Powrót do przeszłości
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 17:56, 27 Maj 2006    Temat postu:

Proste;) a to dopiero poczatek^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Sob 17:58, 27 Maj 2006    Temat postu:

Już się boje...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Sob 18:02, 27 Maj 2006    Temat postu:

(R: ja też..)
Spokojnie^^
(R; jak na wojnie...)
Dopiero jak chińska mafia się pojawi to będzie fajnie^^
(R; nie gadaj tyle bo niebędzie elementu zaskoczenia)
Racja^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 17:27, 28 Maj 2006    Temat postu:

O rrrraju... chińska mafia? Ciekawie, ciekawie...
A co do części... jest bardzo dobra. Nie wiem, czego ty się tu czepiałaś Razz
No i jak zwykle - cem więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 20:17, 28 Maj 2006    Temat postu:

Triady? czemu nie Jakuza?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Nie 20:30, 28 Maj 2006    Temat postu:

Bo Karina i Rai wrócą do Japoni dopiero po dwóch latach.

Cz. 20 (nie przy)widzenia

- Chyba zwariowałaś! – krzyknął Tanuki waląc pięścią stół
W innych okolicznościach z pewnością bym mu przytaknęła, ale po dzisiejszym… Wszystko się zmieniło. Tymczasem patrzyłam jak Urusai miota się po kajucie wymachując łapami. Rai zmaterializował się obok mnie i też gapił się na niego czujnie, na wypadek gdyby przyszło mu do głowy podnieść na mnie rękę.
- Jakim prawem mnie pouczasz?! Byłem marynarzem zanim twój ojciec myślał, żeby cię zrobić! Te dzieciaki to myślą, że znają się na wszystkim! Za moich czasów to było nie do pomyślenia!
I tak przez pół godziny.
- Zawołaj mnie, jak skończy – ziewnął Rai i zniknął.
Wujek cały czas łaził po kajucie i darł się w niebogłosy. Poniekąd go rozumiałam. Gdybym usłyszała coś takiego na jego miejscu sama bym się wściekła. To zadziwiające jak kilka sekund może wszystko zmienić.
- Więc nie posłuchasz? – zapytałam troszkę znudzona
Zatrzymał się w pół kroku z rękami w powietrzu.
- Mówię ci to od dobrej godziny! Nie!
I zaklął siarczyście. Wzruszyłam ramionami i wyszłam zatrzaskując głośno drzwi. Rai siedział za barierce.
- I co?
- Nie dał się przekonać. Płyniemy do Pusan – mruknęłam obojętnie
- Będzie gorąco – stwierdził poważnie.
Skinęłam głową. Wiedziałam, że tak będzie. Niestety.

***

Wbrew wizji Kariny, port okazał się spokojny i senny. Tanuki z satysfakcją odnotował, że nie dzieje się nic niebezpiecznego i pozwolił sobie na złośliwą tyradę pod adresem dziewczyny.
- Błagam ucisz go, bo nie ręczę za swój prawy sierpowy – mruknęła Karina do ducha, kiedy schodzili na ląd.
Wokół kręciło się pełno marynarzy, turystów z aparatami, masy ludzkie kłębiły się we wszystkie kierunki przepychając się i krzycząc na siebie. Powietrze było przesiąknięte zapachem ryb i smoły. Niektórzy właśnie ładowali towary na statki inni ładowali je do ciężarówek. Wszystko wyglądało tak zwyczajnie i spokojnie…
Ale wystarczył moment. Tyle, żeby jeden człowiek zdążył strzelić innemu w skroń krzycząc „Za wolność Korei!”. Sprawy potoczyły się zbyt szybko, żeby ktoś mógł powstrzymać lawinę wydarzeń. Cały beztroski tłum nagle zamienił się w dziką watahę rządną krwi i przemocy. Karina nie była w stanie się poruszyć. Właśnie jakiś człowiek obok niej padł na ziemię od kul. Widziała jak przez chwilę drgał konwulsyjnie brocząc we własnej krwi. Chciała krzyknąć, ale zabrakło jej głosu. Rozglądała się nerwowo. Nigdzie nie widziała Rai’ego ani Urusai. Próbowała przedrzeć się gdzieś gdzie będzie bezpieczniej, ale wszędzie trup kład się gęsto. Panika zawładnęła nią całkowicie. Biegła na oślep. Nie widziała, że znalazła się w największym ogniu walki i ktoś wystrzelił kulę w jej kierunku. Usłyszała huk, ale nie wiedziała, co się dzieje. Spojrzała na kulę lecącą w jej kierunku wytrzeszczając oczy. I pewnie nigdy byśmy już nie usłyszeli o Karinie Kyoyama, gdyby Tanuki Urusai nie zasłonił jej własnym ciałem i przyjął kulę na siebie.

***

Kiedy dziewczyna obudziła się rano, Rai’ego nie było już w pomieszczeniu. Przez chwilę siedziała na posłaniu oddychają ciężko. Znowu miała koszmar. Wytarła spocone czoło ręką i podeszła do okna. Dzień zapowiadał się pięknie. Nie dla wszystkich. Mimowolnie spojrzała na gazetę leżącą na stoliku.
„Zamieszki w porcie. 18 Osób zginęło. 52 Rannych”
Westchnęła cicho i zajęła się poranną toaletą. Promienie słońca zwolna oświetlały cały pokój…
Ducha zastała przed motelem. Siedział na barierce i wyłamywał sobie place w stawach. Uśmiechnęła się do niego blado a ten zeskoczył ku niej.
- Jak się czujesz?
- Znośnie – wyminęła go i ruszyła raźnym krokiem przed siebie.
Szybko ją dogonił i teraz leciał tuż obok niej.
- Miałaś dużo szczęścia – stwierdził po chwili.
- Jak zwykle. Ale kiedyś to się skończy – mruknęła siląc się na spokój.
Popatrzył na nią uważnie, ale nie odezwał się. Wolał, żeby nie udawała przed nim obojętności.

***

Tanuki, na którego właśnie patrzyłam w niczym nie przypominał tego czerstwego czterdziestolatka, którego poznałam w Kitakiusu. Ten był blady i nieprzytomny. Wiele bym dała, żeby powiedział, chociaż słowo. Nawet, jeśli to miały by być jego zwyczajowe narzekania na cały świat. Poprawiłam mu opatrunek na ramieniu. Lekarz powiedział, że stracił dużo krwi i trochę minie czasu zanim dojdzie do siebie. Tyle, że „trochę” trwało już dobry tydzień. Dobijała mnie niemożność zrobienia czegokolwiek. Nie lubię czekać z założonymi rękami, a okoliczności – jak na złość - mnie do tego zmusiły. Usiadłam na krzesełku wpatrując się w kroplówkę. Rai lewitował tuż nad moim ramieniem, siedząc po turecku. Godziny mijały mi na rozmyślaniu o swoim życiu i przeznaczeniu. W jednej chwili może zmienić się dosłownie wszystko. Jakie to zadziwiające. Czasem pracujesz na coś latami by jedna sekunda obróciła to w pył. Gdyby nie właśnie taka sekunda może dołączyłabym do grona duchów i może właśnie lewitowałabym obok Rai’ego? Kto to wie?
- Karina – poczułam lekki uścisk ramienia.
Spojrzałam na Tamikoe a ten wskazał głową na łóżko. Tanuki kręcił się niespokojnie, aż w końcu otworzył oczy i spojrzał na nas zdezorientowany.
- Czołem wujaszku! – uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Wyciągnął zdrową rękę przed siebie wskazał palcem na Rai’ego.
-A ten to, kto?
Duch uśmiechnął się i pomachał do niego.
- Rai Tamikoe. Mój kumpel – wyjaśniłam.
- On jest duchem – zauważył bystrze.
- Zgadza się. Od pięciuset lat – dodał Rai
Tanuki zamiast wykazać się dobrym wychowaniem krzyknął jak szalony. Chciał wstać, ale przytrzymałam go.
- Hej, wyluzuj.
- Jak mam być spokojny, kiedy widzę duchy?! Boże, Karina powiedz mi: czy ja żyje?!
Wyśmiałam go. Słowo daje, łzy same poleciły mi do oczu. Prawie dostałam kolki ze śmiechu. Cały stres i zmartwienia właśnie znalazły ujście. Nie mogli mnie uspokoić przez pół godziny.
- Wydaje mi się, że jak dostałeś tą kulkę przeżyłeś coś na kształt szoku i dlatego stałeś się szamanem.
- Czym?
- Gościem, który widzi duchy i łączy się z nimi – wytłumaczyłam cierpliwie.
- To zaraźliwe?

***

Czekałem na nią przed wejściem obserwując ruchliwą ulicę. Pogoda była wręcz cudna. Świeciło słońce i wiał lekki wietrzyk. Ludzie szli w swoich kierunkach swobodni i zadowoleni zupełnie jakby tamte zamieszki nie miały miejsca. Karina wyszła po kilku minutach bardzo zadowolona.
- Rozmawiałam z lekarzem – oznajmiła – wypiszą go za dwa dni. Wiesz co to oznacza?
Pokręciłem przecząco głową.
- Czas ruszać dalej. Musimy dotrzeć do Rosji przed zimą.
-Ale po co?
- Ty chyba nie słyszałeś określenia „syberyjskie mrozy".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaja
Szaman



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Nie 20:57, 28 Maj 2006    Temat postu:

postarajta się wylądować w Petersburgu tak około czerwca. Osobiście nie widziałam nigdy białej nocy (a mogłam... gupia jestem i tyla:(), ale chcę móc was o to wypytać XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Nie 20:59, 28 Maj 2006    Temat postu:

Czekaj.. *myśli* w czerwcu to my w Indiach będziemy^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Nie 21:50, 28 Maj 2006    Temat postu:

Znowu Rosja? jestem chora jak o tym słysze...
(Z eee)
Co ee?
( Z:Lubisz to!)
No tak lubie zwłaszcza za wiosnę 40...

No tak... powalilaś mnie kompletnie wujaszkiem i Rai`m Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Daryśka
Król Szamanów (!)



Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków (wcześniej Lubliniec)

PostWysłany: Nie 23:18, 28 Maj 2006    Temat postu:

Co wszystkim z Rosją odbiło? No dobra, nie wszystkim... ale najpierw ja (tak, byłam pierwsza Razz a jeśli się mylę, to mnie poprawcie...) Pietrusia z Rosji wymyśliłam, potem Kajtusia napisała o wyprawie do Rosji, teraz Karina też ma Rosję w planach, a u mnie się znowu Rosja pojawi (ale to możemy pominąć, bo znowu zasługa połamańca, ze akurat Rosja).
Dobra, a tak już do komentarza do ficka wracając... Rai rządzi ^^' Sama nie wiem, za co ja go tak lubię Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pon 14:54, 29 Maj 2006    Temat postu:

Może za to, że jest po prostu Rai'm?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 14:59, 29 Maj 2006    Temat postu:

E może....acha zapomniałam napisać, że ładne imię....ma coś w sobie

@ Daryśka połamaniec to jak rozumien najleprza menska postać z twojego opwidania...ech ten wasz język...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pon 16:05, 29 Maj 2006    Temat postu:

Cz. 21 "Opowieść jasnowidza"

Przystanek. Nienawidzę przystanków. Trzeba na nich siedzieć i czekać aż jakiś kierowca z piekła rodem zechce cię zawieść metalową puszką pełną jakiś pokręconych świrów. Co jak co, ale nie darze wielką sympatią komunikacji miejskiej. Przynajmniej kupiłam sobie piłeczkę w kiosku. Piłeczka, jak piłeczka – mała, zielona, gumowa i doprowadza Rai’ego do szału. To znaczy nie tyle, co sam fakt jej istnienia, ale to, że z nudów zaczęłam nią odbijać o ziemię. W górę, w dół, w górę w dół. Biedaczek, dostał oczopląsu.
- Jeśli zaraz nie przestaniesz …– wymamrotał w końcu
- No, co mi zrobisz? Nakrzyczysz na mnie? Nie zadziała, dzięki Wujkowi Urusai uodporniłam się na hałas.
Naburmuszył się i skrzyżował ręce na piersi.
- Jej, nudzi mi się po prostu. Zamiast się obrażać opowiedziałbyś mi coś.
- Jesteś za duża na bajki – mruknął chłodno
Odbiłam jeszcze raz piłkę o ziemię i złapałam ją w dłoń.
- Wystarczy jak opowiesz mi, jak zostałeś jasnowidzącym.
Popatrzyłam na niego oczekując jakiejś reakcji.
- To długa historia… - stwierdził po dłuższym momencie.
Rzuciłam mu piłeczkę. Ten złapał ją szybkim ruchem ręki.
- Mamy czas. Ten piekielny autobus chyba już nie przyjedzie.
Uniósł piłeczkę do góry, obracając ją przez chwilę w palcach. Promień słońca załamał się w niej i oświetlił moją twarz na zielono.
- Niech ci będzie…

***

Cofnijmy się pięćset lat wstecz.
Pogoda wskazywała na kolejny, szary, listopadowy dzień. Okolica była przesiąknięta atmosferą senności. Sceneria przypominała kadr wyjęty z jakiegoś filmu grozy. Od kilku dni siąpił nieprzyjemny deszcz rozmiękczając wszystko dookoła. Wiatr wiał bardziej potępieńczo niezwykle. Wrony i kruki z całej okolicy zaczęły zlatywać do tego jednego miejsca zupełnie jakby coś przeczuwały. Ludzie mówili, że to znak, ale żaden z nich nie umiał stwierdzić, czego on miał dotyczyć. Niepokój wśród wieśniaków stopniowo wzrastał. Jedni szeptali o jakiś nieszczęśliwych mordach, inni o złowrogim cieniu, który miał paść na wieś w niedługim czasie. Niejasne wiadomości, wspomnienia jakiś niewyraźnych przepowiedni krążyły z ust do ust, napawając dusze wieśniaków nabożnym strachem.
Jedyną osobą, która nic sobie z tego nie robiła, był młodziutki kapłan świątyni w środku lasu. Tamtego dnia jak zwykle sprzątał kaplicę i tylko tej czynności poświęcał całą swoją uwagę. Może gdyby nie lekceważył wszystkich znaków jego los byłby całkiem inny?
Nie widział, że świątynię od pewnego czasu obserwował pewien człowiek. Ów człowiek skrywający się za drzewem bynajmniej nie miał zamiaru lekceważyć osoby kapłana. Zasięgnął o nim języka, a wieśniacy ochoczo opowiadali mu o zdolnościach tego chłopaka. Może i nie wyglądał na takiego, ale drzemał w nim nie kiepski wojownik. Mógł stawiać opór. Kao – bo tak miał na imię ów człowiek – znał się na ludziach i wiedział, że pozbycie się go nie będzie tak łatwe, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Poczekał aż chłopak wejdzie do budynku i oddalił się cicho jak kot.

***

Kiedy zobaczyłem tą watahę nie było już czasu, żeby się zastanowić. Jeden z nich rzucił pochodnię na dach i wszystko zajęło się ogniem. Reszta zajęła się rabunkiem. Przez chwilę zawahałem się, ale szybko chwyciłem miecz i ruszyłem na nich. Wszystko działo się w jakimś amoku. Nie byłem sobą, to pewne. Lata treningu nie poszły na marne. Byli bez szans. Jedynie Kao był w stanie się bronić. Reszta uciekła w popłochu. Stanął przede mną pewny siebie i zwycięstwa. Zmrużył oczy i splunął krwią. Mierzył we mnie swoim mieczem, chociaż trzęsły mu się ręce.
- To jeszcze nie koniec – uśmiechnął się paskudnie.
Nie odpowiedziałem. Refleks światła błysnął na ostrzu katany. Wciągnąłem powietrze nosem i skoczyłem ku bandycie. Wymierzyłem celnie, ale nie dość celnie, by samemu uniknąć cięcia. Dotknąłem policzka. Ciepła krew wypływała obficie. Kao w tym czasie pojawił się za mną i uderzył niespodziewanie. Próbował zaatakować jeszcze raz, ale odskoczyłem i podciąłem go. Szybko wstał, ale już było za późno. Cięcie było precyzyjne. Na ubraniu mężczyzny pojawiła się czerwona kreska. Zachwiał się na nogach i popatrzył na mnie błędnym wzrokiem. Wyglądał strasznie. Krew rzuciła mu się na usta, a twarz wykrzywiła się w grymasie bólu i złości. Mimowolnie się wzdrygnąłem. Zanim padł na ziemię uśmiechnął się okropnie. Westchnąłem cicho. Nie chciałem go zabijać. Deszcz szybko ugasił pożar dachu. Woń spalenizny napełniła powietrze…

***

Na schodach świątyni, w towarzystwie kamiennych łabędzi siedział jasnowłosy chłopak. Gdyby nie brzydka blizna przecinająca jego policzek można by było go uznać za bardzo przystojnego. Białe włosy sterczały niesfornie we wszystkie strony, a zielone migdałowe oczy właśnie patrzyły gdzieś przed siebie w nieokreśloną przestrzeń. W ustach trzymał źdźbło trawy. Wtem piorun uderzył tuż przed świątynią i wszystko napełniło się jasnym światłem.

***

- Co się wtedy stało? -zapytałam zaciekawiona do granic możliwości.
Wzruszył ramionami.
- Pojawił się Nay i stwierdził, że w nagrodę za moje zasługi powinienem otrzymać jakąś nagrodę – powiedział spokojny, ale ja wiedziałam, że w gruncie rzeczy pękał z dumy.
- I uczynił cię jasnowidzem?
Skinął głową. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że nie jestem już w piętnastowiecznej Japonii, tylko wciąż na przystanku gdzieś Korei.
Nie wiedziałam za bardzo, co powiedzieć. Bo czy to, co bym powiedziałam zmieniłoby w jakiś sposób dalsze wydarzenia? Wątpię…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karina dnia Pon 16:48, 29 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ive-Hao
Król Szamanów (!)



Dołączył: 08 Lut 2006
Posty: 886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z królestwa

PostWysłany: Pon 16:32, 29 Maj 2006    Temat postu:

Historia z klimatem...tylko Rai coraz bardziej przepomina współczesnego chłopaka...jakoś tak..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina
Król Szamanów (!)



Dołączył: 17 Gru 2005
Posty: 962
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Wiecznych Łowów

PostWysłany: Pon 16:36, 29 Maj 2006    Temat postu:

Co w nim takiego współczesnego?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o anime Shaman King Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 10 z 15

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin