Drugie FF by Daryśka xD
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Śro 19:54, 13 Wrz 2006    Temat postu:

Bo jest tak samo beznadizeje i głupio zakochany? I to bez wzajemnosci w dodatku?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 20:02, 13 Wrz 2006    Temat postu:

Wiem, że teraz może się wydawać bardzo podobny do Elusia, ale to do czasu. A dokładniej do pewnego bardzo ważnego dla całej hisorii punktu zwrotnego (zresztą nie pierwszego już...). Wtedy to... no, "trochę" się pozmienia ^^'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Śro 21:06, 13 Wrz 2006    Temat postu:

pocisnęłaś, Daryś xD My chcemy więcej.
[Wen: O matko, ona się sklonowała ==']
Nie, jestem kilka w jednym ciele. TO się nazywa rozdwojenie jaźni.
[Wen: O kilka za mało...]
=='
^^'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Sob 12:09, 16 Wrz 2006    Temat postu:

Dobra, kolejny part nadchodzi ^^'

36. Co się działo przed kolacją?
Siedziałam w barze z Anną i Yoh. Jakimś cudem Panna Brutalna nie zrobiła naszemu śpiochowi żadnego kuku. Za to przemaglowali mnie na okoliczność tego, co robiłam odkąd wypadłam z turnieju. Opowiedziałam im to w miarę dokładnie, pomijając tylko kilka drobnych faktów. Później ja przemaglowałam ich i dowiedziałam się, że mamy tych samych znajomych. Tylko trochę inny stosunek do nich – na przykład taki Hao. Dla mnie jest on nawet znośny, a Yoh i Anna jakoś tak nie mogą go ścierpieć.
***
Wróciłam do swojego pokoju. Za pół godziny jestem umówiona z Nichromem. Jeny, w co ja się mam ubrać?! Bądź co bądź to kolacja z facetem! Tara, ratuj, nie mam się w co ubrać!
[T: A czym ty się, przepraszam, przejmujesz? W końcu idziesz na kolację, nie? A to, że z Nichromem, to chyba do tej pory mniej cię interesowało...]
No wiem... ale przecież nie pójdę w stroju radnej, nie?
***
[T: Przesadziłaś. Wyglądasz jak nie ty.]
Zamknij się.
[T: Nichrom nic nie zje. Cały czas się będzie na ciebie gapił, weźże się zlituj i tak nie odstawiaj.]
Dałabyś spokój, co?
***
Puk, puk!
-Właź! –udarłam się sprzed lustra.
Drzwi skrzypnęły. Odwróciłam się, chcąc powiedzieć, żeby poczekał tylko chwilkę, ale... wcale nie zobaczyłam Nichroma. W pokoju był Hao, z młotkiem w ręce, przyglądający mi się z rozdziawioną paszczęką.
-Co się tak gapisz? –burknęłam. –I po co ci to narzędzie zbrodni?
-Eee... –wydusił z siebie inteligentnie Asakura, wciąż się na mnie gapiąc. Wyglądał w tym momencie jak skończony idiota. –Coś ty z sobą zrobiła?
-Nie no, kolejny się czepia! –jęknęłam. –To zrobiłam, że się jakoś ubrałam i uczesałam.
[T: I umalowałaś.]
-Jej nie słuchaj. –warknęłam do Haosia, zezując na Tarę. – Coś ostatnio wyjątkowo dogaduje.
Hao kiwnął z zadumie głową.
-Więc... po co przypełzłeś? –zapytałam.
-Po... no, przyniosłem młotek, chcę odzyskać swoje drobiazgi ze ściany...
-No chyba do reszty cię pogięło! Jak ruszysz mi tą ścianę, to osobiście cię poćwiartuję! O ile wcześniej Goldva mnie nie dopadnie...
***
Drzwi otworzyły się z hukiem.
-Kwiatuszku, jesteś gotowa?
Oderwałam się od ściany, w której razem z Hao zawzięcie grzebałam i strzepałam tynk z ubrania.
-Można tak powiedzieć...
Hao zezował chwilę na Nichroma, po czym wrócił do rozgrzebywania ściany. Goldva naprawdę mnie zabije. Nichrom zmarszczył brwi. Podszedł do mojego łóżka, aktualnie przykrytego grubą warstwą tynku i zajrzał Haosiowi przez ramię do dziury w ścianie.
-Co się tu dzieje? –zapytał.
-Szukam swoich starych kolczyków. –odpowiedział Hao, zanim ja zdążyłam się odezwać.
Kolczyków! A przy mnie nie chciał powiedzieć, czego szuka, cały czas mówił o „jakimś drobiazgu”!
***
-Znalazłem! –udarł się Nichrom.
Razem z Hao rzuciliśmy się na niego, żeby w końcu zobaczyć te legendarne już chyba kolczyki. I powiem szczerze – rozczarowałam się. Zwykłe gwiazdki z drucika. Nic więcej.
-To ma być to? –burknęłam. –Przez to rozwaliliśmy połowę mojego pokoju, drugą pokrywając masą tynku?
Haoś wyrwał Nichromowi kolczyki i z uśmiechem szaleńca schował je bezpiecznie w kieszeni spodni.
-Mają dla mnie... wartość sentymentalną. –wyznał Asakura. –No, to ja już pójdę. Coś mi się zdaje, że mieliście gdzieś iść, a nie chciałbym przeszkadzać.
Przeszkadzać? Ba... rozwalił mi pół pokoju i teraz zamierza tak po prostu wypełznąć? Co to, to nie! Wybiegłam z pokoju, by prawie natychmiast wrócić z miotłą, ścierką, jakimś płynem, wiadrem i wszystkim innym, co mi wpadło w ręce w składziku. Wręczyłam to Hao i uśmiechnęłam się słodko.
-Skoro rozwaliłeś mi pół pokoju, to teraz posprzątaj. A my z Nichromem wyjdziemy, tak jak zaplanowaliśmy, na cudowną kolację. To pa, Hao!
To ostatnie wykrzyczałam już z korytarza, ciągnąc za sobą prawie nieprzytomnego ze szczęścia Nichroma.


Jeeeny, a co do następnego -wiem dokładnie, co chcę napisać, ale jakoś tak w klawiaturkę stukać mi się nie chce xD' Ale postaram się coś jeszcze urodzić, zanim zniknę na tydzień na oboziku szkolnym...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 12:54, 16 Wrz 2006    Temat postu:

Oj Nichrom Nichrom..^^ nie moge doczekać sietego tekstu o "mojej dziewczynce" i skrzypacach^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 13:05, 16 Wrz 2006    Temat postu:

Haoś mnie rozwalił i to chyba skuteczniej niż ścianę... Laughing A co do Nichroma Daria strasznie nim poniewiera oj...biedaczej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 16:58, 17 Wrz 2006    Temat postu:

Pora na kolejny part - napisany dlatego, że nagle zrobiło mi isę jakoś tak szkoda Nichroma...

37. Kolacja, skrzypce i Jink.
Przed wejściem do rady zatrzymaliśmy się. Czekałam, aż Nichrom łaskawie powie, gdzie właściwie mamy iść, ale on się tylko na mnie gapił.
-Nichrom...? –zero reakcji. –Nichrom! –podskoczył. –Gdzie my tak właściwie mamy iść?
Błysnął zębami w uśmiechu.
-Niespodzianka, kwiatuszku! Zostajemy w siedzibie rady!
A to ci niespodzianka... a myślałam, że coś zjadliwego zjem...
***
Dobra. To jest niespodzianka. Bądź co bądź niecodziennie je się w siedzibie rady kolację przy świecach. W dodatku całkiem zjadliwą, a nawet smaczną. Nie ma co, postarał się chłopaczyna. Normalnie brakuje mi jeszcze tylko jakiejś bandy oszołomów z instrumentami i atmosferka jak z romantycznego filmu.
***
Oszołom z instrumentem się zjawił. Ale tylko jeden. A jak go zobaczyłam, to się zakrztusiłam sokiem. Zgadniecie, kogo Nichrom poprosił o małą przysługę? Jinka. Więc nasz wspaniały Jinkuś przypełzł ze skrzypcami i zaczął rzępolić.
***
Ratuuunku! Dłużej tego nie wytrzymam! Zaraz przeczyszczę mu uszy jego własnym smyczkiem!
-Co jest, kwiatuszku? Nie smakuje ci? –zmartwił się Nichrom.
-Nie, jest pyszne... –uśmiechnęłam się, mimo iż chciało mi się płakać, słysząc, jak biedne skrzypce cierpią w rękach Jinka.
Nichrom pojaśniał z radości. Nadział na swój widelec absolutnie wszystko, co tylko dało się nadziać i zaczął wymachiwać mi tymże pokarmem przed nosem.
-Samolocik leci! Kwiatuszku, jedz...
W tym momencie nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Jink ciągle rzępolił, Nichrom usiłował mnie karmić... ludzie, co ja tu właściwie robię?! A, tak... kolację jem...
***
Wybiję mu zęby, normalnie zaraz wybiję mu zęby!
Jink skończył grać (ach, moje biedne uszy w końcu odżyją!) i przysiadł się do mnie i Nichroma. Stwierdził, że skoro tak długo grał, to jemu też należy się jakieś jedzonko. No żeby tylko tyle. Kiedy tylko się przysiadł, to zaczęła się regularna wojna na wszystkie fronty. Nichrom był wyjątkowo niezadowolony z towarzystwa Jinka i dawał mu to do zrozumienia co kilka sekund. Jink był wyjątkowo niezadowolony z mojego towarzystwa (z wzajemnością) i dawał mi o tym do zrozumienia. A ja byłam niezadowolona z całej tej dziwnej sytuacji i dawałam im obu do zrozumienia, że już chyba pora zakończyć ten dziwny wieczorek.
***
Nie wiem, jak do tego doszło, ale pojedynkowałam się z Jinkiem na noże do chleba... Nichrom nas rozdzielał i biedaczek oberwał i ode mnie, i od Jinka. Na szczęście nikt nie ucierpiał. No, jeżeli oczywiście nie liczyć tego, że ten kretyn, Jink, sam się niechcący skaleczył.
Kiedy w końcu Nichromowi udało się nas rozdzielić, doszło do ostrej wymiany zdań między mną a Jinkiem.
-Nie nadajesz się na radną. –stwierdził. –Nawet z turnieju wyleciałaś! Tyłek musiałem ci ratować!
-Wielkie mi mecyje! Jakby ciebie wściekły Tao usiłował pokroić na plasterki, to wytrzymałbyś pewnie krócej ode mnie!
-Poza tym nie jesteś z Patch Tribe!
-A ty jesteś ograniczony! Jak ktoś nie z Patch Tribe, to od razu go nie lubisz, tak?
-Eee... dalibyście spokój, dobra? –jęknął Nichrom, ale został kompletnie zignorowany.
-Najchętniej to posłałbym cię do świata duchów, ale Goldva by się wściekła. –warknął Jink.
-Z wzajemnością.
Mierzyliśmy się wzrokiem. Nichrom jęknął, chwycił mnie za rękę i zaczął coś paplać, że na nas już czas. Następnie wyciągnął mnie na korytarz – byle dalej od Jinka.
-Co wy się tak nie lubicie? –zapytał już na schodach.
-Spotkałam go w czasie pierwszej rundy i jakoś sobie do gustu nie przypadliśmy. –odpowiedziałam.
Zeszliśmy na nasze, pierwsze, pięterko. Doczłapaliśmy pod moje drzwi. Stanęliśmy i zapadła jakaś taka niezręczna cisza. Po chwili zdałam sobie sprawę, że trzymamy się za ręce. Jeeeenyyy! Ja się trzymam z Nichromem za ręce?! Nie, chyba chora jestem... to wszystko przez Jinka, wytrącił mnie z równowagi!
-Ja już chyba pójdę spać... –powiedziałam, przygryzając wargę.
-Tak... –mruknął Nichrom, nie spuszczając ze mnie wzroku. –Ja chyba też.
Wysiliłam się na uśmiech, a następnie wyplątałam swoje dłonie z jego uścisku. Otworzyłam drzwi, weszłam do pokoju i chciałam mu jeszcze przez próg powiedzieć ‘dobranoc’, ale on oczywiście wpakował mi się do pokoju. Normalnie ręce opadają.
-Nichrom...
-Tak, kwiatuszku?
-Ja śpię w moim pokoju. Ty w swoim.
Zrobił minę zbitego psa, ale poszedł do siebie. A ja myślałam, że padnę na łóżko i po prostu zasnę po wieczorze pełnym wrażeń. Nie było mi to jednak dane, gdyż na moim łóżku ktoś był...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Nie 16:59, 17 Wrz 2006    Temat postu:

biedny Nichuś... biedna Daria xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 17:20, 17 Wrz 2006    Temat postu:

Hum...o gólnie rzecz biorąć jestm dziś w stanie skarajnej załamki i nawet pojedynek z Jinkiem mnie nie rozbawił, co nie znaczy, że scenka nie była zabawna.... Crying or Very sad końcówka..hum no dobra intrygujaca

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Nie 18:11, 17 Wrz 2006    Temat postu:

I znów ktoś w pokoju, normalnie jak w hotelu;)
A Jink wymiata^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Pon 0:57, 18 Wrz 2006    Temat postu:

Dobra. Jutro jadę na obóz i nie będzie mnie cały tydzień, więc dostaniecie następne literki bardzo szybko. Part special for Kaede, za to, że zamęczała mnie prośbami o love Hao-Daria i tym samym podsunęła mi pomysł na więcej niż jedno wydarzenie. Part długi - ale chciałam to zmieścić w jednej części.

38. Dziwne zapędy Asakury
Na moim łóżku, jak gdyby nigdy nic, siedział sobie Hao Asakura i bezczelnie się na mnie gapił.
-Czego? –rzuciłam spod drzwi.
-A, przyszedłem zobaczyć, co porabiasz...
Westchnęłam ciężko.
-To już nie masz nic lepszego do roboty? –spytałam ironicznie. –Sprawdzasz, co porabia dziewczyna, która kiedyś cię szpiegowała?
-Czemu nie? Tak się składa, że ta dziewczyna jest wyjątkowo interesująca.
-Co ty nie powiesz... –mruknęłam niechętnie.
Przeszłam przez cały pokój, aż do szafki, na której siedziała Tara. Zdjęłam z nadgarstka dzwonek wyroczni. W końcu w swoim pokoju chyba mogę go zdjąć, nie? Jednocześnie zastanawiałam się, czego Asakura może chcieć. W końcu kolczyki już chyba wziął, nie? Odwróciłam się na pięcie, chcąc zapytać wprost, o co mu chodzi. I gdy tylko się odwróciłam, to zahaczyłam nosem o nos Hao. Ze zdziwienia prawie usiadłam na półce.
-Gdzie stykają się nosy, tam i usta! – Uśmiechnął się Hao.
-A tobie co odbiło?! –pisnęłam.
Jedna ręka Hao znalazła się na moim biodrze, druga na plecach. Ciągle się uśmiechał.
-Hao, poznajesz mnie?! –usiłowałam przemówić mu do rozsądku, jednocześnie odpychając go od siebie. –To ja! Daria! Ta Daria, która podcięła ci włosy! Ta Daria, która publicznie spoliczkowała cię za zniewagę ducha! Ta Daria, przez którą musiałeś przepraszać ducha! Ta Daria, która ni stąd, ni zowąd uciekła ci z grupy! Ta Daria, która szpiegowała cię na polecenie Mikihisy! Ta Daria, która jest teraz w radzie! Poznajesz?!
-Poznaję. –uśmiechnął się, demonstrując całe uzębienie. –Ta Daria, która wyjątkowo mi się podoba.
-Hao, do czorta! Co ci odbiło?! Znowu coś piłeś, prawda?
-Jestem zupełnie trzeźwy. I nic mi nie odbiło. Po prostu podobasz mi się. Może nie tak, jak Anna, czy Claudia... albo jak ta Satou, co ją wczoraj spotkałem nad jeziorem... ale na pewno bardziej, niż Iraya, czy chociażby Diana.
-Hao, ty... jesteś kobieciarzem! –zdziwiłam się.
Uśmiechnął się tak wesoło, jak zwykle. A ja ze zdziwienia zapomniałam, że miałam go odpychać. I zanim się zorientowałam – odpłynęłam. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i cały świat przestał istnieć. Jeny, Hao całuje po prostu niesamowicie! I nagle, jak się zaczęło, tak się skończyło. Byłam w swoim pokoju, oparta zadkiem o półkę, w objęciach Hao, który wodził wzrokiem za latającą wściekle nad naszymi głowami Tarą.
[T: Jak już dojdziecie do dalszych etapów znajomości, to sprawdź, czy Hao nie ma czasem za ciasnych majtek. Bo śmiem przypuszczać, że mu krew do mózgu nie dociera.]
-A to czemu? –zapytał uprzejmie Hao. Ja nie byłam w stanie wydusić słowa.
Tara prychnęła. Podleciała i usiadła mi na ramieniu. Skrzyżowała ręce na piersi i założyła nogę na nogę. Patrzyła wyniośle na Hao, który przyglądał jej się z uprzejmym zainteresowaniem.
[T: Zapomniałam, że mnie słyszy... a to pech! A skoro mnie słyszy, to mam do niego prośbę. Niech nie spłodzi żadnego bachora. Z jednym jego potomkiem, o Yoh mowa, są już wystarczające problemy. Z drugim, tu o Silvie wspominam, da się jeszcze wytrzymać. A trzeci, idąc zasadą łańcucha, byłby gorszy niż Yoh.]
Hao roześmiał się. Następnie skinął Tarze głową.
-Postaram się pamiętać o ostrzeżeniu.
Tu mój duch stróż mnie zaskoczył. A właściwie zaskoczyła. Zsunęła mi się z ramienia i, wściekle migocząc, zawisła Hao tuż przed nosem. Następnie splunęła mu w twarz.
[T: A teraz ją puszczaj, ty zboczeńcu!]
Hao zamrugał. Wyraźnie był lekko zdziwiony, ale zachował dobrą minę do złej gry. Po raz kolejny uprzejmie się uśmiechnął.
-Ale Daria przecież nie ma nic przeciwko... prawda?
I tu stanęłam przed dylematem wszystkich dziewczyn Bonda. Z jednej strony chciałam gościa udusić, a z drugiej... jak on całuje...
[T: Daria, opamiętaj się! Zawsze mówiłaś, że ty byś się takiemu Bondowi nie dała!]
Bondowi nie... ale Hao to inna sprawa!
[T: Daria!]
Hao uśmiechnął się szeroko, a ja złapałam Tarę w garść i wepchnęłam do najbliższej szuflady. Hao podsunął krzesło, żeby Tara nie wypchnęła szuflady na zewnątrz. A dalej sprawy potoczyły się naturalnym biegiem...
To jest prawie naturalnym. Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się w moim łóżku. Całował moją szyję, powoli schodząc coraz niżej. Jednocześnie jego ręce wyraźnie upodobały sobie moje plecy i znalazły się na nich kompletnie ignorując bluzkę. A ja dopiero teraz zaczęłam trzeźwo myśleć. Jestem w siedzibie Rady. Dobrze. W swoim pokoju. Dobrze. W swoim łóżku. Dobrze. Z Hao. Źle!
-Hao...
-Mhm? –mruknął, nie zaprzestając całowania mojej szyi.
-Przestań.
-Co?
Przestał mnie całować. Uniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
-Jeśli coś ci się nie podoba, to...
-Rozmyśliłam się.
-Że... co?!
-To co słyszysz. A teraz złaź ze mnie.
Nie czekając na jego reakcję, zepchnęłam go. Już nie znajdował się na mnie, ale ciągle uparcie tkwił w moim wyrku. Usiadł i przyglądał mi się, jakby mnie pierwszy raz w życiu zobaczył.
-Ale czemu...? –zapytał, wyraźnie zbity z tropu.
-Po prostu. –Stwierdziłam. –Może chciałam dogryźć Tarze... –skłamałam.
On wiedział, że skłamałam. Widziałam to w jego oczach. Mimo to nie odezwał się ani słowem. Chwilę tak tkwiliśmy, w absolutnej ciszy. A potem Hao wstał.
-To ja już chyba pójdę...
Spojrzał na mnie, ale tak jakoś inaczej. Tak nie jak Hao. Aż mi się go szkoda zrobiło, nie wiedzieć czemu. A najlepsze w tym wszystkim, że doskonale wiedziałam, że on gra. W teatrze zrobiłby furorę, już widzę tą masę fanek na scenie w środku przedstawienia!
Niewiele myśląc, złapałam go za nadgarstek.
-Nie... to znaczy... Możesz zostać, jeśli chcesz...
Uśmiechnął się i wpakował z powrotem do wyrka. Gorzej niż Nichrom! Czy faceci tylko o jednym...?
-Hao! –syknęłam. –Powiedziałam, że możesz zostać, a nie dobierać się do mnie!
-Przepraszam... –szepnął mi do ucha.
***
-I ty się dałeś?! –zapytałam z niedowierzaniem, mocniej wtulając się w jego ramię.
-Yhm. –przyznał Hao, ciągle gładząc moje włosy. – Siedziałem w tej lodowatej wodzie i liczyłem. Wiesz, wtedy byłem jeszcze głupim smarkaczem, co sobie ubzdurał, że jest dzieckiem demona... bez grama furyoku i jakiegokolwiek opiekuńczego ducha. Poza tym wyszło mi to na dobre. Nauczyłem się liczyć.
-Ale... nie miałeś ochoty... nie wiem, przywalić temu całemu Ohacośtam?
-Ohachiyo. –poprawił mnie Hao. –Miałem. Ale trzeba przyznać, że jego metody są skuteczne.
-Bez jaj! Siedzieć w lodowatej wodzie, dopóki nie policzy się do stu i przy każdej pomyłce wracać do zera?! –zapytałam, podnosząc się i patrząc mu w oczy.
Hao zaśmiał się.
-Dokładnie tak. Ale on nauczył mnie wszystkiego. Liczyć, pisać, czytać... i dużo więcej.
-A co się z nim stało? W końcu demony chyba nie umierają, nie?
Hao odwrócił wzrok.
-To, co się z nim stało, to kwestia nieistotna. –Spojrzał mi w oczy. –Ale, ale! Miałaś opowiadać, jak jeszcze u siebie szukałaś jakiegoś ducha stróża!
-A, tak... –skrzywiłam się na samo wspomnienie nocnych wędrówek na cmentarze, zakończonych kompletną klapą.
-To opowiadaj! –zachęcał Hao.
I tak mniej więcej zeszła nam cała noc...

No a pisząc następnego parta (tak, już jest napisany) złapałam doła... ale doła twórczego (jeny, za bardzo przejmuję się bohaterami opowiastek wszelakich... chociażby moich - tu mi szkoda Nichroma, tu pochlipuję razem z Darią, tu śmieję się jak głupia do sera... geez, muszę coś z tym zrobić...)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 11:26, 18 Wrz 2006    Temat postu:

Wymiękam...biedny Nichrom, jak tak można...A kacje Haosie ja nie mogę...ech...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satsume
Kandydat na Szamana



Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:14, 19 Wrz 2006    Temat postu:

[A: ładnie to tak zdracać Nichroma...?]
*wbiega wściekła do pokoju* ARMANDO, TY MULE OD SIEDMIU BOLEŚCI, KTO CI POZWOLIŁ KOMENTOWAĆ!?
[A: Eeeee... No... ^^"]
==" No nic. Zasada łańcucha mioodzio. Właśnie skończyłam czytać WSZYSTKIE party. Cuuudoooo!!! Ja cem więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Sob 17:40, 23 Wrz 2006    Temat postu:

Wróciłam, więc chyba pora na next part... jeszcze kilka takich części jak ta albo poprzednia i chyba przestanę się przyznawać do tego ficka =='

39. Rozczarowanie Nichroma i złamane serce Darii.
Skrzypnięcie drzwi i wesoły głos Nichroma skutecznie mnie obudziły. Przetarłam oczy i zerknęłam w kierunku wejścia do pokoju. W progu stał Nichrom, ciągle z dłonią na klamce i gapił się na mnie jak na zjawę. O co mu chodzi? Cofnął się o krok. Mruknięcie za plecami i jakaś ręka przerzucona przez moją talię w jednym momencie uświadomiły mi, o co chodzi Nichromowi. Spałam z Hao. Radna śpiąca z głównym czarnym charakterem – tego to jeszcze chyba nie było...
Nichrom spuścił głowę. Nie rozpłakał się. Zacisnął tylko pięści. Hao podniósł się na łokciu i uśmiechnął do niego.
-Nichrom! Jak tam było wczoraj na kolacji? –zapytał Asakura.
W tym momencie myślałam, że wybiję Hao zęby. Czy on nie widzi, że Nichrom cierpi? I to przeze mnie? Sama miałam ochotę się popłakać. Co ja najlepszego zrobiłam?!
Nichrom odetchnął głęboko. Spojrzał na mnie i Hao.
-Rozumiem. – powiedział. –Cały czas wolałaś jego. Nie mam ci tego za złe, nigdy nie mówiłaś, że mam jakiekolwiek szanse. Skoro przy nim jest ci lepiej niż przy mnie... uszanuję twój wybór. Bylebyś tylko była szczęśliwa, kwiatuszku...
Ogromna gula zebrała mi się w gardle. Wychrypiałam tylko coś, co miało przypominać „Nichrom, to nie tak...”, ale wiedziałam, że niczego to nie zmieni. Tylko czym ja się przejmuję? Przecież nic mnie z Nichromem nie łączyło, nie powinnam się wcale czuć winna. A jednak. Paskudne uczucie winy ciążyło mi jak jeszcze chyba nigdy.
Nichrom podszedł do łóżka i spojrzał Hao w oczy.
-Gratuluję. –powiedział cicho. –Ale zapamiętaj jedno. Jeśli moja dziewczynka będzie płakać przez ciebie, to ty będziesz płakał przeze mnie.
Hao zaśmiał się. Nichrom odwrócił się na pięcie i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Hao przytulił mnie. Uśmiechnął się.
-Nie smuć się, w końcu chciałaś się go pozbyć, prawda?
-Idź sobie, Hao. I więcej nie przychodź.
***
Od tego incydentu z Hao moje stosunki z Nichromem były bardzo ciężkie. Co mnie widział, to smutniał, spuszczał głowę, odchodził w drugą stronę, albo udawał, że mnie nie zauważa. Nie mam mu tego za złe. Ale mi samej zrobiło się strasznie przykro. No i nagle ta cała siedziba rady wydała mi się strasznie ponura i przygnębiająca. Tylko snujący się radni. Nikt do nikogo się nie odzywa. Wszyscy strasznie poważni. Chyba naprawdę brakowało mi Nichroma...
***
W końcu zebrałam się na odwagę i postanowiłam z nim porozmawiać. Długo zajęło mi szukanie go. Nikt nie umiał mi wskazać, gdzie on właściwie chodzi, gdy tylko skończy swoje dyżury. Ale w końcu go znalazłam. Jak? Otóż uparcie siedziałam przed siedzibą rady i czekałam, aż wróci. Koło północy się doczekałam.
Zdziwił się, jak mnie zobaczył, ale udawał, że wcale go to nie interesuje. Chciał po prostu przejść obok mnie, ale zastąpiłam mu drogę.
-Nichrom, posłuchaj. Wiem, że zawiodłam twoje zaufanie, ale nie chcę tracić twojej przyjaźni. Brakuje mi cię. –wyrzuciłam z siebie na jednym oddechu.
Nichrom uniósł brwi. Wymusił na sobie lekki uśmiech.
-Przecież masz Hao, prawda? –zakpił.
Zabolało. Nichrom, ty głupku!
-Nie mam. –powiedziałam cicho. –Nie mam i nigdy nie miałam. Nie chciałam mieć. Tak jakoś wyszło, że rozmawialiśmy całą noc, a później zasnęliśmy...
-Tak jakoś wyszło... –zironizował. –Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
Spojrzałam mu w oczy. I nagle mnie olśniło. Jest chyba tylko jeden sposób, żeby go odzyskać. Niewiele myśląc, złapałam go za ramiona i pocałowałam. Nie odepchnął mnie. W ogóle nic nie zrobił. Ale to, co powiedział, złamało mi serce.
-Jeszcze kilka dni temu oszalałbym ze szczęścia po takim pocałunku, ale teraz wiele rzeczy się zmieniło. Mam kogoś.
Teraz zrozumiałam, że naprawdę docenia się coś, gdy się to traci...
Nichrom ominął mnie i wszedł do siedziby rady. Ja zostałam na dworze. Nie chciałam wracać. Wszystko nagle wydało mi się głupie i bez sensu. Nichrom kogoś ma. Ale jak to? Przecież jeszcze niedawno szalał za mną... A teraz tak po prostu mnie odrzucił?
Nawet nie wiem kiedy, znalazłam się w parku nad jeziorem. Usiadłam na ławce i gapiłam się bezmyślnie na wodę. Nie wiem, ile tak siedziałam. Wiem, że nagle poczułam czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam zatroskaną twarz Silvy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Sob 17:42, 23 Wrz 2006    Temat postu:

chlip, chlip, aż się popłakałam, chlip, chlip, biedna ta nowa kobieta Nichroma...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 14 z 18

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin