Drugie FF by Daryśka xD
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Nie 13:53, 16 Kwi 2006    Temat postu:

fy? Jak to się stało, że ja tu nic nie napisałam? Dobra, nadrabiam zaległość Wink
najbardziej mi się podoba wyliczanie, co jest ładne, a co nie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 22:19, 24 Maj 2006    Temat postu:

Z powodu długotrwałej nieobecności Wen i braku jakichkolwiek pomysłów na kontynuację (tak, tak, napisało się początek, jak się miało głupawkę, ku mojemu szczeremu zdumieniu się spodobało, więc trza było kontynuować...) postanowiłam (za poradą Kai) uśmiercić Darię w walce z sędzią. Z tego pomysłu jednak zrezygnowałam, gdyż pewna osóbka podrzuciła mi wspaniałą, skłonną do współpracy Wen (Aha, a ta osóbka powiedziała tylko, że zaraz tam Mantę zadepczą, wtedy ja se uświadomiłam, że o Mancie ani słówka nie napisałam i zanim postanowię pozbyć się tego ficka muszę koniecznie coś o nim napisać!). Tak więc powstała kolejna część i pomysły na następne. Powiem tylko - jak się podoba, to się cieszyć, bo chciałam się tego ficka pozbyć. Zdanie zmieniłam ^^'

12. Test
Silva zaczął tłumaczyć mi co i jak. Z jego paplaniny udało mi się zrozumieć tyle, że mam go raz uderzyć, a zdam. Reszta jego słów była jedną wielką, nudną paplaniną. Nawet Tarcia wyglądała na znudzoną. Silva w końcu zakończył przemówienie informacją, że test ma trwać do dziesięciu minut. Nie cierpię limitów czasu.
[T: Weź nie gadaj, tylko bierz się do roboty!]
O ile nie zauważyłaś, ja nie gadam. Ja myślę.
[T: To coś kiepsko u ciebie z procesem myślowym…]
Łosz ty jedna…
-Pamiętaj, masz tylko 10 minut!
Jasne, jasne… a właściwie co ja mam zrobić?
[T: Uderzyć go! Skup się!]
Uderzyć? Dobra, sam się o to prosił. Z półobrotu go! Dobra, żartowałam… a tak na poważnie… jak ja mam go uderzyć?
[T: Normalnie… weź się w końcu do roboty, dobra?]
Podeszłam do Indiańca, spróbowałam go uderzyć. Moja ręka zatrzymała się na czymś niewidzialnym, nawet go nie dotknęłam! Ale jak?
-Pokaż mi swoje umiejętności szamańskie!
Umiejętności? Jakie, do czorta, umiejętności?! Co ja mam niby zrobić, shikigami przywołać? Zaraz, to jest myśl! Listków pod dostatkiem… wystarczy się skupić. Masa niebieskich duszków wyrosła jak z pod ziemi i poleciała w kierunku Silvy. Żaden nie zdołał go uderzyć. Kurka, dobry jest… A Tarcia jak zwykle migocze…
-Tarcia, zrobiłabyś coś! –udarłam się.
[T: Ale co?]
-Bo ja wiem? Zaraz, mam!
Złapałam Tarcię i cisnęłam nią w Silvę. Odbiła się od jakiegoś niewidzialnego muru i spadła na ziemię. Po chwili pozbierała się i, trzymając się za głowę, podleciała do mnie.
[T: Na przyszłość nie rzucaj mną!]
Jasne, jasne. To mi powiedz, co mam zrobić!
[T: A bo ja wiem? Przydałaby ci się porządna szkoła, to być duchami nie rzucała…]
Szkoła! Właśnie! Tarcia, jesteś genialna!
[T: Naprawdę? Eee, to znaczy oczywiście, że jestem. A wątpiłaś?]
Przymknij się i właź do ołówka!
Weszła. Ołóweczek niedawno naostrzony, niech no się tylko indianiec odważy podskoczyć!
[T: To ty go masz uderzyć, ciotoszczu! On sam się nie ruszy!]
Fajnie. No to idę do niego. Próbuję mu ołówkiem mózg przez oko wydziubać. Nic z tego. Szybki jest. Już ja mu pokażę! Tak mu przywalę, że…
-AAAAAA! Ała…
Dobra, nie wiem jak, nie wiem kiedy i nie wiem dlaczego, nagle znalazłam się na ziemi. A, już wiem, to przez tą puszkę, co w nią wlazłam. Zaraz, gdzie ja ołóweczek podziałam? Na kosteczki świętej Klotyldy! Toć ołóweczek się wbił w buta indiańca!
-Brawo, zdałaś. Co prawda w nietypowym stylu, ale zdałaś.
Gapił się na tego buta, jakby od tego jego życie zależało. Rzucił mi małe prostokątne coś.
-To dzwonek wyroczni. Wszystkiego dowiesz się z informacji wyświetlanych na ekraniku.
Odwrócił się. Nagle z nikąd pojawiły mu się skrzydełka. Już, już miał odfrunąć, gdy sobie uświadomiłam, że w bucie ciągle ma mój ołówek!
[T: A ja to co?! Toć ja w tym ołówku siedzę!]
A ciebie też, ciebie też, ale to mój ostatni ołówek!
-E… czy mogę prosić o swój ołówek?
-Co?
-Chcę mój ołówek!
-A, tak…
Schylił się, wyszarpał ołóweczek z buta i mi oddał. Odleciał. No, niech no ja się pochwalę Yoh i Annie, że zdałam ten cały, głupi test! Jestem w turnieju!


No, mam nadzieję, że po tak długiej przerwie ktoś coś jeszcze pamiętał z poprzednich części Razz
Next part, o ile Wen dopisze i się Wam spodoba, niebawem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Czw 10:49, 25 Maj 2006    Temat postu:

Zawsze można sobie przypomnieć....uf jak miło myślałam , że to koniec....wiesz znowu dostałam ataku śmiechu, że mało z krzesła nie spadłam....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Czw 12:54, 25 Maj 2006    Temat postu:

Ołówki rządzą!! tak załatwić biednego Silve(R: przecież nic mu się nie stało...)
No ale jest biedny, bo nie ma pięniędzy a Goldva kotlety pałaszuje^^(R: czy ktoś rozumie o czym ona mówi?)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Czw 13:06, 25 Maj 2006    Temat postu:

E tam wcale biedny nie był, jego wybór...mógł robić co innego, a nie sprzedawać jakąś tandetę....
(Z: Szerość zabija)
I bardzo dobrze! Silva z ołowkiem w bucie, to było naprawde mocne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Szaman



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)

PostWysłany: Czw 15:09, 25 Maj 2006    Temat postu:

O ranyyyyyy! Umarłbym ze smiechu, gdyby nie moje pszeszczepowate myślenie;> Całkiem nieźle to obmyśliłaś!heh

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Czw 17:11, 25 Maj 2006    Temat postu:

A dziękuję, dziękuję Very Happy
Co do następnej części... mam w głowie pomysła, ino nie chce mi się szukać w mandze, który to był rozdział...
Bo kto wie, co było w mandze, kiedy Yoh wrócił z dzwonkiem wyroczni, to wie, czego można się u mnie spodziewać Wink
Tylko nie chce mi się szukać, w którym rozdziale to było, ale jak mi leń przejdzie, to poszukam i coś napiszę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 23:22, 28 Maj 2006    Temat postu:

Drugi post pod rząd, ale co tam... więc lenia się pozbyłam i poszukałam mangi. Jak już mówiłam - kto czytał, wie czego się spodziewać. Kolejny part napisany ^^'

13. Manta i scena zazdrości
Wróciłam do domu. Anna siedziała przed telewizorem i bębniła palcami w blat stołu, na którym stały apetycznie wyglądające ciasteczka. Łaskawie obrzuciła mnie spojrzeniem i prychnęła jak wściekła kotka. Niewiele myśląc, wzięłam ciasteczko.
-Anna-san, znowu się ryba skończyła! –odezwał się jakiś głos z kuchni.
-To idź i kup! –wrzasnęła Anna.
Panna przyszła żona króla szamanów cosik nie w humorze. Ciekawe czemu?
[T: Jej pytaj, nie mnie.]
-O, a ty to kto?
-Ja?
[T: Nie udawaj głupiej, jasne, że on się ciebie pyta. Wzięłabyś się lepiej dowiedziała co to za kurdupel.]
-Ty.
-Jestem Daria…
Wściekłe uderzenie ręki o stół nie dało mi dokończyć autoprezentacji. Anna wstała.
-Spóźnia się.
Oboje, ja i kurdupel, zamilkliśmy. O Tarze nie mogę powiedzieć, że zamilkła, bo ona i tak nie mówi.
[T: No nie, w ogóle!]
Więc skoro mówisz, to zamilknij. Anna chyba będzie wrzeszczeć.
-Włóczy się pewnie gdzieś! Kiedy raczy przyjść i zrobi mi kolację?! Co ten Yoh do diabła robi?!
Miałam rację. Nie podejrzewałam jej jednak o taką brutalność. Wiem, że jest wredna i lubi się znęcać nade mną i Yoh, ale to, co teraz zrobiła, to już chyba lekka przesada.
[T: No, biedny kurdupel…]
Stoję oniemiała i zastanawiam się, jak do tego doszło. Anna stoi z patelnią w ręku i przygniata stopą do ziemi kurdupla, który usiłuje złapać oddech i trzyma się za obolały policzek, w który oberwał patelnią.
-Czy nie byłeś z nim czasem tuż przed tym, jak zrobiło się ciemno? Jesteś pewien, że nie wiesz, gdzie on teraz jest?
-Już ci powiedziałem, że nie wiem!
-Tuż przed turniejem, a on nie trenuje…
-Nie dziwię mu się, że uciekł. W końcu nigdy nie okazywałaś żadnej sympatii…
-Hmph! Yoh by nigdy nie uciekł. Ponieważ… ja wierzę, że on zostanie królem szamanów!
Kurdupel zamilkł. Ja nie musiałam, bo i tak od dłuższego czasu się nie odzywałam. Anna zeszła z niego, podeszłą do okna, usiadła do nas tyłem i się nie odzywała. Kurdupel podniósł się z ziemi i chyba przypomniał sobie o mojej skromnej osobie, stojącej z boku i nie wtrącającej się.
-Więc… Daria, tak? –skinęłam głową. –Ja jestem Manta. Oyomada Manta.
***
Manta nie dał za wygraną. Ciągle dopytywał się Anny, czemu zmusza Yoh do turnieju. W końcu udało mu się trafić z właściwym pytaniem.
-Ale Anna… Co Yoh będzie miał z tego, że zostanie królem szamanów?
Dopiero po tym pytaniu Anna odkleiła nos od szyby.
[T: W sumie to wolałam, jak siedziała z nosem przy szybie. To jej spojrzenie przypomina mi Fredzia. Brr!]
Jasne, jasne, Tara. A propos, będę później musiała poprosić Annę, żeby go odesłała. No, ale wracając do tematu. Nastąpiła krótka wymiana zdań Manta-Anna, z której niewiele zrozumiałam. Manta wrzeszczał jak oszalały, tak że nie dało się rozróżnić słów, a Anna mówiła tak cicho, że po wrzaskach Manty nie dało się jej usłyszeć. Jak jeszcze dodać do tego mój japoński… to dobrze, że chociaż końcówkę zrozumiałam.
-Jeśli ktoś chce zostać królem szamanów tylko dla samego tytułu, to co zrobi później? Widzisz, nieważne co się stanie, Yoh zawsze będzie tym samym Yoh. Yoh, którego kocham.
-KOCHA?!
-Dlatego wierzę, że zostanie królem szamanów.
Ja siedziałam cichutko, wyjadając Annie ciasteczka…
[T: Jak się zorientuje, to cię zabije! Odłóż to, odłóż! Szybko, póki jeszcze jest czas!]
Spokojnie! Nie zorientuje się! Przynajmniej dopóki Manta będzie się dziwił, że ona kocha Yoh.
[T: Zorientuje się, zobaczysz!]
Dobra, dobra… to może ja się usunę ze sceny?
-Eee… jakbyście mnie potrzebowali, to będę u siebie.
I już mnie nie było. Anna i Manta, zajęci dyskusją, nawet nie zauważyli, że zabrałam cała paczkę ciasteczek.
[T: Zapytaj jakiegokolwiek jasnowidzącego, to ci powie – już nie żyjesz! Toć Anna wściekliby dostanie za te ciasteczka!]
Czyżby? Wątpię. Jest zbyt zajęta rozmową z Mantą. No i martwi się o Yoh.
***
Siedzę u siebie, podparta na łokciu, z ołówkiem w ręce, patrzę na pustą kartkę, po której przechadza się Fredzio. Tara, jak zwykle na jego widok, ulokowała się w bezpiecznej odległości, to jest na lampie pod sufitem. Z dołu słychać jakieś kroki. Jest już naprawdę późno. Słyszę jakieś głosy. To chyba Yoh. Manta. A teraz Anna. Za bardzo nie słyszę, co mówią. Wstałam, cichutko podeszłam do drzwi i wyjrzałam na korytarz. Błąd, bo zamknięte drzwi miały szanse zagłuszyć ryk Anny, a tak wystawiłam swój słuch na poważne uszkodzenia.
-TY PODŁY DWULICOWCU!
Zeszłam na dół. Manta machał rękami, jakby to miało pomóc. Anna trzymała w dłoni taki sam dzwonek wyroczni, jaki dostałam ja. Yoh usiłował jej coś wytłumaczyć.
-Przecież ci mówię! To jest coś, co Silva mi dał! Dowód, że zaliczyłem test wstępny do turnieju!
-Pani Silva, tak?! –Anna była tak wściekła, że aż emanował od niej ogrom mocy. – Jej długie, kruczoczarne włosy muszą być bardzo atrakcyjne, nieprawdaż?!
Dopiero teraz dojrzałam, co Anna trzymała w palcach. Bardzo długo, czarny włos, zdjęty z ubrania Yoh.
-No przecież próbuję ci powiedzieć, że kiedy zemdlałem, to mnie złapał i wtedy…
Zamknęłam oczy. Wolałam na to nie patrzeć. Z komentarza Manty („Słodki Jezu!”), wrzasków Yoh, odgłosów bicia i rozpaczania Amidamaru mogłam tylko przypuszczać, że to była prawdziwa rzeź.
-Czy nie ma sposobu, by dowieść niewinności Yoh-dono? –zapytał rozpaczliwie Amidamaru.
-Zaraz! –kurdupel chyba wpadł na pomysł. –Pokażcie jej tą całą kontrolę ducha, czy jak to się tam nazywało…
Amidamaru i Yoh wymienili spojrzenia. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Czyżbym była tu najbardziej zaawansowanym szamanem? No skoro Yoh się dopiero teraz nauczył kontroli ducha…
-Amidamaru! Do Harusame!
Błysk światła na chwilę oślepił wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu. Dało się słyszeć głośne „krak!”. Gdy zobaczyłam osiągnięcie Yoh i Amidamaru i ten dumny wyraz twarzy, to o mało nie padłam na miejscu ze śmiechu. Yoh w triumfalnym geście podniósł pięść do góry i wrzasnął, żebyśmy podziwiali kontrolę ducha. Trochę się pospieszył z tym stwierdzeniem.
[T: No, ale trzeba przyznać, że śmiesznie tak wyglądają. Yoh, trzymający miecz i Amidamaru wiszący mu na ramieniu, usiłujący przebić miecz głową…]
-O… Cholera! –Yoh chyba połapał się w sytuacji. –Zapomniałem, że nie mam furyoku…
No i tu się miarka przebrała. Anna zrobiła się aż czerwona ze złości.
-Co to ma być za idiotyczny żart?!
Nie ma już dla Yoh ratunku… Chyba że pokażę Annie mój dzwonek wyroczni i powiem, że też spotkałam tego całego Silvę! Tak, to jest myśl!
Nie zdążyłam jednak pobiec po swój dzwonek wyroczni, gdy ten należący do Yoh (który leżał teraz na ziemi, porzucony w trakcie panicznej ucieczki przed Anną) rozdzwonił isę na całego. Wszyscy zamarli. Nawet Tara przestała migotać.
-To rozkazy od Wielkich Duchów! –wykrzyknął Yoh.
-Czego?! –zdziwił się Manta.
-Tak mówił Silva. Detale dotyczące turnieju będą się wyświetlały na ekraniku. –przemówiłam ja. Na nikim jednak nie zrobiło to wrażenia. Zachowywali się tak, jakby mnie tam nie było. Zresztą czemu ja się dziwię? Mantę też ignorują. A przynajmniej Anna nas ignoruje.
-Na co czekasz? Odbierz! –poleciła nasza mała, zazdrosna sadystka.
-Tak… ale to dzwoni…
-Kobieta! Miałam rację!
-Mówiłem ci już, że to nie tak!
Kłótnia Yoh i Anny trwałaby w nieskończoność, gdyby Manta nie odebrał tej głupiej wiadomości. Odczytał informacje dotyczące pierwszej walki Yoh. Wtedy rozdzwonił się mój dzwonek wyroczni. Oczy wszystkich obecnych w pomieszczeniu zwróciły się na mnie. Byli chyba z deczka zdziwieni.
-Ups, to chyba mój dzwonek wyroczni! –Uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Ty też jesteś w turnieju?!
Potrójny okrzyk zdumienia sprawił, że Tara nadęła się jak balon.
[T: No co? W końcu beze mnie byś nie przeszła!]


Zdecydowanie stwierdzam, że się skiepściłam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 11:58, 29 Maj 2006    Temat postu:

Jak masakra, o masakra...ta tak na serio głupawka mnie złapała
a i to jaka Laughing Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaede
Szaman



Dołączył: 18 Gru 2005
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec (i tak nie wiecie gdzie to jest)

PostWysłany: Śro 19:09, 31 Maj 2006    Temat postu:

Jessu, DARYŚKA! No po prostu w końcu przez ciebie wykitne xPPP

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Śro 21:04, 31 Maj 2006    Temat postu:

E tam, ja tylko przerobiłam z deczka mangę... a właściwie to w tej części opisałam dokładnie sytuację z mangi ==' No, ale w następnej znowu moja inwencja twórcza i... strzeżcie się parasolki! Fredzia trza odesłać, bo za długo już w ficku siedzi, a potem... strzeżcie się parasolki!
[T: Mówisz za dużo!]
Ta, jasne, a ty siedź cicho, nie jesteś autorem, tylko postacią Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Czw 18:01, 08 Cze 2006    Temat postu:

Po raz enty drugi post pod rząd... no ale skoro nic nikt nie napisał, to dłużej czekać nie będę (bo jak znam życie mogłabym czekać baaaardzo długo). Po prostu dam część 14.

14. Prezencik, czyli żegnaj ołóweczku!
Stało się. Anna odesłała Fredzia. Tara pół dnia śpiewała z radości. A moje biedne uszy na tym ucierpiały. W końcu oberwała moim szkicownikiem (tak, tym samym, którym zabiłam Fredzia) i się uciszyła. A ja mogłam w spokoju rysować. Co tym razem? Silvę. Bo rysunki Tary, Fredzia, Anny, Yoh i Amidamaru mi się znudziły. Miałam ich już za dużo. A Silva to, można tak powiedzieć, nowa twarz.
***
Kolejny, szary dzień. Na dworze koszmarnie lało. A mi, jak zwykle, nie chciało się wstawać. Ale musiałam wstać. Wiecie czemu, prawda?
-Yoh! Daria! Wy lenie śmierdzące, wstawajcie! Ale już!
No właśnie. Anna.
Chcąc, nie chcąc, wstałam. Tarcia migotała mi nad głową, więc machnęłam ręką i ją odgoniłam. Zignorowałam jej narzekanie, że odpędzam ją jak natrętną muchę. Zresztą sama nie wiem, co gorsze. Jedno bzyczy, drugie migocze. Jedno i drugie równie wkurzające. Więc zignorowałam jej narzekanie i poczłapałam do łazienki. Jak spojrzałam w lustro, to o mało na zawał nie zeszłam. Wyglądałam jak regularne zombie. Jak tylko doprowadziłam się do porządku (no, powiedzmy), zeszłam na dół. A tam czekała mnie niespodzianka. W życiu bym się nie spodziewała. A wiecie czemu? Bo urodziny mam dopiero w sierpniu!
-Wszystkiego najlepszego! –powitał mnie krzyk Anny, Yoh, Amidamaru i Tary.
No i co ja zrobiłam? Stanęłam jak wryta i gapiłam się na długi, wąski pakunek, który Anna i Yoh trzymali, zastanawiając się, o co tu u licha biega. Z odrętwienia wyrwało mnie dopiero to, że Anna walnęła Yoh po głowie. Dlaczego? To wie chyba tylko Anna. W każdym razie podeszła do mnie, a ja odruchowo zasłoniłam twarz rękami. Może to się wydawać śmieszne, ale mieszkając z Anną dobrze jest sobie wyrobić taki odruch. Zwłaszcza, jak się trzy poranki z rzędu oberwało w twarz patelnią za nie zjawienie się na śniadaniu na czas (zaspałam tylko pięć minut!).
-Wszystkiego najlepszego. –wymamrotała Anna, dając mi pakunek. - Dla ciebie. Ode mnie.
-I ode mnie! –jęknął Yoh.
Anna zmroziła go spojrzeniem, po czym dodała:
-Tak, od niego też. I o ile się nie mylę, to Amidamaru też się chce przyłączyć do prezentu.
[T: I ja też! Czemu mi nie powiedziałaś, że masz dzisiaj urodziny?!]
Bo nie mam. Mam urodziny na początku sierpnia.
Anna wcisnęła mi pakunek do rąk, odwróciła się na pięcie i odmaszerowała przed telewizor. Yoh uśmiechnął się promiennie.
-Powiedziała, że z okazji urodzin dzisiaj odpuści nam trening!
O mało nie zrobił dziury w suficie, tak się cieszył. A ja, zamiast pomyśleć, palnęłam najgorsze głupstwo.
-Ale ja dzisiaj nie mam urodzin!
Ledwo zdążyłam dokończyć, Yoh zatkał mi usta. Wtedy zorientowałam się, co takiego powiedziałam. Oboje patrzyliśmy na Annę. Ona odwróciła się sprzed telewizora. Zmrużyła oczy.
-Udam, że nie słyszałam.
Nie wierzę własnym uszom! Odpuszcza nam trening, mimo że nie mam dzisiaj urodzin?! A może źle się czuje? Yoh gapił się na nią jakby była duchem. Nie, wróć, złe porównanie, przecież on jest do duchów przyzwyczajony. Więc gapił się na nią jak na miłą Annę Kyoyamę.
***
Rozpakowałam prezent. Oczom nie wierzę.
[T: Ja też! Jak mogli ci coś takiego kupić?! Przecież ty sobie tym krzywdę zrobisz!]
Zamilcz, Tara. Krzywdy sobie nie zrobię, jak coś, to najwyżej tobie. Tylko to jakieś takie… duże jest.
[T: A co ty byś chciała, żeby naginata była mała?!]
Nie, nie, tylko… już nawet ta katana Yoh jest mniejsza!
[T: To nie katana Yoh, tylko Amidamaru!]
Czepiasz się szczegółów!
[T: Nie czepiam się, tylko bronię praw duchów! To własność Amidamaru! Nie Yoh!]
Niech ci będzie… A co do naginaty… przyda się w turnieju. Póki co wpakuję ją do szafy.
***
Na dworze dalej pada. Yoh i Manta gdzieś wybyli. Anna zajrzała do lodówki i stwierdziła, że panują tam pustki. Oczywiście wysłała mnie do sklepu. W taką ulewę! Wzięłam parasolkę i wyszłam. Tara nie chciała za mną lecieć ze względu na skrzydła; podobno mokre są za ciężkie, żeby latać. Wyszłam więc bez niej. Ta krótka chwila błogiej ciszy i brak migotania nie trwały jednak długo, gdyż Anna wyrzuciła ją za mną. Chcąc, nie chcąc, przyjęłam ją pod parasolkę. Doszłyśmy do sklepu. A właściwie ja doszłam, bo Tara siedziała mi na ramieniu i narzekała na deszcz. W sklepie szybko kupiłam, co miałam kupić. Wyszłam i razem ze mną wyszło słoneczko. Tylko że nie ze sklepu, a zza chmur. Ale to tam tylko taka drobna różnica. Parasolki nie musiałam rozkładać. Tara nawet zleciała mi z ramienia i fruwała sobie od drzewa do drzewa. Przynajmniej dopóki z liści nie spadła na nią woda. Mokra, wróciła mi na ramię. A ja szłam, pogwizdując cicho. W jednej ręce miałam dwie siatki, a w drugiej parasolkę, którą dziko i bezmyślnie wymachiwałam na wszystkie strony. No i oczywiście tylko ja mam takie szczęście, żeby kogoś trafić.
Chłopak siedzący na ulicy, nad małym straganikiem, oberwał szpicem parasolki dokładnie między oczy. Kiedy ja starałam się doprowadzić go do porządku, Tara dusiła się ze śmiechu. Dopiero jak go usadziłam, zwróciłam uwagę na jego wygląd, a był dość oryginalny. Niebieskie, krótkie włosy postawione na żelu, na czole gruba opaska, cienka, jasna kurtka i krótkie, granatowe spodnie.
-Cały jesteś?
Odsunęłam się najszybciej jak mogłam. Jednak przebywanie z Anną wyrabia refleks. Ledwo uniknęłam pięści.
-No ja cię do porządku doprowadzam, a ty na mnie z pięściami?! Co to, to nie!
Przywaliłam mu parasolką po łbie.
[T: Przypominam, że to ty mu pierwsza przywaliłaś.]
Zamknij się, Tara. Mogłabyś pomóc, a nie stoisz i się gapisz, jak mnie jakiś facet chce pobić!
[T: Kto tu kogo bije?]
Ups, faktycznie, trochę się zagalopowałam… Nie moja wina! Gdyby się nie stawiał, to by nie oberwał parasolką w łeb, później ze szpikulca w brzuch i w stopę, żeby na koniec mieć obity podbródek. Przykucnęłam przy nim, przygotowana na ewentualność, że znowu może się na mnie z pięściami rzucić. No i się rzucił. Niewiele myśląc, wycelowałam w niego szpikulec i zwolniłam przycisk parasolki. Ta gwałtownie się rozłożyła, a chłopak odruchowo wylądował na asfalcie. Szybko złożyłam parasolkę. A on dalej swoje. To przesunęłam się lekko w bok, tak, że nie trafił we mnie pięścią. Rączka parasolki była zakrzywiona, idealna, żeby zahaczyć o kołnierz. Więc złapałam go za kołnierz na parasolkę i trzymałam na odległość.
-Może byś się uspokoił, co?
Patrzył na mnie spode łba, ale się uspokoił. Uśmiechnęłam się i odczepiłam parasolkę. Tym razem chłopak już się nie ruszał. Tylko gapił się na mnie spode łba.
-Sorki, uderzyłam cię niechcący. Chciałam przeprosić, toś się na mnie z pięściami rzucił. Musiałam się bronić.
-Aha. –odburknął.
[T: Ale ma maniery! Normalnie neandertalczyk!]
Tara zaczęła mi fruwać nad głową. Chłopak wyraźnie się jej przypatrywał. W końcu Tarcia usiadła mi na ramieniu. Chłopak rozdziawił paszczę i gapił się na mnie.
-Co się tak gapisz?
[T: Właśnie! Ducha nie widziałeś?]
Przecież on cię nie słyszy.
[T: Ale ty mu możesz powtórzyć.]
Jeszcze czego.
-Jesteś… szamanką? – przez jego dziwny akcent ledwo go zrozumiałam. Pewnie jest z północy.
-Nie widać?
[T: Szczerze mówiąc – nie.]
Nie ciebie o zdanie pytam.
[T: Ale tylko ja ci szczerze odpowiem!]
-No… nie… to znaczy… fajny duch.
-Dzięki. Jestem Daria.
-A ja Horohoro.
[T: Horohoro? Co to za imię? Już lepsze Horrorhorror!]
Masz kiepskie poczucie humoru, wiesz?
Uścisnęliśmy sobie ręce. Horo przedstawił mi swojego słodkiego duszka, drobiażdżka Kororo, a ja przedstawiłam mu moją wredną Tarcię. Chwilę gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że jest w wieku Yoh i Anny. Przybył do Tokio na turniej. Mniej więcej tak jak ja, tylko że on ma w tym wszystkim jakiś cel. Później ktoś zainteresował się jego małym straganikiem, więc musieliśmy przerwać rozmowę. Pożegnaliśmy się i poszłam szybko do domu, w którym już czekała na mnie Anna z moją własną naginatą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Czw 18:02, 08 Cze 2006    Temat postu:

Ja to już czytałam...i myśle że znasz moje zdanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Czw 18:07, 08 Cze 2006    Temat postu:

Tak, znam Very Happy
I dzięki Twojemu komentowi wpadłam na pomysł tego, co będzie dalej (więc możesz się domyślać Razz )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Czw 18:09, 08 Cze 2006    Temat postu:

E myśliny o tym samym zdaniu z mojej opini? To bedzie masakra...(chyba)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 5 z 18

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin