać), więc jeszcze czasu na pisanie nie mam... nic, nie narzekam.... ale jakby kto miał pomysła, jak moją Wen kopnąć, to jestem otwarta na wszelkie pomysły!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 8 z 18

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin